#6

1.4K 85 9
                                    

Claire

Dzisiejszego dnia zapomniałam, czym jest spokój. Próbując odespać noc, wsłuchiwałam się tylko w dźwięki o ogromnym natężeniu, jakie wydawali Pepper i pan Stark. Od ósmej nad ranem krzątali się po domu chyba bez konkretnego celu, przygotowując na jakieś spotkanie. Dokładnie nie wiedziałam, o co chodzi, tylko to, co usłyszałam przez zamknięte drzwi. Z podpuchniętymi oczami i wyglądając jak chińczyk, próbowałam zasłonić uszy toną poduszek, ale donośne głosy i w pewnym momencie nawet krzyki, nie dawały szans na zagłuszenie ich cienkim materiałem. Używałam komputera do bardzo późnej nocy. Chciałam nadrobić to, co mnie ominęło i nadal omija. To nie tak, że nigdy nie miałam z nim styczności, bo czasami w szkole i wtedy, w bibliotece, ale nie na taką skalę. Tam były ograniczenia, tu ich nie mam. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że pół internetu może być przepełnione filmikami o śmiesznych kotach. Są po prostu przeurocze i zabawne. Mogłabym je oglądać w nieskończoność.

Około pół godziny później nadal przewracałam się z boku na bok i nie mogłam znaleźć dogodnej pozycji. Pod kołdrą było mi za ciepło, bez niej za zimno, a jak wystawiłam jedną nogę, to zaczęła mi drętwieć. Sięgnęłam po tabletki, które dostałam od Bruce'a i łyknęłam jedną, popijając wodą. Oblałam nią trochę swoją piżamę, ale kompletnie nie przejęłam się tym faktem, tylko wróciłam pod kołdrę szukając kolejnej pozycji, gdzie będzie mi chociaż przez chwilę wygodnie.

– Czuję się tu jak w grobowcu – Stark bez pukania wparował do mojego pokoju i zaczął narzekać jak prawdziwy ojciec – Odsłoń rolety – po komendzie wydanej przez Starka, okna po chwili nie były już zakryte. Dużo to nie zmieniło, bo pogoda na dworze była dosyć deszczowa, a Słońce dawno zakryło się za horyzontem.

– To nie pana pokój – zaprotestowałam, udając teatralnie, że światło dzienne mnie zabija, chociaż wcale prawie go nie było.

– Ale mój dom dzieciaku – usiadł na moim łóżku – Wychodzimy z Pepper na spotkanie prasowe, a później organizowana jest jakaś impreza, wytrzymasz? – zapytał dosyć poważnie, ale wiedziałam, że znowu ze mnie żartuje.

– Jakoś będę musiała, panie Stark – za każdym razem, kiedy mówiłam do niego per „pan", przewracał oczami, dzisiaj nie było inaczej.

Poklepał moje ramię przez kołdrę i powiedział, żebym wstała i się trochę ogarnęła, bo wyglądam strasznie. Dzięki, Stark.

Kiedy wyszli, trzaskając drzwiami i zostawiając po sobie tylko zmieszane zapachy perfum, wymyłam twarz i zęby, i udałam się do kuchni. Wcześniej zdążyłam nałożyć na siebie szarą bluzę i związać włosy w wysoki kok. Usiadłam przy blacie kuchennym i wcinałam omlet z grzybami, popijając świeżym sokiem z pomarańczy. Po skończonym posiłku trenowałam celowanie sztućcami do zlewu, co chyba nie wyszło mi najlepiej, bo resztki jedzenia zaczęły latać po całym pomieszczeniu. Wchodząc do pokoju, moją uwagę przykuła kolekcja płyt DVD. Prócz dosyć starych przebojów, na których widok chciało mi się trochę ziewać, znalazłam dosyć nowo wydaną płytę. Jeszcze ofoliowaną. Albo Stark dostał ją w prezecie, albo miał ją polecać. W każdym razie rok wydania był dosyć bliski teraźniejszości, więc pomyślałam, że to może okazać się dobre. Rozpakowałam ją i włożyłam do wieży stereo. Do moich uszu dobiegł tak ostry dźwięk, że przez chwilę byłam gotowa mocno przyciszyć piosenkę, ale koniec końców zostawiłam wszystko tak, jak jest. Zaczęłam dopuszczać do siebie słowa i pozwalać, żeby mózg je rejestrował. Nigdy wcześniej przy jakiś piosenkach nie czułam ciarek na ciele. Najczęściej brałam szczotkę do mycia naczyń w dłoń albo drewnianą łyżkę i udawałam, że jestem ogromną gwiazdą wokalną, kiedy stawałam na kuchennych krzesłach i krzyczałam wniebogłosy. Będąc kiedyś przyłapaną przez Judith, uznała, że mam całkiem niezły głos i mogłabym śpiewać pieśni w kościele. Od tamtej pory przestałam to robić i jak już śpiewałam, to cicho pod prysznicem, albo jak nikogo nie było i wiedziałam, że szybko nie wróci. Teraz nogi same mi się ruszały w rytm muzyki. Podobała mi się, miałam ochotę skakać po całym domu, ale jakoś fakt, że mimo wysokiego piętra ktoś może mnie zauważyć, sprawił, że ograniczyłam się do ukojenia myśli dzięki niej, a nie całego ciała. Usadowiłam się na kanapie i sięgnęłam po poranną gazetę. Nucąc nieznajomy mi jeszcze tekst, próbowałam zrozumieć, co tak fascynuje dorosłych w tym zadrukowanym papierze. Ploteczki, ploteczki, jakiś spór o dom, kolejne podejrzenie zamachu w metrze, które okazało się żartem, strona z dowcipami politycznymi, niemającymi oczywiście nikogo na celu obrazić, kolejna dawka plotek i to tyle. Odrzuciłam papiery gdzieś w bok, na kanapę. Zbliżało się późne popołudnie, więc pomyślałam, że w telewizji może pojawić się duży wybór filmów, które mogą mnie zainteresować.

Blackeye ||Iron Man [Nowe części starej historii]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz