#16

714 45 6
                                    

Claire

Po takim wspaniałym wyjściu, na jakie namówiła mnie Natasha, ciężko było mi na nowo przyzwyczaić ciało do porcji zastrzyków. Rano tak jak zawsze, posłusznie wstałam, wykąpałam się, ubrałam dosyć wygodne ubrania, spięłam włosy, namalowałam dwie kreski na powiekach i poszłam wprost do laboratorium, witając po drodze Marię i gawędząc z nią kilka chwil o mojej nowej ksywce. Blackeye. Chwytliwe. Z początku, jak do wszystkiego, byłam dosyć sceptycznie nastawiona, że ludzie będą mi ciągle wypominać, kim jestem, mówiąc do mnie ksywką. Z drugiej strony podobało mi się to, bo nigdy o tym nie zapomnę. Lepiej być sobą, najgorszym sobą niż udawać kogoś innego, kompletnie sprzecznego. Jednak, jak to my kobiety miałyśmy w zwyczaju, obśmiałyśmy temat i ponarzekałyśmy na brak gustu ze strony mężczyzn, chociaż sam fakt, że to się już u mnie przyjęło, przekreślało mity na temat słabej wyobraźni Starka. W końcu rozdałam swoje pierwsze autografy. Kobieta życzyła mi powodzenia, jak prawie zawsze, kiedy widziała mnie przed badaniami i każda z nas poszła w swoją stronę. Tego dnia sięgnęłam jeszcze po puszkę napoju gazowanego, którą wyczaiłam zeszłego wieczoru. Pokój wspólny był pusty jak zazwyczaj o tej porze. Każdy zajmował się swoimi sprawami albo ewentualnie spał, póki jeszcze mógł. Pomaszerowałam w nielubiane miejsce, popijając łyk za łykiem i ochładzając ramiona zmrożoną puszką. Kiedy jak codziennie, pchnęłam drzwi i przywitałam się z Bruce'em, krzycząc „cześć" i podwijając rękawki, żeby być już gotowa, w pomieszczeniu był ktoś jeszcze.

-No cześć - odpowiedział mi.

-Pan Stark? - odłożyłam puszkę na blat - Dzisiaj to pan będzie mnie kuł?

Pokręcił głową i przedstawił mi mniej więcej plan nowego działania. W międzyczasie pojawił się Bruce, który zaprosił mnie do pomieszczenia, gdzie wykonywano mi wszelkie pomiary. Powód, z jakiego pojawił się tu dzisiaj Stark, tylko obił mi się uszy. Sprawdzają na mnie coś nowego, chcą wsadzić mi jakiś malutki przedmiot w czaszkę, ale dokładnie nie wiem, o co chodziło. Wzruszyłam na to tylko ramionami i poddałam się temu, co zawsze. Serii zastrzyków wstępnych, a potem nowemu wynalazkowi z czipem, który się przemieszcza. Do czasu wszystko szło dobrze, czułam się tak jak zawsze. Dosyć znużona, chciało mi się wymiotować i spać, na zmianę. Grzebali coś przy komputerze, zamiast przy mnie i mówili do siebie niezrozumiałe dla mnie rzeczy. Leżałam w spokoju, wlepiając wzrok w sufit i czekając, może, na jakiś przełom.

- Co wy robicie? - spytałam, kiedy zaczynałam czuć się coraz gorzej.

Odwrócili się w moją stronę, kiedy już tętno mi przyspieszyło, a pot spływał po czole, że można było zbierać go wiadrami.

Stark

Próbowaliśmy wykorzystać technologię małej pluskwy wszczepionej do komórek nerwowych, która da nam obraz mózgu. Trochę musieliśmy się z Bruce'em nakombinować, żeby zmieścił się w dokładnych parametrach i nie został wykryty i zniszczony. Na początku szło świetnie. Poprowadziliśmy kamerę przez opuszek palca, aż do płatu czołowego. Funkcje życiowe Claire utrzymane były w normie, nic się nie działo, a ona sama spokojnie znosiła intruza pod skórą. Kiedy jednak pluskwa zaczęła docierać do centrum, parametry gwałtownie się pozmieniały. Dziewczyna zaczęła się szarpać, a my straciliśmy obraz. Pozrywała paski, którymi była związywana i zmieniła się w bestię nie do poznania. Nie było jej, było „to". Osobowość Claire została wciągnięta do środka. O tym mówiła na początku, nie będzie umieć tego zwalczyć. Stała pełna gniewu na fotelu. To coś nie chciało, żebyśmy się dowiedzieli, czym jest. Obudziło się, wyczuwając nawet tak malutką kamerę. Nic nie dawało, że mówiłem do niej po imieniu i starałem się jakoś przemówić do jej środka. Rozglądnęła się szybko po pomieszczeniu, zawiesiła wzrok na Bannerze trzymającego strzykawkę, w której znajdowała się substancja usypiająca jej moce. Świdrowała go spojrzeniem czarnych oczu.

Blackeye ||Iron Man [Nowe części starej historii]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz