#11

768 58 2
                                    

Claire

Kolejne dni mijały dosyć monotonnie i poprzedni nie różnił się od następnego. Jedzenie, zastrzyki, spanie i tak w kółko. Wielkimi krokami zbliżał się Nowy Rok, a co za tym szło, również te wielkie spotkanie. Przez pewien czas próbowałam namówić kogoś, żeby ze mną poszedł, ale chyba nikt nie miał za bardzo ochoty na tego typu imprezowanie. Woleli siedzieć w swoim gronie i degustować alkohol. Czyli norma.

- Chyba nie myślałaś, że puścimy cię w tej twojej czapeczce i workowatych dresach na takie spotkanie? - Natasha i Maria wjechały, dosłownie wjechały, na wieszaku pełnym sukienek do mojego pokoju w trakcie, kiedy relaksowałam się przy poezji Cave'a, by sobie przypomnieć jego styl pisania i nie wyjść na idiotkę, gdy ktoś zapyta się o jakiś cytat.

Wstałam z miejsca, śmiejąc się z ich głupoty, ale ciesząc się, że przygotowały za mnie, chociaż namiastkę tego, co powinnam mieć na nadchodzące przyjęcie. Wstałam gotowa wcisnąć się w małą czarną, którą dostrzegłam jako pierwszą, ale jedna z kobiet wyrwała mi ją z rąk i schowała za sobą, pozostawiając tylko odcienie czerwieni, różu i parę niebieskich kreacji. Od rana myślałam, że będę musiała znaleźć najmniej spraną koszulkę, która pasuje mi do czarnej czapki, czyli nieodłącznego elementu mojej garderoby. Do rąk wepchane mi zostały dwie czerwone, jedna różowa i trzy niebieskie sukienki o różnych krojach. Niektóre były zwiewne, prawie jak letnie. Te już z góry odrzuciłam, bo przecież była zima, ale i tak moje nowe stylistki kazały mi je przymierzyć.

Kiedy kobiety stwierdziły, że niepotrzebnie kłapię dziobem, bo jakimś cudem miałam rację co do zwiewnych sukienek, które były większością wybranych kreacji, zorientowałam się, że muszę się na coś zdecydować. Inaczej zostałabym z niczym i musiałabym rzeczywiście ubrać jeansy i przestarzałą koszulkę.

Różowa ciasna suknia sprawiła, że wyglądałam jak babcia w podeszłym wieku, która wybiera się na modlitwę różańcową, a ostatnia z niebieskich rozpruła się na pośladkach, kiedy próbowałam schylić się, by dopasować do niej buty, bo prawie została całkowicie zaakceptowana przez jury. Kawałek materiału od razu pofrunął za okno.

Zastanawiając się, co w mojej szafie nie wygląda na tyle źle, żeby móc to włożyć, pomysł padł na kombinezon od Pepper w stonowanych kolorach. Jednak okazał się trochę za duży, więc po prostu oddałam go Marii, której od razu oczy zaświeciły się na jego widok. Wszystkie rozkładałyśmy ręce, bo ja nie chciałam iść jak głupek w zwykłym dresie, a dziewczyny nie wybaczyłyby sobie tego, że puszczają mnie jak jakiegoś wypłocha.

Wdowa wybiegła w pewnym momencie z pokoju, poprzedzając to słowami w stylu „mam pomysł", albo „uciekam, bo go nie mam". No w każdym razie coś takiego. Jednak zaraz potem wróciła i wręczyła mi krwistoczerwoną sukienkę do kolan i pasujące szpilki w czarnym kolorze, z materiału, który odbijał światło. Zachłysnęłam się własną śliną, bo byłam pewna, że może pożyczę od Bruce'a jakąś marynarkę i ubiorę się jak większość celebrytek popierających wchodzącą modę męską do damskiej garderoby. Popychana do łazienki byłam wreszcie zmuszona wrzucić na siebie ubranie. Nie przeglądałam się nawet w lustrze.

Ostatecznie zostałam zaakceptowana. Natasha z przekąsem dodała, że jej piersi lepiej wypełniają tę sukienkę, nie to, co mój ich brak. Poprosiła mnie tylko o to, żebym nie straciła obcasów, bo szpilki, które mi pożyczyła, są jej ulubionymi. Nie mogłam jej jednak nic obiecać. Sama ledwo co się w nich poruszałam.

Stark

- Nie, jestem poza Nowym Jorkiem.

- Rozumiesz, że coś mi obiecałeś?

- Słuchaj. Staram się robić wszystko, żeby żyć normalnie, ale też trzymać się tego, co powiedziałem. Nie będę stawał na głowie.

- Jeżeli coś się stanie pod Twoją nieobecność i okaże się, że ucierpieli niewinni ludzie, zabiorę ją z dala od cywili i wyjmę to z niej siłą. Zrozumiałeś Stark?

Blackeye ||Iron Man [Nowe części starej historii]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz