#12

718 52 1
                                    

Claire

Wraz ze zbliżającym się wieczorem Natasha i Maria postanowiły nie opuszczać mnie na krok, abym przypadkiem nie zaplamiła pożyczonej sukienki i jakimś dziwnym trafem nie zgniotła butów krzesłem od biurka, które wraz z moją zmianą pozycji lubiło stawać na pochyłościach bądź porozrzucanych przedmiotach. Godzinę przed wypchały mnie wręcz z siedziby na podwórko z kurtką w ręce zamiast na ciele. Ustawiły przed długą, czarną limuzyną, na której widok osłupiałam, ale ponownie włączyłam się do życia, kiedy kobiety popchnęły mnie w stronę otwieranych przez elegancko ubranego mężczyznę drzwi. Rzuciłam im tylko ostatnie przerażone spojrzenie zmieszane z nutą zaciekawienia oraz ekscytacji i nawet nie poczułam, że auto już ruszyło i niedługo zawiezie mnie w miejsce pełne nowych niespodzianek.

Trochę stresowałam się tym całym tłumem celebrytów i ludzi stojących na wyższym stołku. Wiedziałam, że każdy wzrok będzie lądował na mojej osobie i nie obędzie się bez wymienianych między sobą szeptów dotyczących tego, kim ja tak naprawdę jestem i czy ktoś mnie zna. Plusem było jednak to, że nie wyglądałam tak, jak miałam wyglądać od samego początku. Zamiast czarnych kocich kresek na górnej powiece znajdowały się teraz lekko beżowe cienie, a cały makijaż był tak delikatny, jakbym rzeczywiście nie miała zupełnie nic na twarzy. Dostałam także kolorowe soczewki na oczy w razie, gdybym bała się, że się zaczernią. Przejrzałam się kilka razy w samochodowym lusterku i sprawdzałam, czy moje rajstopy nigdzie się już nie podarły. Przejęta całą sytuacją stukałam w fotel obuwiem, wydając nieprzyjemny dźwięk, ale kierowca wydawał się nie zwracać na niego uwagi.

Przed wyjściem z pokoju wepchnęłam na wszelki wypadek do kurtki kilka tabletek, abym w razie czego szybko mogła zażyć kilka i bez obaw zająć czas czymś innym niż tylko rozmyślaniem, czy to ta chwila, że powinnam się ulotnić. Dzisiaj również Banner odpuścił mi eksperymentowanie na mojej osobie, ponieważ poprosiłam go o dzień przerwy. Wprawdzie nie wiedział, że gdziekolwiek wychodzę, bo nikt nie zdążył go o tym poinformować. Uznałam jednak, że lepiej, gdybym odpuściła igły na jeden dzień, niż poczuła się co najmniej fatalnie.

Czas płynął mi niewyobrażalnie długo. Korki w mieście, spięcia na drodze i wypadki jeden po drugim na skrzyżowaniach opóźniały moje dotarcie na miejsce. Klimatyczna, ciepła i spokojna muzyka wydobywała się z radia pojazdu. Starałam się chociaż przez chwilę przestać obdrapywać skórki palców, żeby przypadkiem nie pozbyć się niechcący lakieru. Co jakiś czas panicznie sprawdzałam kieszenie kurtki. Wolałam mieć pewność, że pigułki nadal tam grzecznie siedzą i nie wyruszyły na jakiś spacer po wycieraczce.

— — — — —   

Tłum ludzi oświetlony był przez masywne reflektory i neony palące się rażącym w oczy światłem. Gwar na ulicy zagłuszył grających na zewnątrz skrzypków w garniturach. Stałam jak słup. Nigdy nie brałam udziału w takim przedstawieniu. Każdy był tutaj kimś znanym, no oprócz oczywiście mnie. Ciągnące się kolorowe suknie za ich właścicielkami przypominały mi o moim skromnym ubiorze. Flesze reporterów, sylwetki pozujących osób i kelnerzy częstujący szampanem przed samym wejściem do środka. Istny chaos dla moich myśli.

Wygrzebałam z wewnętrznej części kurtki sztywną wejściówkę i pokazałam czarnoskóremu mężczyźnie, który stał przy jednym z dwóch wejść. Przypatrzył mi się kilka razy, wracając wzrokiem do karty wstępu.

– Powinna pani wchodzić głównym wejściem.

Rzeczywiście, udałam się do mniej ekskluzywnie wyglądających drzwi, bo nie uważałam się za osobistość, ale raczej za małe dopełnienie dzisiejszego tłumu. Okazało się, że jednak Stark chyba chciał zobaczyć w telewizji, jak wyglądam i postanowił postawić mnie przed kamerami.

Blackeye ||Iron Man [Nowe części starej historii]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz