Rozdział IV

1.8K 136 25
                                    

Pov.Felicja

Po zmianie bandaży i nałożeniu na siebie czystego ubrania, ostrożnie podniosłam się z łóżka, wyszłam z pokoju i ruszyłam wzdłuż korytarza.

- Okropny jest ten mundur... I jeszcze ta przyszyta flaga ZSRR na ramieniu. Po śniadaniu spróbuję ją jakoś usunąć...

Błądziłam w tym domu już kilkanaście minut, szukając wspomnianej przez Torisa jadalni.

- Nie mógł mi narysować jakiejś mapy, czy coś...

W pewnej chwili, za drzwiami obok których przechodziłam, usłyszałam dźwięk tłuczonych naczyń.
Powoli otworzyłam drzwi. Gdy weszłam do środka, wszystkie oczy zwróciły się na mnie.

- Oh! Towarzyszko PRL! Cieszę się, że w końcu do nas dotarłaś! - krzyknął uradowany Ivan

- Chciałabym podzielać twoje szczęście, ale im rzadziej Cię widzę tym lepiej. - odprychnęłam - I nie nazywaj mnie tak.

Wokół Rosjanina pojawiła się nieprzyjemna aura.
Rozejrzałam się po sali, kompletnie go ignorując. Ukraina, Białoruś, Łotwa, Estonia, Węgry, Rumunia, Czechy i Słowacja oraz kilka innych personifikacji, których nie znałam, siedziały przy stole i w ciszy jadły jakąś szarą papkę.

Spojrzałam na przerażonego Litwę, który szybko zbierał kawałki talerza i "jedzenia". Ivan chyba zauważył, że go zignorowałam i przeniosłam mój wzrok na Torisa, bo wstał, podszedł do bruneta i z całej siły kopnął go w brzuch, przez co poleciał kilka metrów w tył.

- Towarzyszu LSSR, dobrze wiesz, że nie można marnować jedzenia~.

Odwróciłam się w stronę innych, którzy jak gdyby nigdy nic dalej jedli tą papkę. Bądź co bądź trochę mnie to wkurzyło. Nie takich ich pamiętam.

Pov.Narrator

Ivan szykował się do kolejnego ciosu w stronę Litwina. Nie dotarł on jednak to celu, gdyż pewna blondynka stanęła między nimi i przyjęła cios na swoje skrzyżowane ręce.

- Naprawdę nie lubię wyżywania się na innych, wiesz? - odparła Felicja, patrząc hardo w oczy Ivana - Toris, możesz wziąć moją porcję. Kiedy widzę tą ruską mordę, aż mi się jeść odechciewa.

Litwin popatrzył na nią zdziwiony, tak samo jak reszta obecnych w sali.
Blondynka sprawnie wyminęła wkurzonego Rosjanina, po czym skierowała się do wyjścia z jadalni. Nie zdążyła, jednak dotknąć klamki, gdyż silne ramię odrzuciło ją w tył, przez co upadła na plecy.
Poczuła, jakby przez całe ciało przechodziły jej impulsy elektryczne, co sprawiało ogromny ból.
Spojrzała na roześmianą twarz swojego oprawcy. Ivan wyciągnął rękę w jej stronę i podniósł ją za kołnież tak, że stopy dziewczyny nie dotykały podłogi.

- Towarzyszko PRL. W tym domu moje słowo jest niepodważalne. - odparł, a z jego twarzy zniknął uśmiech - Nie toleruję także jakichkolwiek aktów niesubordynacji. Zrozumiałaś, towarzyszko?

Felicja podniosła wzrok i bez cienia strachu spojrzała prosto na twarz Ivana.

- Mówiłam wcześniej... Nie nazywaj mnie tak. - odpowiedziała, po czym splunęła krwią między jego oczy

Rosjanin szybko odrzucił ją w tył, sprawiając, że wbiła się prosto w ścianę.

- Towarzyszu LSSR, zajmij się nią. - odparł, wycierając krew z czoła i wychodząc z pomieszczenia

Litwin podszedł do półmartwej Polki, a potem, najszybciej jak potrafił, pobiegł po apteczkę.

Inni obecni w sali, zaczęli się rozchodzić w stronę swoich pokoi. Oprócz trzech...

Elizabeta, Jakub i Radmila stanęli nad półprzytomną blondynką.

- Kim... Ty jesteś? - spytała Węgierka - Gdzie jest Feliks?

Felicja tylko się uśmiechnęła i przymknęła oczy.

- Feliks jest w Polsce...

- Co się z nim dzieje? - spytał Jakub, przykucając przy dziewczynie

- Sama się nad tym zastanawiam... Czy jest bezpieczny...

Pozostała trójka tylko popatrzyła po sobie.

- A co z moim pierwszym pytaniem? - drążyła Elizabeta

- T-

W tym momencie dziewczyna straciła przytomność. Drzwi nagle się otworzyły, a w nich stanął zdyszany Litwin z apteczką pod pachą.

- Jakub, weź ją na ręce i zanieść do pokoju numer 34.

Chłopak bez zbędnego gadania wykonał polecenie.

Obydwaj wybiegli z jadalni, zostawiając dziewczyny same.

TimeSkip

Gdy Toris skończył opatrywać ranną dziewczynę, opadł zmęczony na krzesło.
W pokoju panowała względna cisza. Jakub stał oparty o ścianę i kątem oka patrzył na Felicję.

- Toris... - zaczął Słowak - Wiesz kim ona jest? Bo ja nie przypominam sobie, żebym miał drugą siostrę.

Litwin zwrócił wzrok w jego stronę.

- Nie mam pojęcia. Nigdy jej nie widziałem, kiedy mieszkałem z Feliksem. - odpowiedział - Ale ma podobny charakter do niego.

- Ta, masz rację. - odpowiedział Jakub i lekko się uśmiechnął - Zostaniesz z nią?

- Co masz na myśli?

- Ivan kazał Ci się nią zająć, co nie? Czyli powinieneś z nią zostać dopóki się nie obudzi. - odparł Słowak, podchodząc do drzwi - Zajmę się jutro śniadaniem, więc zaopiekuj się nią.

Po tych słowach Jakub wyszedł z pokoju, zostawiając Litwina samego z Polką.

Toris spojrzał na jej twarz. Była taka spokojna, gdy spała.

- Dalczego mnie obroniłaś, głupia... - powiedział cicho, jednocześnie wstają z krzesła, aby posprzątać stare bandaże

- Gdybym tego nie zrobiła... - zaczął ochrypły głos - ...miałabym Cię na sumieniu, wiesz?

- Jak długo-

- Jestem przytomna? - dokończyła - Od kilku minut.

- Coś Cię boli?

- Nie wiem, narazie nie chcę się ruszać. - odpowiedziała, lekko się uśmiechając

(...)

- Wiesz, że przez następne kilka tygodni możesz zapomnieć o jedzeniu, co nie? - odparł Toris ze zmartwionym wyrazem twarzy

- I tak nie zginę. - odpowiedziała - Będę żywym szkieletem, jeśli to jest w ogóle możliwe.

- Naprawdę przypomina Feliksa... - pomyślał Toris

- Pan Rosja kazał mi się Tobą opiekować... Nie prowokuj go znowu, dobrze?

- Spróbuję, ale sam jego widok mnie prowokuje...



APH POLAND || Wiele twarzy Feliksa ✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz