#24

604 39 22
                                    

UWAGA TEN ROZDZIAŁ ZAWIERA NA KOŃCU SPOILER Z AVENGERS: ENDGAME (JEST ODDZIELONY, WIĘC ROZDZIAŁ MOŻNA BEZ OBAW PRZECZYTAĆ)

Stark

Chodziłem od jednego rogu pokoju do drugiego. Nie wiedziałem jak mam teraz załagodzić całą sytuację, a raczej czy w ogóle się da. Stolica każdego ze Stanów Zjednoczonych została napadnięta przez stwory z kosmosu, te, które wtedy zaatakowały Blackeye. Szukali jej, ona skrywała jakąś tajemnice, o której sam nie wiem. Polecenie Fury'ego było jasne, dziewczyna ma siedzieć w siedzibie, wtedy jest chroniona. No tak, a siedzi w Szkocji. Z jednej strony ona nie ma już problemów z tymi stworami, ale straty w cywilach dosyć szeroko otworzyły mi oczy.

- Tony, uspokój się, musimy dowiedzieć się od Fury'ego kim naprawdę jest ta dziewczyna i po co jej szukają.

Siedziałem z Rhodeym już parę godzin. Pepper zdążyła zaparzyć nam około czterech kubków herbaty, których ja nawet nie tknąłem.

- Nie wiem, gdzie on jest. Zniknął razem z każdą możliwą informacją - pomasowałem czoło dłonią.

Po raz pierwszy chyba nie miałem konkretnego planu w głowie i byłem zdany tylko na siebie. Celem było po prostu postarać się przekalkulować informacje w głowie, aby nie ześwirować. Próbowałem dodzwonić się do Bannera, ale telefon nie odpowiadał nawet po dziesięciu próbach. W każdej sekundzie ginęli bezbronni ludzie, a ja jedyne co mogłem to obserwować całe zajście i się obwiniać. W pewnym momencie nawet chciałem udać się w miejsce, gdzie jest Claire i pozbyć się jej, aby koszmar na całym świecie się skończył. To byłoby takie desperackie posunięcie, ale panika wzięła nade mną górę. W każdym razie nie mogłem tego zrobić. To przecież nie jej wina, że jej szukają. Ona nic nie wie, a jakby wiedziała, to my też byśmy już wiedzieli.

Milczeliśmy. Rhodes stukał butem w nogę od stolika i tym przyprawiał mnie o jeszcze gorsze nerwy. Myślałem już, że pokłócimy się o głupie, wywołane stresem ruchy. Udało mi się jednak opanować nadmierne emocje.

Do drzwi ktoś zadzwonił. Spojrzeliśmy się w trójkę po sobie i graliśmy w jakąś niewidoczną grę, bez słów, kto odważy się otworzyć. Wypadło na mnie, jako że ja jestem gospodarzem, a Pepper raczej nie jest w stanie się obronić na tyle dobrze, co ja. Niepewnie ruszyłem drzwiami, odpalając wiązkę lasera z rękawicy, ukrytej w bransolecie.

- Witaj, Stark.

Dwie dobrze znane mi osoby weszły do mojego mieszkania, omijając zszokowanego mnie.

- Nie powiem, że spadłeś mi z nieba, nie byłoby to miłe, biorąc pod uwagę okoliczności - zwróciłem się do we własnej osobie Nicka Fury'ego, siedzącego teraz między agentką Hill, a Rhodesem.

- Nie mamy wiele czasu, Iron Manie - stwierdził, odbierając od Pepper kubek ciepłej kawy.

- My nie, ale ty chyba tak - nawiązałem do napoju.

- Gdzie jest Julia?

- Kto taki? - przeszyłem go wzrokiem. Znowu pomylił imiona? Niemożliwe.

Zachłysnął się brązową breją (Peps nigdy w nerwach nie robiła dobrej kawy) i zdecydował się rozpocząć trochę dłuższy monolog. Innymi słowy, nie przekonałby mnie do pomocy, gdyby nie podał mi jakiś sensownych argumentów dotyczących jego dziwnego zachowania i prawdopodobnej wiedzy na temat Claire.
Odstawił kolorowy kubek, którego ja nigdy w życiu bym nie kupił, a co dopiero się z niego napił.

- Poznałem Julię dziewiętnaście lat temu...

- Jaką Julie do cholery? - krzyknąłem, ale nie zareagował na mój wybuch. Kontynuował, kiedy Pepper próbowała mnie uspokajać.

Blackeye ||Iron Man [Nowe części starej historii]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz