-Tato, na pewno mogę wziąć Karl'a na to spotkanie? Wiesz, nie jest w najlepszym stanie po zerwaniu z Annie. Może jednak zostanę z nim w domu?- Stephan stał oparty o framugę drzwi i przyglądał się jak jego ojciec starannie wiązał bordowy krawat.-No jasne, rozerwie się trochę i może na chwilę zapomni o tej okropnej dziewczynie.
-Tato, ciszej!- syknął chłopak, kiedy zorientował się, że jego przyjaciel właśnie otworzył drzwi do ich domu.
Faktycznie, nie był w formie. Nie spał dwie poprzednie noce, co drastycznie odbiło się na jego wyglądzie.
-Dzień dobry, Karl.
-Niech pan nawet nie żartuje- odpowiedział załamany chłopak- Mogę tak jechać?
-Jasne, że tak. Nie każę wam się stroić, macie wyglądać jak normalni chłopcy w waszym wieku. Ciekaw jestem jak ten pajac Wellinger odstawił swojego synalka. Pewnie nawet tyłek mu przypudrował. Włącz telewizor, zobaczymy.
Stali we trzech w salonie przed ogromnym, plazmowym telewizorem i obserwowali wejście Hermanna i Anny Wellinger do sztabu wyborczego. Bardzo szczupła blondynka chwyciła swojego męża za rękę i trzymała się lekko za nim. Duże, niebieskie oczy miała delikatnie pomalowane, a sińce pod nimi niezbyt dokładnie zamaskowane.
-Hmm, jak to się stało, że są tylko we dwójkę? Czemu ten stary przewalacz nie wziął ze sobą młodego?- Elias marszczył brwi jakby próbował wychwycić Andreasa ukrytego w jakimś zakamarku- No nie ma go. Czyżby zmienili swoją taktykę?
-W sumie, to nigdy nie widziałem jego syna. Jak wygląda?
-Zobaczysz za tydzień. Będziemy mieli debatę, więc na pewno on tam będzie. Dobra panowie, zabieramy się- spojrzał na zegarek i zapiął marynarkę- Synu, zawołaj mamę, a my z Karlem już pójdziemy do samochodu.
Stephan nigdy nie interesował się polityką i tym, co robił jego ojciec. Oczywiście wiedział, że będzie musiał mu pomagać w kampanii i pewnie parę razy się z nim publicznie pokazać, ale nie był to dla niego problem. Jego tata dużo dla niego robił, więc on teraz mógł się odwdzięczyć. A poza tym, to podobały mu się poglądy jego ojca i to, co obiecywał wyborcom. Był liberałem, więc trafiał głównie do młodzieży, czyli do największej grupy wyborców.
Był tego tylko jeden minus. Będzie musiał pokazać się przed kamerami i stracić swoją anonimowość. Widział co działo się w mediach wokół dzieci innych polityków. Nie mogli w spokoju wyjść na imprezę, bo gdzie tylko się nie pojawili, to z nimi przyjeżdżało stado fotografów. Zdecydował, że wytrzyma te trzy miesiące, bo po wakacjach wyjeżdżał na studia do Wiednia. Tam już na pewno nikt nie będzie go rozpoznawał.
-Ciekawe czemu Wellinger nie wziął syna na to swoje wystąpienie. Przecież on jest taki prorodzinny, więc powinien tam być- mama Stephana zagadła ich, pudrując sobie nos.
-Z tego co donosili mi moi ludzie, to młody się buntuje i próbuje robić ojcu na złość. Zresztą wcale mu się nie dziwię. Hermann to największy oszust i krętacz jakiego znam. Gdybym tylko mógł to poprzeć jakimiś dowodami, a nie tylko słowami to stanowisko już byłoby moje. Nikt by nie chciał mieć takiego człowieka bez morlaności za prezydenta.
-Jak to bez morlaności?- to były pierwsze słowa od trzydziestu minut jakie wypowiedział Karl.
-Bo miał więcej kochanek niż zębów i jakoś specjalnie się z tym nie krył, tylko ten jego przydupas jakoś to zamiata pod dywan. Ale dobra, potem wam opowiem więcej, teraz wysiadamy.
Stephan obserwował z jakim zapałem i radością jego tata przemawiał do ludzi. Jak mówił o walce z rasizmem i homofobią, o równości, nowych programach nauczania w szkole i pomocy dla najuboższych i zacofanych krajów świata. Nawet gdyby Elias nie był ojcem Stephana, to chłopak i tak by na niego głosował.
Po powrocie do domu Elias zmienił garnitur na czarne jeansy i koszulkę z Guns'n'Roses, bo tak ubierał się po godzinach i razem ze swoją żoną poszli po pizzę do najbliższej pizzerii.
-Żałujcie chłopcy, że z nami nie poszliście- Mama Stephana ściągnęła białe trampki, które lekko się ubłociły kiedy przechodzili przez rozkopane ulice przy ich domu- Widzieliśmy Wellingera z rodziną. Ten jego syn to naprawdę ma przesrane z takim ojcem.
-Ale trzeba przyznać, że ma chłopak charakter.
-A co się stało?- Karl za swoją ciekawość na pewno miał już zaklepane miejsce w piekle.
-Chodźcie do kuchni, opowiemy wam, bo pizza wystygnie.
-Niech nikt nie rusza mojej wegetariańskiej, bo odgryzę mu rękę w łokciu- zapowiedział Stephan kiedy zobaczył, że jego tata otwiera pudełko z jego pizzą.
-Terrorysta. Dobra, przejdźmy do rzeczy. Zobaczyliśmy przed restauracją Davida to czarne Audi, którym wozi się Hermann, więc postanowiliśmy wejść. Porozmawialiśmy chwilę przy barze z Davidem, a w międzyczasie Hermann pokłócił się o coś z tym swoim synem. Nawet nie wiem jak on ma na imię, no ale nieważne. Strasznie się piłowali i dowiedziałem się, czemu na wystąpieniu Hermann był tylko z żoną. Bo młody się zbuntował, nie ubrał się tak jak powinien i przydupas Wellingera stwierdził, że lepiej będzie bez niego niż z nim w takim stroju. Był wściekły do tego stopnia, że bałem się, że rzuci w Hermanna talerzem, ale obeszło się bez ofiar, bo młody stwierdził, że cytuję "Pierdoli to i wychodzi".
-Wcale mu się nie dziwię. Ojciec chce zrobić z niego pieska, który będzie uwiązany do jego nogi. Już to zrobił ze swoją żoną- dodała mama.
-Hermann nie ma pojęcia, że strzela sobie w kolano tym chłopakiem. Przecież on prędzej czy później może się wkurzyć do tego stopnia, że wygada jakieś sekrety rodzinne czy coś takiego. Chyba powinienem się z nim zaprzyjaźnić- zażartował Elias.
Stephan się nie odezwał, bo dla niego to nie było śmieszne. Było smutne, bo syn konkurenta ojca musiał czuć się okropnie w takiej sytuacji, kiedy jego własny ojciec go nie szanował i traktował przedmiotowo. Nie znał tego chłopaka. Co więcej on go nawet na oczy nie widział, ale współczuł mu i chciał go wesprzeć, bo nienawidził kiedy ktoś cierpiał. Tylko nie miał jak tego zrobić.
Doznał olśnienia leżąc w łóżku. Przecież mieli być obaj na debacie wyborczej ojców, więc tam go spotka. Na pewno będzie gdzieś w pobliżu Hermanna, a nawet jeśli nie, to Stephan i tak zamierzał się dowiedzieć jak wygląda ten chłopak. Ktoś musiał mu to powiedzieć, bo do cholery był synem (prawdopodobnie) przyszłego prezydenta Niemiec.
Cześć!
Miałam to dodać dopiero jutro, ale pomyślałam, że skoro jutro jest ten smutny dzień powrotów do szkoły, to chociaż przez chwilę, kiedy będziecie to czytać nie będziecie myśleć o szkole. Życzę Wam powodzenia w nowym roku szkolnym, dużo siły i wytrwałości. Wiem jaki to ból, bo sama to przeżywałam, ale od 1 października będę "szczęśliwą" studentką więc będziemy cierpieć razem :D
PS. Nie załamujcie się, pamiętajcie, że za 20 weekendów będą święta! <3
CZYTASZ
Love policy
FanfictionKampania prezydencka w Niemczech ruszyła. Dwaj najsilniejsi kandydaci do rządzenia państwem Hermann Wellinger i Elias Leyhe nie zamierzają przebierać w środkach i słowach, konkurując o stanowisko. Podczas jednego ze spotkań z wyborcami ich synowie...