-------------------2 lata później------------------
Od odzyskania naszyjnika zdarzyło się tylko kilka wpadek z mocą. Staram się pamiętać o bransoletce, ale czasem zdarza mi się zapomnieć ją wziąć i niechcący powoduje małe wypadki.
Stoję razem z moją mamą na sali treningowej. Dzisiaj ćwiczymy walkę... Ja- przeciwko niej. Nie boję się, że zrobię jej krzywdę, boję się, że to ona mi coś zrobi. Już dawno nie widziałam jej takiej szczęśliwej na treningu.
Oddaliła się na środek sali i zaczęła mówić coś pod nosem, spojrzałam na nią z zastanowieniem i nagle znalazłyśmy się na czymś w rodzaju sali w której ćwiczyła Liga. Miejsce było przewielkie, co około 5 metrów wzdłuż, wyrosły białe kolumny, a sufit był takiej wysokości, że Superman na pewno mógłby swobodnie latać. Wszystko w kolorze białym i czerwonym, a żeby nie wygrała monotonność niektóre rzeczy miały różne odcienie tych kolorów. Zdziwiłam się, że moja mama mimo braku medalionu potrafi tworzyć takie rzeczy.
-To co, zaczynamy?-Spytała.
-Wow-jedyne słowo jakie przychodziło mi do głowy- Jak ty to?!
-Umiem więcej niż ty. Spokojnie, kiedyś cię nauczę. Teraz zaczynamy.
Wyjęła rękę do przodu i bez ostrzeżenia strzeliła we mnie energią, a ja upadłam.
-Już pierwszy błąd-powiedziała zadowolonym głosem. Czasami zapominam, że jest moją matką i chce ją udusić.- Nie aktywowałaś tarczy.
-Wiem, wiem. Musimy ją dopracować, nadal mi nie wychodzi- powiedziałam wstając.
-Ja zaatakowałam cię lekko, przeciwnik bardziej się postara.
-Mhm, dobra jeszcze raz.
Przyjęła pozycję i tym razem to ja zaczęłam, niestety moja mama w przeciwieństwie do mnie, zrobiła unik.
-Prawie- powiedziała z uśmieszekiem.
-Następnym razem cie trafię!
Następne razy- były dokładnie takie same, tylko czasami mama strzelała pierwsza i jak zawsze trafiała. Byłam zmęczona i wkurzona, przez co nie powstrzymałam się- zaczęłam tworzyć kulę energii, czyli najpotężniejsze zaklęcie, które wysysa jednocześnie energię ze mnie i przesyła do kuli.
- Lucy stop!
-Otrząsnęłam się i niechcący puściłam, na szczęście nie wielką kulę w stronę mamy. Dzięki Bógu moja rodzicielka była ode mnie lepsza, między innymi dlatego mnie uczyła. Przeteleportowała się na daleką odległość, a kula trafiła w kolumnę, która w tym momencie zamieniła się w pył.
-Mamo...- powiedziałam przerażonym głosem- przepraszam- szepnęłam.
-Lucy...- powiedziała zatroskana- musisz się bardziej kontrolować.
- Wiem...
- Chyba na dziś wystarczy, chodź do domu.
Szłyśmy korytarzem do teleportera. Mnie nadal dręczyło sumienie.
-Co ja zrobiłam...- pomyślałam.
- Na pewno tego nie chciałaś.
-Chwila, co? Czy ty mi czytasz w myślach?!- Spytałam zszokowana.
-Em, nie. Zgaduje, że o tym myślisz, masz smutną minę.
- Prawie cię zabiłam!
- Rozumiem. Ja też nie umiałam kontrolować gniewu.
- Na pewno- powiedziałam szeptem.
- Mówiłaś coś?- Spytała zaciekawiona.
- Nie, nic tylko, że już jesteśmy.
CZYTASZ
Crystal
FantasyTa książka nie jest do końca związana z serialem The Flash, użyłam tylko świata, w którym serial występuje. Tak naprawdę chodzi o życie Lucy Brighton, która pochodzi ze speedforce. Bardziej skupiłam się na jej przygodach niż na Barry'ego. Nasza boha...