Rozdział XVI

1.1K 101 19
                                    

- Co ty robisz? - zlękniona kobieta odwróciła się gwałtownie z nożem w ręku.

- Och... To tylko ty... - powiedziała z ulgą widząc stojącego półtora metra dalej Snape'a.

- Dobrze, to już ustaliliśmy. Teraz odłóż nóż i powiedz co ty wyprawiasz. - skrzyżował ręce na piersi patrząc intensywnie na kobietę. Specjalnie przeniósł swoją pracę do domu, by móc jej pilnować. Czasem - czyli prawie zawsze - zachowywała się jak lękliwa sarna. Jeden zły ruch i ucieka.

- Ja... Gotuje obiad.

- Po co?

- Żebyśmy mogli go zjeść... - brunet przyłożył dłoń do czoła błagając świętego Salazara o cierpliwość.

- Dlaczego do wszystkich pokręconych duchów Hogwartu TY masz to robić? - zapytał bardziej dosadnie. Co się stało z tą zaradną i zawsze gotową mu dogryźć Harpią?

- Ponieważ... - odłożyła powoli nóż na blat. - Ty jesteś zajęty. No i ja zawsze to robiłam... - powiedziała cicho ostrożnie dobierając słowa. Mężczyzna czuł jak coś skręca go od środka. Bała się go?...

- Powinnaś się oszczędzać. - powiedział marszcząc brwi. Tak długo jej szukał, czekał na nią i rzucił wszystko, by ją ratować...
A teraz miał wrażenie, że gdy tylko ona go zobaczy, to powstrzymuje się od krzyku.

- Proszę, pozwól mi to zrobić... - powiedziała uciekając od niego wzrokiem. - Nie zniosę tej bezczynności... - po euforii spowodowanej uwolnieniem przyszły objawy syndromu pourazowego. Nie czuła się bezpiecznie nawet w swojej sypialni. A Severus... Nie mogła znieść wspomnienia, gdy o mało nie zginął, by ją ratować. Nie powinien się tak narażać. Nie była tego warta.
Nie chciała mu stwarzać jeszcze więcej problemów.

Ciemne, brązowe oczy patrzyły na czarownicę analizując jej postawę i zachowanie. Była spięta i widocznie chciała, by wyszedł. Odwrócił wzrok, bała się... Widocznie w jakiś sposób musiał jej przypominać o tym co przeżyła. Metka śmierciojada chyba już nigdy się od niego nie odklei.
Kiwnął delikatnie głową i odwrócił się w kierunku wyjścia.

- Uważaj tylko na siebie. - powiedział cicho i wyszedł z kuchni. Napięcie w mieszkaniu było więcej niż uciążliwe. Dwoje dorosłych nie potrafiło przebywać ze sobą w jednym pomieszczeniu. A uratowany chłopiec rozpaczliwie chciał poprawić humor swojej wybawicielce...
Na próżno.

- Może byście gdzieś wyjechali, co? - zapytała Kate siedząc w salonie panny Turing, która aktualnie przygotowywała herbatę

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Może byście gdzieś wyjechali, co? - zapytała Kate siedząc w salonie panny Turing, która aktualnie przygotowywała herbatę. Syriusz zabrał Williego do kina, w końcu oboje są dziećmi.

- Nie jestem pewien czy będzie się chciała gdziekolwiek ze mną wybrać. - stwierdził ponuro lokator wspomnianej damy. Rozważał od niedawna powrót do swojego dawnego mieszkania... Oczywiście wypłaciłby kobiecie należność za opiekę nad nim i "wynajem" mieszkania. Straciła pracę i nie nadawała się do szukania nowej, jeszcze nie teraz. Potrzebowała pomocy finansowej, a skoro jego obecność była dla niej tak uciążliwa...
Będzie pomagał z daleka.

Był sobie Król |Severus SnapeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz