To był pierwszy raz kiedy wyłączyłam budzik bez rozgniewanej i jednocześnie zaspanej miny. Chwyciłam za moją kołdrę i odkrywając się, szybkim ruchem wstałam i założyłam jak co sobotę swoje kigurumi sowy.
Zeszłam na dół po schodach do kuchni, aby przygotować śniadanie, ale podczas przechodzenia pomiędzy pokojami coś zwróciło moją uwagę. Weszłam do salonu i zobaczyłam jakiś liścik leżący na białym stoliku kawowym. Nawet nie zdążyłam do niego podejść, a już coś się stało. Za moimi plecami przy drzwiach usłyszałam krzyk "TOM", od razu poznałam, że jest to głos mojego brata. Nie miałam pojęcia dlaczego krzyczy dopóki nie obróciłam się. Moje serce na chwilę przestało bić, ujrzałam spadającego Tom'a. Gapiłam się w okno gdzie jeszcze przed chwilą widziałam sylwetkę bliskiej mi osoby. Jego ciało zwolniło, lecz nadal leciało w dół. Przed moimi oczami zaczęło robić się ciemno. Po długiej chwili zbierając się na odwagę podeszłam do okna, na ulicy leżało martwe ciało Tom'a. Opadłam bezsilnie na podłogę i zaczęłam płakać, a łzy spływały mi po policzkach strugami. Najgorsze było to, że nikt mnie nie pocieszył mimo, że Mike stał za mną nadal nie dowierzając co się stało.
- Mike....- powiedziałam zapłakana nadal patrząc się przed siebie.
On jednak nic nie zrobił. Gapił się w okno kompletnie się nie ruszając. Kiedy obracałam głowę w stronę szyb, moją uwagę przykuł list, którego nadal nie przeczytałam. Wstałam i podeszłam do stolika, po czym chwyciłam ręką papier.
" Przepraszam, jestem tchórzem wiem, ale po prostu moje życie nie miałoby bez niej sensu. Poznaliśmy się miesiąc temu, a ja czułem coś do niej już pierwszego dnia.
Tom"
Popatrzyłam się na okno z zapłakaną twarzą.Odwróciłam się. Mrugnęłam i ku mojemu zdziwieniu byłam w kompletnie innym miejscu, w tym momencie zaczęłam coś podejrzewać. Otarłam łzy i moimi opuchniętymi oczami zaczęłam przypatrywać się nowemu otoczeniu. Znajdowałam się na Times Square, nie wiem jak się tam znalazłam, ale zauważyłam że wszędzie na ekranach widać było moje zdjęcia. Przywykłam do tego widoku. Co dziwne wszyscy ludzie idący ulicami normalnie mnie omijali, jak to zwykle w New York'u . Kochałam to miejsce, byłam tu co kilka tygodni, aby odwiedzić mieszkającego w tym mieście mojego brata, ale za każdym razem gdy tu przychodziłam czułam się jakoś inaczej. Moje rozmyślanie przerwał niespodziewany głos z głośnika jednego z ekranów. Popatrzyłam się w jego stronę, gdzie znajdowało się pełno gapiów.
-[ Lucy Brighton, wybitna reżyserka oraz Dyrektorka Dimen zginęła w nieznanych okolicznościach...]
- Chwila co?!- krzyknęłam zdezorientowana.
Ludzie jak to zwykle w New York'u mieli kompletnie gdzieś co się dzieje. Szłam dalej rozstrzęsiona chodnikiem przez tetniący życiem plac. Cały czas przepychając się dąrzyłam do celu. Zatrzymałam się obok szklanego wieżowca, w którym pracował mój brat Lucas. Weszłam bez problemu do środka i wjechałam windą na przedostatnie piętro. Wyszłam z niej i szybkim krokiem udałam się do drzwi, za którymi codziennie przebywał mój brat. Po wejściu zauważyłam go jak zawsze za drewnianym biurkiem.
- Lucas, co się dzieje? Czemu wszyscy myślą, że nie żyje?!- podeszłam do niego.
- Formularze postaw na stole- powiedział nawet się na mnie nie patrząc.
- Człowieku co się z tobą dzieje?- szturchnęłam go.
- Hej!- podniósł głowę zza laptopa- Nie pozwalaj sobie.
- Ale.....
- Żadne " ale" wyjazd stąd!- wstał i wyprowadził mnie zatrzaskując za mną drzwi.
CZYTASZ
Crystal
FantasyTa książka nie jest do końca związana z serialem The Flash, użyłam tylko świata, w którym serial występuje. Tak naprawdę chodzi o życie Lucy Brighton, która pochodzi ze speedforce. Bardziej skupiłam się na jej przygodach niż na Barry'ego. Nasza boha...