-Możesz mi powiedzieć co wy robiliście na tym dachu tyle czasu?- Karl podniósł się z łóżka i zmierzył Stephana oskarżycielskim wzrokiem.
-A ty możesz mi powiedzieć od kiedy jesteś księdzem, że mam ci się spowiadać?
-Bardzo zabawne, ale pytam poważnie.
-A co mogliśmy robić? Gadaliśmy i takie tam pierdoły- odpowiedział i próbował pozbyć sie tego gównianego uczucia, które w tamtej chwili targało jego wnętrzem. Zdenerwowanie mieszało się z żalem i poczuciem, że coś wyjątkowego ucieka mu sprzed nosa.
-I naprawdę tylko to?
-No tak. A co mieliśmy robić? Miałem się przystawiać do niego? Skończ już to przesłuchanie, bo mam dość. Idę pod prysznic.
-Przepraszam, nie chciałem cię zdenerwować.
-Wiem. Sam siebie denerwuję- usiadł na łóżku przyjaciela i głęboko odetchnął- On powiedział, że będzie się ze mną zadawał do końca życia i wtedy mnie uderzyło to, że on może mówić prawdę, tylko ja tego nie zniosę. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że ja będę w Austrii, on w Londynie i będziemy sobie wzajemnie przez Skype'a opowiadać o koleżankach z roku.
-A powiedziałeś mu, że zastanawiasz się nad zostaniem tu?
-Oczywiście, że nie. Zostałbym tylko wtedy, kiedy on by został. Ale on wyjedzie. Powiedział mi, że nawet jeśli wczoraj mu przeszło przez myśl, żeby nie jechać, to dezycja została podjęta i jej nie zmieni.
Przez chwilę panowała między nimi absolutna cisza.
-Może... no wiesz. Powinieneś mu powiedzieć?
Stephan prychnął.
-Niby co mam mu powiedzieć? To, że jestem gejem, czy to że się w nim zakochałem? Bo przypuszczam, że z ani jednego ani drugiego się nie ucieszy.
-Jak mu nie powiesz, to się nie dowiesz.
-Ale Karl co to zmieni? Liczysz, że zostanie tu dla mnie? Niby z jakiego powodu? Bo mu będzie szkoda kumpla, który się w nim zakochał? Jakoś wątpię. Idę pod prysznic, bo mam tego dość.
Już przekręcał gałkę w drzwiach, kiedy Karl dosłownie zakrzyknął:
-Czekaj! A jeśli on czuje to samo do ciebie?- na te słowa Stephan się odwrócił i przez chwilę nie dowierzał w to, co usłyszał.
-Słucham? Co ty mi sugerujesz?
-No wiesz, w sumie to znacie się krótko, a on mówi ci, że przeszło mu przez myśl nie wyjeżdżać na studia, o których marzył od zawsze.
-Tak, ale on nie wiedział, ze ja też się nad tym zastanawiam, więc jeśli chce zostać, to nie dla mnie. A teraz przepraszam, ale naprawdę chcę już iść pod prysznic i położyć się spać.
Atmosfera podczas wspólnego śniadania była tak gęsta, że można było ja kroić nożem. Andreas i Stephan merdali łyżkami w swoich miskach z płatkami. Richard, z którym Andreas poprzedniego wieczoru po powrocie do pokoju nie rozmawiał, bo od razu poszedł spać zastanawiał się, czy przypadkiem po tym, jak z Karlem ewakuowali się z dachu pozostała dwójka się nie pokłóciła, ale oni bardziej wyglądali na zasmuconych niż złych. Postanowił wybadać sytuację, ale nie chciał od razu wypytywać Andreasa, bo wiedział, że może się na niego obrazić, że "wtrąca się w nie swoje sprawy". Ale Andi był jego przyjacielem więc wszystko co jego dotyczyło, dotyczyło też Richarda.
Andreas poszedł na samotny spacer, a Stephana naszła ochota na gotowanie i w kuchni zajmował się obiadem. Richard nie mógł tej okazji nie wykorzystać i pod byle pretekstem wyciągnął Karla z domku.
-Słuchaj, przyprowadziłem cię tutaj nie bez powodu- powiedział, kiedy od trzech minut siedzieli bez słowa na pomoście- Nie wiesz co się wydarzyło wczoraj pomiędzy chłopakami, że chodzą tacy struci? Andreas wczoraj poszedł szybko spać, co nie jest do niego podobne, więc coś musi być na rzeczy.
-Ja sam niewiele wiem, więc chyba lepiej byłoby zapytać u źródła.
-Niewiele, ale coś wiesz. A ja nie wiem nic i martwię się o Andreasa, bo to mój najlepszy przyjaciel.
-Naprawdę lepiej będzie jak sam zagadasz o to Andiego. Ja się nie chcę mieszać w sprawy między nim a Stephanem- wstał, ale wtedy Richard rzucił argument, którego nie mógł olać.
-Dam ci numer do mojej siostry.
-To zmienia postać rzeczy! Nie, ale tak poważnie, nawet bez numeru to... zauważyłeś, że oni się dziwnie zachowują? No wiesz, wczoraj zostali sami, tak dziwnie na siebie patrzą...
-Andreas już jakiś czas taki jakiś nieswój jest, ale to dlatego, że się zakochał.
-W kim?
-No właśnie nie wiem. Nie chciał mi powiedzieć. To dla niego nowość, bo on nigdy nikogo nie miał. W sensie nigdy nie miał dziewczyny, więc nie dziwię mu się, że dziwnie się czuje.
W tym momencie w głowie Karla połączyły się wszystkie kabelki i zrozumiał co tak naprawdę dzieje się pod jego nosem.
-O kurwa.
-Co?
-Nic, po prostu teraz wszystko mi się klaruje.
-Wszystko to znaczy co? Bo ja już nic nie rozumiem.
-Dobra, powiem ci co wiem i czego się domyślam, ale jeśli powiesz to Andreasowi, to przysięgam, że cię zabiję.
Jak Karl obiecał tak zrobił. Mniej więcej pięć minut zajęło mu wytłumaczenie Richardowi sytuacji z poprzedniego wieczoru i innych mniej oczywistych wątków tej sytuacji.
-Momencik, czyli jeśli ja dobrze rozumiem, to oni się w sobie zakochali, obaj zastanawiają się nad zostaniem tutaj "dla siebie", ale żaden tego nie powie na głos?
-Tak.
-W takim razie nie wiem co my tu jeszcze robimy? Może to właśnie my powinniśmy sytuację popchnąć do przodu?
-Oszalałeś? To jest dla Andreasa BARDZO delikatna sprawa, bo zakochał się pierwszy raz i to akurat w swoim kumplu. Jak to sobie wyobrażasz? Poczekamy aż on wróci, wejdziemy do domu i powiemy "Olejcie wasze plany na przyszłość i zostańcie w Niemczech, bo obaj się kochacie, ale jesteście tchórzami i sobie tego nie powiecie, ale my jako wasi najlepsi przyjaciele właśnie zrobiliśmy to za was". Do tego trzeba podejść dyplomatycznie, żeby po pierwsze Andreasa nie wystraszyć, a po drugie, żeby trzymali się od siebie z daleka do końca kampanii. Nie możemy wywołać skandalu.
-Czyli co? Mamy ich trzymać z daleka od siebie, a po wyborach dać im nasze błogosławieństwo?
-Nie do końca. Stephana ja pilnuję od momentu, kiedy zobaczyłem jak na Andreasa patrzył, bo znałem to spojrzenie. On miał już jedną krzywą akcję w swoim życiu, ale o tym nie będę ci mówił, bo teraz to nie ma znaczenia. Musimy współpracować. Na razie faktycznie trzeba ich trzymać na dystans, ale nie możemy przesadzić, żeby się Andreas nie domyślił, że wiemy i Stephan nie domyślił, że ty wiesz.
-A co zrobimy z ich wyjazdami? Namawiamy, żeby zostali czy olewamy temat?
-Hmm... To jest właśnie dobre pytanie. Wybadajmy jeszcze teren. Pociągnij Andreasa za język. Musisz się dowiedzieć ile tylko możesz o wczorajszym wieczorze, bo ja mam przeczucie, że Stephan nie powiedział mi wszystkiego. Także dzisiaj wieczorem pogadaj z nim, a ja pogadam ze Stephanem. Jutro rano zweryfikujemy czego się dowiedzieliśmy, dobra?
-Dobra. Przyjechałem tu odpocząć, a dowiedziałem się, że mój przyjaciel jest gejem i do tego jeszcze muszę go swatać. Ja to się zawsze w coś wpierdolę.
CZYTASZ
Love policy
FanfictionKampania prezydencka w Niemczech ruszyła. Dwaj najsilniejsi kandydaci do rządzenia państwem Hermann Wellinger i Elias Leyhe nie zamierzają przebierać w środkach i słowach, konkurując o stanowisko. Podczas jednego ze spotkań z wyborcami ich synowie...