Stephan skończył temat, bo uznał, że Andreas się z nim droczył. Postanowił go posłuchać i porozmawiać ze swoim tatą, bo na dłuższą metę jego też zaczęła męczyć ta sytuacja. Wrócił do domu i od razu poszedł do salonu, gdzie Elias podpisywał jakieś papiery.
-Cześć- powiedział i usiadł obok ojca.
-Cześć- odłożył wszystkie dokumenty i całą swoją uwagę skupił na synu.
-Możemy pogadać?
-Jasne.
-Słuchaj, przepraszam, że tak się ostatnio zachowywałem. Dużo się działo i chyba za bardzo dawałem się ponieść.
-Ja też przepraszam. Za to, że posłuchałem Hermanna i chciałem wykorzystać twoją przyjaźń z Andreasem do swojej kampanii. Ale jeszcze tylko dwa dni i to wszystko się skończy, obiecuję.
-Nie chcę się z tobą kłócić. Wystarczająco się napatrzyłem na Andiego i Hermanna, nie chcę takich toksycznych relacji między nami. Już będzie dobrze?
-Będzie- objął syna wokół szyi, przytulił i potarł palcami o jego głowę, bo wiedział, że tego nienawidził- Może wyskoczymy na jakiegoś drinka?
-Bardzo chętnie.
Wreszcie wszystko było tak, jak przed tą nieszczęsną kampanią. A nawet lepiej, bo teraz miał Andreasa. Nawet przez chwilę zastanawiał się czy to nie jest dobry moment, żeby powiedzieć ojcu o ich związku, ale stwierdził, że nie chce tego robić bez konsultacji. W końcu to powinna być ich wspólna decyzja.
Andreas siedział sam w pustym domu i zastanawiał się jak ma powiedzieć Stephanowi, że on wcale nie żartował z wyjazdem. Wiedział, że ten związek na odległość będzie trudny, ale miał pewność, że chciałby spróbować. Przecież zależało mu na Stephanie.
-Czy ty możesz mi powiedzieć co się wczoraj działo?- Richard przyszedł do niego wieczorem i śmierdział wódką. Wyglądał jakby go pociąg przejechał.
-No jak to co? Zapiłeś pałe i tyle- odpowiedział i dał mu litrową butelkę coli, w której była słomka- Masz, nie będę ci dolewał dwadzieścia razy.
-Może i zapiłem, ale doskonale pamiętam jak obściskiwałeś się ze Stephanem. Czyżbyś wreszcie się odważył i mu powiedział?
-Żebyś wiedział. I to była jedna z lepszych decyzji mojego życia.
-No to gratuluję. Tylko co dalej?
-Z czym?
-Z tobą. Nadal chcesz wyjechać? Wtedy to nie będzie miało racji bytu.
-Boże, czemu wszyscy chcecie żebym został? Dlaczego nikogo nie interesuje to, jak mi zależy na tym wyjeździe na studia?
-No tu masz rację. Tobie nie zależy na studiach, tylko na wyjeździe stąd żeby zrobić na złość ojcu. Tylko teraz sytuacja się zmieniła, bo będziesz dzielił swoje życie ze Stephanem, który z tego co ja wiem, jest gotów tutaj dla ciebie zostać.
-Czy ty chociaż raz mógłbyś stanąć po mojej stronie, a nie jego?
-Ja zawsze jestem po twojej stronie, ale nie chcę żebyś potem żałował.
W dniu wyborów Andreas z rodzicami z samego rana wyjechał z domu i pojechał na głosowanie, a potem do sztabu wyborczego. Z ciężkim sercem zrobił krzyżyk przy nazwisku swojego ojca. Wcale nie chciał żeby był prezydentem. On się na to stanowisko nie nadawał. Już Andreas byłby lepszym prezydentem.
-Już nie wytrzymam, niech już będzie dwudziesta pierwsza i podadzą sondażowe wyniki- Hermann niecierpliwił się w garderobie, kiedy wizażysta pudrowała mu nos.
CZYTASZ
Love policy
FanfictionKampania prezydencka w Niemczech ruszyła. Dwaj najsilniejsi kandydaci do rządzenia państwem Hermann Wellinger i Elias Leyhe nie zamierzają przebierać w środkach i słowach, konkurując o stanowisko. Podczas jednego ze spotkań z wyborcami ich synowie...