11 listopada - Specjal 100☆

1.7K 112 42
                                    

*Ten specjal nie ma ŻADNEGO powiązania z aktualną fabułą opowiadania. I z tą która już powstała i z tą która dopiero wyjdzie*

Pov.Feliks

  Obudziłem się pierwszy raz od dawna w wyśmienitym humorze. Kątem oka spojrzałem na kalendarz i uśmiechnąłem się do siebie promiennie - 11 listopada. Dzień, w którym oficjalnie staliśmy się niepodlegli oraz... dzień naszych urodzin.
  Cykl tego dnia zawsze wyglądał tak samo. Najpierw była parada, na której czele jechałem konno ja oraz Felicja,  prosto za nami para prezydencka w wozie wojskowym, a następnie samo wojsko, zastępy ułanów i inni. Potem  odbywała się wielka impreza z tańcem, śpiewem oraz ogromnym biało-czerwonym tortem, na której mieszkańcy, politycy oraz my bawiliśmy się razem. Jest to jedyny dzień, kiedy nikogo nie obchodzi pozycja społeczna, ponieważ zbieramy się wszyscy razem, aby świętować tę ważną dla nas chwilę. Zabawa trwa do nocy, a następnie, jeszcze przed północą, wszyscy zebrani słuchają i modlą się podczas kazania jednego z arcybiskupów. Oczywiście, tak dzieje się nie tylko w Warszawie, chociaż to tutaj obchodzenie tej uroczystości jest najbardziej rozległe, ale także w każdym mieście wojewódzkim. Mimo to, do stolicy zjeżdżają się ludzie z całej Polski.
 
  Wszystko brzmi tak cudownie, ale w tym wszystkim jest jeden haczyk, który szkodzi tylko mi. Mianowicie, co roku przed paradą, w naszej posiadłości odbywa się "zabawa" pod tytułem "Złap Feliksa", w której główne skrzypce gra moja siostra. Polega ona na tym, że do godziny 10 uciekam przed wszystkimi mieszkańcami, którzy próbują mnie złapać, aby uchronić się przed Felicją, która siłą próbuje wcisnąć na mnie mój znienawidzony mundur... Oprócz tego, że jest bardzo niewygodny to jeszcze przypomina mi o wojnach... Dzisiaj nie jest inaczej.

  Nadal ubrany w piżamę, delikatnie nacisnąłem klamkę od moich drzwi i leciutko popchnąłem je do przodu, a te, na moje nieszczęście, zaskrzypiały.

- Kurwa - przeklnąłem i delikatnie położyłem moją gołą stopę na podłodze, która oczywiście także zaskrzypiała

  Po chwili usłyszałem podwójne odgłosy kroków. Nerwowo przełknąłem ślinę, a następnie zacząłem kierować się w stronę głównego holu, lecz kilka metrów przede mną pojawiła się dobrze znana mi postać - Felicja, która ubrana w swoją codzienną sukienkę, hełm maskujący oraz buty plenerowe, mimo, że wyglądała komicznie, to na jej twarzy widziałem determinację. Zacząłem się cofać w stronę drugiego końca korytarza, ale okazało się, że on także ma obstawę w postaci... Pana prezydenta ubranego w garnitur i pomalowanego farbą maskującą. Ledwo zdusiłem potop śmiechu, w tym momencie obie osoby w jednej chwili rzuciły się na mnie ze sznurami. Zgrabnie, jak baletnica, omijałem wszystkie ataki, a następnie lądując na plecach zgarbionego prezydenta, skoczyłem i zacząłem uciekać w przeciwnym kierunku.
 
Pov.Felicja

  Szkoda, myślałam, że w tym roku załatwimy to szybciej, ale jeśli chcesz wojny to będziesz ją miał braciszku! Ówcześnie, pomagając wstać głowie państwa, ruszyłam przygotować pułapkę, ale przed tym muszę zebrać innych, bo sama sobie nie poradzę.

  Po kilku minutach, wszyscy mieszkańcy naszego domu zebrali się w rozległej jadalni.

- Rozpoczynamy naszą tradycję! - krzyknęłam do zebranych - Oto plan. W głównym holu zastawimy pułapkę...

  Zniżyłam głos i zaczęłam po kolei objaśniać szczegóły mojego arcydiabolicznego planu. Moim zadaniem było zagranie na emocjach brata, aby zbliżył się do mnie, a następnie pochwycić go w sieć. Reszta miała mi w tym pomóc.

Pov.Feliks

  Cały czas chodziłem po domu w gotowości do ucieczki. Kiedy przechodziłem obok holu usłyszałem jak coś się przewraca, a następnie syczy z bólu. Wyłaniając się zza ściany zobaczyłem siedzącą na środku korytarza Felicję, która pocierała obtartą nogę. Mimowolnie włączył się mój braciszkowy instynkt. Szybko podbiegłem do niej.

APH POLAND || Wiele twarzy Feliksa ✔ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz