#8

962 64 4
                                    

Claire

Obudziłam się około dziesiątej rano, ale po dwóch dniach. Zdałam sobie z tego sprawę, kiedy przyszłam do laboratorium Bruce'a i mi o tym powiedział. Nie chcieli mnie budzić, bo mogłoby to źle wpłynąć na wyniki, między innymi ze względu na mogące wystąpić zawroty głowy, czy za szybkie bicie serca. Musiałam być w pełni wypoczęta, żeby i badania mogły wnieść jak najwięcej. 

– Więc zgadzasz się na to? – zapytał Bruce, kiedy dla pewności zaczął przywiązywać moje kończyny do fotela.

– Samym przyjściem tutaj chyba się zgodziłam, co nie?

– Wolałem spytać jeszcze raz – i podszedł do komputera.

Maszyna wstrzyknęła we mnie konkretną dawkę nieznanego mi płynu. Czułam, jak krew gotuje się wewnątrz mnie, jakbym zaraz miała wybuchnąć.

– Spróbuj to zatrzymać – Bruce grzebał coś w komputerze.

Zacisnęłam mocno oczy i szczękę. Mózg mi pulsował jak po ostrym wysiłku. Nie wiedziałam co dokładnie mam robić. Wstrzymywałam oddech i próbowałam uspokoić myśli i to, co we mnie krążyło.

– Nie dam rady.

– Nie poddawaj się, to ty tym rządzisz, a nie to tobą.

Zacisnęłam pięści. Miałam nadzieję, że serce mi nie eksploduje. Kropelki potu zaczęły spływać po moim bladym już czole. Otwierając oczy, od czasu do czasu widziałam, że żyły wychodzą mi na wierzch, a krew czarnieje. Przypomniało mi się zdjęcie mamy. Zmieniałam się w to i nie umiałam się powstrzymać. Obraz mi się zamazywał. Zdążyłam z siebie jeszcze wydusić ciche „stop" i zemdlałam na fotelu. Po raz pierwszy przed oczami coś mi się pojawiło. To nie był sen. Coś bardziej realnego jakby jakaś wizja. Chciałam przypomnieć sobie, co to było, ale większości zapomniałam. Kobiecy krzyk, pożółkłe ręce, zimno i śnieg. Nie miałam pojęcia, co to mogło znaczyć, te obrazy, jakbym je już gdzieś, kiedyś widziała.

– Claire? – słyszałam jakby w podświadomości.

Rozchyliłam powieki, czując, że coś dotyka mojego przedramienia. Chciałam to strzepnąć dłonią. Nie wiem jakim cudem była już odwiązana, pewnie Bruce zrobił to, żeby rozluźnić moje ciało, albo podnieść moje nogi do góry, żeby krew doleciała mi do mózgu. W każdym razie mocnym ruchem, nieświadomie, uderzyłam ręką w strzykawkę znajdującą się w moim ciele. Igła wygięła się i przebiła mi skórę w dwóch miejscach, wchodząc tak głęboko, że czułam ją z drugiej strony, od dolnej części ręki. Ostra część odłamała się od reszty i Banner musiał ostro się napracować, żeby wyjąć ją ze środka. Kiedy wreszcie to zrobił, krew polała się ze mnie jak ze świeżo zabitego zwierzaka. Zatamował to gazami i bandażami. Dobrze, że nie byłam jeszcze w pełni świadoma, tego, co się naokoło mnie dzieje, bo pewnie zemdlałabym drugi raz.

– Już w porządku? Dobrze się czujesz?

– Przecież widzisz to na swoim monitorze – szepnęłam, starając się złapać jak najwięcej powietrza w płuca.

– Komputer to nie człowiek. Nie pokazuje mi wszystkiego.

Leżałam jeszcze przez chwilę, żeby dojść do siebie. Wpuszczałam tlen do płuc wielkimi porcjami i spokojnie wypuszczałam, żeby zahamować mocne uderzenia serca. Zastanawiałam się, ile to jeszcze potrwa, zanim będę mogła powiedzieć, że działam w pełnej świadomości mojej mocy. Byłam dopiero na swoich drugich badaniach, a moje ciało czuło się jak po miesiącach pewnego rodzaju terapii. Mięśnie mi zwiotczały, skóra naprężyła, a źrenice powiększyły do takiego stopnia, że prawie zakrywały niebieskie tęczówki.

Blackeye ||Iron Man [Nowe części starej historii]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz