Pov.Felicja
Rano obudziłam się skołowana. Cały czas miałam w głowie ten koszmar i jestem pewna, że gdyby mój brat nie przyszedł, tej nocy nie zmrużyłabym oka. Od zawsze był opiekuńczy, nie tylko względem mnie, ale także innych mieszkańców.
Zaśmiałam się cicho, gdy przypomniał mi się mój brat pocieszający małą dziewczynkę na rynku w Warszawie.Wstałam z mojego puchatego łóżka i podeszłam do szafy. Wybrałam sukienkę z wielkopolski oraz wianek zrobiony z maków i stokrotek. Szybko przejrzałam się w lustrze, po czym wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę kuchni.
Już w holu dało się wyczuć ten cudowny aromat jajecznicy oraz ciepłego kompotu malinowego. Byłam głodna, więc przyśpieszyłam kroku, by po chwili znaleźć się w kuchni.
- Cześć bracie! - krzyknęłam, na co on odwrócił się i lekko uśmiechnął
Usiadłam przy stole w kuchni. Normalnie jemy w jadalni, ponieważ mieszka tu dosyć dużo osób, ale dzisiaj wyjątkowo inni musieli wyjść wcześniej do pracy.
Nawet nie zauważyłam, kiedy Feliks położył przede mną talerz z jajecznicą i szklankę z kompotem.
- Feli, wszystko dobrze? - zapytał wyraźnie zaniepokojony
- Tak, przepraszam, zamyśliłam się. - odpowiedziałam i zaczęłam jeść
Feliks chwycił za leżąca obok gazetę. W sumie to nie wiem po co, przecież i tak wie, co się dzieje w kraju lepiej niż ktokolwiek inny.
Po posiłku pożegnałam się z bratem i poszłam w kierunku miejsca, w którym codziennie wykonywałam jedne z moich nielicznych obowiązków, czyli do stajni. Nie wiadomo, dlaczego, ale mnie i mojego brata bardzo lubią wszelkiego rodzaju zwierzęta, a konie wyjątkowo bardzo.- Hej, moje piękne!
Trzy głowy wyłoniły się z boksów, zwracając ku mnie uszy.
W naszej stajni mamy 3 konie.
Lancer, czyli biały ogier rasy wielkopolskiej - koń mojego brata, na którym bierze udział w różnego rodzaju pochodach, występach, a także dla relaksu wyjeżdżają na kilkugodzinne wypady do lasu.
Ballada, czyli brązowa klacz rasy małopolskiej, która należy do mnie.
Fila, czyli mały, łaciaty kucyk, który dzielnie pracuje wożąc na swoim grzbiecie małe dzieciaczki.
Dużo osób mówi, że kiedy mój brat przyjeżdża konno do miasta, wygląda jak książę na białym koniu. Tylko zamiast wspaniałych szat ma czarne spodnie, białą bluzkę i granatową bluzę.
Kiedy już wyczyściłam boksy, korytarz oraz siodlarnię, postanowiłam, że wybiorę się konno do miasta. Przez ostatnie dni byłam tak leniwa, że nie wyściubiłam nosa z domu.
Oporządziłam i osiodłałam Balladę. Już miałam ruszać, gdy do stajni wszedł mój brat.
Pov.Feliks
Odwołano dzisiejsze spotkanie, więc pomyślałem, że przejadę się konno do miasta. Przez napływ obowiązków dawno tego nie robiłem i ogólnie mało chodziłem do Lancera.
- Witaj, Fela - powiedziałem po wejściu do stajni - Gdzie jedziesz?
- Do miasta. - odpowiedziała, zwracając się w moją stronę
- Mogę dołączyć? - spytałem, a ona odchyliła głowę w bok i uważnie na mnie spojrzała
- A nie miałeś mieć dzisiaj spotkania w parlamencie?
- Tak, ale zostało przełożone - odpowiedziałem i nie czekając na odpowiedź poszedłem po Lancera
Po 15 minutach byłem gotowy, więc dołączyłem do stojącej przy bramie Felicji.- Ruszajmy...
TimeSkip
Pov.narrator
Gdy krajobraz z drzew i pól zamienił się na domki jednorodzinne, a w oddali nowoczesne zabudowania zwolnili do stępa. Właśnie wjechali na jedną z najbardziej znanych ulic Warszawy, prowadzącą na rynek. Ludzie byli widocznie zdziwieni. Widok Feliksa lub Felicji przejeżdżających konno po Warszawie był powszechny... ale osobno. Bardzo rzadko, oprócz przyjęć, czy parad można było zobaczyć ich publicznie razem.
Gdy stanęli na rynku tłum w bezpiecznej odległości zebrał się wokół nich.
Po chwili zsiedli z koni. Feliks rozpoczął rozmowę ze starszymi mieszkańcami. Rozmawiali o sytuacji kraju, nowinkach technicznych i innych nazywanych przez Felicję "poważnych tematach". Z dala przygladała się im, a dokładnie jemu grupa dziewczyn, według których Feliks był nie tylko niezwykle miły, ale także przystojny. Natomiast wokół Felicji zebrały się dzieci i młodzież, z którymi rozmawiała o ubraniach, aktorach, zwierzętach, a tym najmłodszym prowadziła krótkie oprowadzanki na swojej klaczy.Pov.Feliks
Prowadziłem właśnie rozmowę o sytuacji przyrostu naturalnego w naszym kraju, gdy poczułem, że coś wibruje mi w kieszeni.
- Przepraszam. Muszę odebrać. - powiedziałem, odchodząc na ubocze, aby w spokoju porozmawiać.
- Halo?
- Panie Feliksie! Przyszedł list polecony od przedstawiciela rady krajowej! Pozwoliłem sobie otworzyć, za co bardzo przepraszam, ale piszą, że to bardzo ważne. Jeśli Pan może niech Pan przyjedzie.
- Dobrze, rozumiem. Za chwilę będę. Do zobaczenia.
- Do widzenia.
Rozłączyłem się i zacząłem nawoływać Felicję, ale przez tłum mnie nie słyszała, więc postanowiłem, że odjadę sam, a dobremu przyjacielowi zostawię wiadomość dla Feli.
Jak pomyślałem tak zrobiłem i po chwili byłem już na przedmieściach Warszawy, skręcając na leśną dróżkę.
TimeSkip
Postanowiłem, że aby skrócić czas przejazdu będę galopować. Już po niecałej godzinie jazdy zatrzymałem się przed bramą domu, a następnie wjechałem do środka, kierując się od razu do stajni, aby rozsiodłać konia.
Gdy już skończyłem wszystkie prace związane z zakończeniem przejażdżki, pewnym krokiem ruszyłem do domu.
Po otworzeniu masywnych drzwi, pojawiłem się w holu wzrokiem szukając Sławomira, czyli mojego poprzedniego rozmówcy. Moje nogi same z siebie powędrowały do ogrodu, gdzie na hamaku leżał szukany przeze mnie człowiek.
- Sławek. - odezwałem się, a ten jak oparzony podniósł się na równe nogi - Spokojnie... Eh, gdzie jest ten list?
- To tylko Pan, Panie Feliksie... Myślałem, że dostanę zawału... - odparł - Leży na pana stoliku nocnym.
- Rozumiem...
CZYTASZ
APH POLAND || Wiele twarzy Feliksa ✔
Fiction HistoriqueFeliks Łukasiewicz. Zapewne większości z was znany jako wielbiciel paluszków oraz różowych sukienek. Tak został nam przedstawiony w mangach i anime autorstwa Hidekazu Himaruyi. Lecz każdy, kto choć w stopniu podstawowym zna historię polski na pewno...