Dwoje dorosłych ludzi siedziało teraz w salonie panny Turing, z czego mężczyzna starał się w ogóle nie patrzeć na siedzącą na przeciwko niego kobiety. Po wczorajszej sytuacji w mieszkaniu Snape'a, wspomniany czarodziej starał się jak mógł unikać wzroku swojej towarzyszki. Zwłaszcza gdy okazało się, że zamiast herbaty zaparzył im ziół nasennych. To była największa hańba. Jak on Wielki Mistrz Eliksirów, Naczelny Nietoperz Hogwartu, Mroczny Dupek z Lochów mógł popełnić tak banalny błąd?! Nie wspominając już o tym, że nieświadomi zmusił Mary do spania z nim w jednym łóżku. Chociaż tyle, że ona zachowywała w przeciwieństwie do niego normalnie.
- Długo nie będziesz się jeszcze do mnie odzywał? - przerwała ciszę uśmiechając się w stronę gazety za którą krył się przerośnięty Nietoperz ze szczególną smykałka do trucizn.
- Nie rozumiem o co ci chodzi. - jak widać nasz Severus postawił na przysłowiowe "rżnięcie głupa".
- Tak, oczywiście. I wcale wczorajszy incydent nie ma nic wspólnego z twoim chowaniem się za ta gazeta. - przechyliła gazetę tak aby ją widział. Nawet nie usłyszał, kiedy wstawała z fotelu. - Nie wiedziałam, że jesteś taki nieśmiały, Sever. - przechyliła głowę jak zdziwiony pies i uśmiechnęła się rozbawiona jego zakłopotaną miną. No proszę, jak niewiele trzeba, żeby go zawstydzić. Uśmiech na jej twarzy jeszcze bardziej się powiększył.
- Nie wydurniaj się, to nie ja robiłem sobie z twojego ramienia darmowa poduszkę.
- Tak, jasne. Jeszcze mi powiedz, że nie było ci wygodnie. Kiedy ostatnio byłeś tak blisko z kobietą?
- Twoja bezpośredniość jest przerażająca. A wracając, nie twoja sprawa. I radzę ci, nie interesuj się tym. - cedził przez zaciśnięte zęby nachylając się ku niej.
- Uuuu. Uwaga, bo się przestraszę. Takie gatki możesz wciskać swoim pachołkom w Hogwarcie. - nachyliła się nad nim jeszcze bardziej, tak że jej twarz była tuż obok jego ucha. - Ja się ciebie nie boję, Sever... - wyszeptała, cichutko, miękko muskając płatek jego ucha. Spojrzała na jego minę i wybuchła gromkim śmiechem. - O Helgo, Sever nie przeżywaj tak tego. Oddychaj! - rozchichotana Harpia wróciła na swoje miejsce.
- Jednak nadal mam w sobie to coś! Ah! - westchnęła teatralnie, aby zaraz wybuchnąć kolejną salwa śmiechu.
- Taa, nie mam pojęcia o jakie "coś" ci chodzi, ale dupy nie urywa - Mary już miała otwierać usta aby mu coś odpowiedzieć. Lecz nagle przez uchylone okno wleciał puchacz zwyczajny, który przysiadł na oparciu fotela na którym siedziała brązowowłosa kobieta. Upuścił list na jej kolana.
- Dziękuję Wonder. - uśmiechnęła się w stronę puchacza i sięgnęła po paczkę ziarna słonecznika.
- Cud? Naprawdę? - zapytał kpiąco Severus.
- Na nic innego nie reagował. - nasypała trochę ziaren, a ptak od razu się na nie rzucił. Kobieta spojrzała na kopertę. - To do ciebie... - podała list mężczyźnie. Mistrz eliksirów przejął świstek papieru i zaczął studiować jego treść. Sądząc po jego minie nie przypadła mu do gustu.
- Cholera... - warkną ponownie przebiegając tekst.
- Co się stało?
- Prawdopodobnie te durne dzieciaki jak mnie zobaczyły od razu poszły na spowiedź do McGonagall, a ona zawiadomiła ministerstwo... Nie wiem jakim cudem dowiedzieli się gdzie jestem, ale wzywają mnie na przesłuchanie w sprawie odławiania potencjalnych Śmierciożerców... - Mary poderwała się z fotela i zaczęła nerwowo chodzić po pokoju.
- Ale... przecież współpracowałeś z Zakonem Feniksa.
- Wszyscy którzy przeżyli... mogą poświadczyć, że przekazywałem im informację.... Ale coś nie sądzę, że ktoś się pokwapi żeby za mnie poręczyć. - odpowiedział raczej już zrezygnowanym tonem. - Dumbledore nie żyje... a mnie pewnie udupią dla przykładu. - westchną zmęczony i odchylił się na oparciu fotela.
CZYTASZ
Był sobie Król |Severus Snape
FanficŻeby było jasne. Tak, to ja i tak żyję. Jak mi się udało? Ktoś mi pomógł. Kto? Nie zamierzam się tłumaczyć. Chcesz, to kliknij w ten durny obrazek i się przekonaj ~Severus Snape Część druga już na profilu: "Cukier i Marcepan"