1.

117 6 3
                                    

Thomas

właśnie zadzwonił mi dzwonek który informował mnie o tym że za godzinę powinienem iść do szkoły której nienawidziłem. co prawda byłem trochę tam znany i szanowany ale no i tak mi się tam szkoła nie podobała.

a kogo tam cieszy szkoła? nie chciałem teraz myśleć o zaletach szkoły i po prostu zerwałem się z łóżka i powędrowałem do łazienki.

rozebrałem sweter, moje spodnie i wszedłem pod prysznic. dlaczego mam to na sobie? sam nie pamiętam. co prawda nie piłem ale no po prostu nie pamiętam.
-Skleroza ponownie. zażartowałem z siebie i odkręciłem wodę.

Odsunąłem się szybko ponieważ zamiast ciepłej wody leciała zimna. Odkręciłem jak najszybciej tą ciepłą po czym stanąłem pod strumieniem wody i pozwoliłem jej po mnie spływać.

             |
             |

Poszłem na dół żeby zjeść jakaś kanapkę i ruszyć do szkoły. Po wyjściu z domu zauważyłem jak nasi sąsiedzi którzy się wyprowadzały witają nową rodzine.

Ta powstawała z  pani która wyglądała na wiek mojej mamy i prawdopodobnie jego męża. Był tam jeszcze jeden chłopak który wyglądał na moim zdaniem trochę starszego ode menie. On miał ciemno brązowe włosy. Miał na sobie biały sweter z czarnymi jeansami.

Wyciągał jakieś kartony z auta i odkładał je w garażu. Zdecydowałem pójść ich przywitać ale gdy przechodziłem przez drogę zrezygnowałem. Szedłem trasą do szkoły którą musiałem pokonywać każdego dnia poza weekendem. Nagle przejechało białe auto które wyglądało na bardzo drogie.

Zatrzymało się przede mną i szyba się otworzyła. Spoglądał z szyby chłopak którego widziałem dzisiaj rano przed domem.
-podwieźć cię? Spytał brązowooki
-chodzisz do tej samej szkoły co ja? Czy z kąd to wiesz?
-tak w tym mieście jest chyba tylko jedne liceum? Powiedział chłopak i uśmiechną się szeroko

-no dobra jak nalegasz. Powiedziałem, odwzajemniłem uśmiech i wskoczyłem do pojazdu.

Auto prowadził tata bruneta. Rozmyślałem i rozmyślałem wpatrując się w błękitne niebo. Panowała niezręczna cisza w sumie mi się to podobało do póki brunet nie odezwał się.

-to jak się nazywasz?

-Nazywam się thomas. Rozgłosiłem i kącik ust uniósł mi się w górę dalej wpatrując się w niebo.
-a ty? Dodałem.

-Jestem Dylan.
Powiedział

I na tym skończyła się nasza rozmowa prawdopodobnie będzie ja chciał kontynuować w szkole. Lubiłem zdobywać nowych przyjaciół ale nigdy za bardzo się nie otwierałem. Nie wiem po prostu nie umiałem nikomu zaufać oprócz Ki Hong on był jedynym przyjacielem na którym mogłem polegać

430 Words

_______________________

A więc sorry że taki krótki No ale nie miałam zbytnio czasu jest wieczór a tak to bym nie nie miała weny pisać No chciałam to mieć skończone😉 wiem ten rozdział jest nudny No ale cóż też zawsze się musi jakoś zacząć co nie?

💟I Want to understand you || DYLMASOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz