Był poranek dnia, w którym miała zostać ogłoszona Maskarada. Powinnam być na placu w samo południe, ale póki co chciałam wpaść do mojego sklepu. Potrzebowałam materiałów do mojego śledztwa. Odczynników, ziół i jednej z magicznych ksiąg Asry... Wskakując na schodki, przycisnęłam dłoń do drzwi, by zdjąć z nich zaklęcie. Nagle dostrzegłam małą, skórzaną sakiewkę, spoczywającą na schodku. Ktoś ją dla mnie zostawił... pociągając za węzeł, otworzyłam ją. W środku znajdowała się magiczna mikstura. Mirra była najmocniej wyczuwalna, ale poczułam w niej też kilka innych ziół. Mikstura ochronna. Rzuciłam okiem w obie strony ulicy, ale nikogo nie było w pobliżu. Wyciągnęłam klucze i przekręciłam zamki. Gdy tylko oparłam się o drzwi... otworzyły się i prawie wpadłam na ostatnią osobę, której się tam spodziewałam.
Doktor Devorak!
Jego widok wrył mnie w ziemię. Upuściłam sakiewkę z moich bezwładnych rąk. Starałam się coś wykrztusić, lecz on mnie w tym ubiegł.
Julian: "...No cóż, witam. Cóż za niespodzianka. Akchem, może nie aż taka. Ja, ach, ja akurat byłem w pobliżu, a ty wyglądasz, er, znakomicie! Cudownie, mogę przestać ubolewać."
Przez chwilę zastanawiałam się, czy nie wezwać straże, ale zawahałam się. To już drugi raz, gdy włamał się do mojego sklepu. Czy straż mogłaby pomyśleć, że go tam ukrywałam?
Zmierzyłam go wąskim spojrzeniem.
Ja: "Już drugi raz się włamałeś. Czego szukasz?"
Julian: "Skądże, nie szukam tu niczego. Czego miałbym szukać-och, chyba nie myślisz, że jestem złodziejem. Można powiedzieć o mnie wiele, ale nie to. Ale... nie uwierzysz mi na słowo, prawda?"Ku mojemu zaskoczeniu doktor zdjął z siebie swój płaszcz i zaczął odpinać guziki od swojej kamizelki. Z nerwową ekscytacją na jego twarzy, zostawił ją otwartą. Wyprostował swoje ramiona, unosząc dłonie ku górze w znak poddania się.
Julian: "Przeszukaj mnie. Jeśli znajdziesz jakąkolwiek swoją rzecz, sam zaprowadzę się w dyby. Śmiało. Przeszukuj, dopóki nie będziesz usatysfakcjonowana."
Opuścił swój wzrok, nadstawiają się na inspekcje. Ten widok sprawił, że uszy zaczerwieniły mi się z zawstydzenia.
Ja: "Myślę, że tak właśnie zrobię."
Z jego osłupionego wyrazu twarzy, mogłam wywnioskować, że się tego nie spodziewał.
Julian: "Jesteś pełna niespodzianek, co? W takim razie nie wstydź się. Obiecuję, że będę grzeczny."
Podeszłam bliżej, wędrując oczami po jego ciele. Nie byłam pewna od czego mam zacząć. Delikatne poprowadziłam swoje dłonie w dół jego ramienia. Mogłam poczuć, jak zimna była jego skóra, nawet przez cienki materiał jego koszuli. Nigdy nie byłam koło niego tak blisko. W tamtym momencie między nami był zaledwie mały skrawek przestrzeni. Jego skórzane rękawice zaskrzypiały, gdy napiął swoje mięśnie pod moimi dłońmi.
Julian: "Och, masz takie cudowne dłonie. Możesz ściskać trochę mocniej, wiesz? Nie będę miał nic przeciwko."
Spełniając jego bezczelną prośbę, przegryzł swoje usta, gdy przyciskałam bardziej stanowczo jego drugie ramię.
Julian: "Jeśli się tak zastanowić, to nigdy wcześniej nie widziałem cię tak blisko w świetle dnia."
Sięgnął po mnie, próbując zamknąć ten ostatni kawałek przestrzeni, który między nami był. Uderzyłam otwartą dłonią w jego rękę.
Ja: "Przestań się ruszać."
Przez chwilę zaniepokoiłam się, że posunęłam się za daleko, ale... Julian nie wydawał się być tym w ogóle urażony. Przegryzł swoją wargę, rumieniąc się... i posłusznie zabrał swoją rękę z powrotem. Zrobiłam wokół niego półokrąg, a on obrócił się wraz ze mną, przyglądając się mi i nie pozwalając spuścić mnie ze swojego pola widzenia. Jego oczy zaświeciły z zainteresowaniem. Od jego bezwstydnego wzroku zagrzały mi się policzki.
CZYTASZ
The Arcana ✦ Tłumaczenie
Storie d'amoreJesteś młodą, zdolną czytelniczką kart tarota. Budzisz się w magicznym sklepie zdezorientowana i pozbawiona wspomnień. Grę po angielsku można pobrać za darmo ze Sklepu Play lub App Store. To tłumaczenie. Nie jestem autorką historii. Wszystkie użyte...