#10

847 58 3
                                    

Claire

W Wigilię prezentem od T.A.R.C.Z.Y. był dla mnie dzień wolny od zastrzyków. Siedziba była kompletnie pozamykana. Zostały tylko najważniejsze osoby i mieszkańcy kwater. Rano obudziła mnie Maria, życząc ,,Wesołych Świąt", na co odpowiedziałam jej tym samym. Jakby to naprawdę mogło się zdarzyć. W ogóle czy te słowa miały jakiekolwiek znaczenie?

Wykąpałam się, ubrałam w wygodne ubrania i bez śniadania zaczęłam przeglądać internet. Przy okazji tchnęło mnie do tego, aby poszukać trochę informacji o Avengers'ach. Po wpisanej frazie od razu na pierwszej stronie wyskoczył mi Iron Man. O nim czytać już nie musiałam. Przewinęłam pokrętłem od myszki w dół, minęłam Marię Hill, Czarną Wdowę i wreszcie przed oczami pojawił mi się ktoś zupełnie nowy, ale jakby znajomy. Kliknęłam link, a strona otworzyła się w niebiesko-czerwono-białych barwach. KAPITAN AMERYKA. ,,Ciekawa ksywka" - pomyślałam od razu, śmiejąc się pod nosem z nikłej kreatywności twórcy i zaczęłam szperać w zakładkach. Szokiem dla mnie było pierwsze zdanie, jakie przeczytałam. „Kapitan Ameryka, czyli dokładnie Steven Rogers, urodzony 4 lipca 1918 roku". Jak gość mający prawie sto lat mógł być nadal członkiem Avengers'ów i walczyć na ich czele? Kolejne zdanie skasowało moje wszelkie pytania. Długo do mnie dochodziła taka wersja wydarzeń. Zamrożony? Zdobył siłę dzięki eksperymentom? Poza tym był bardzo przystojny i miał fajną tarczę. Ciekawe, co teraz robi i gdzie jest, jak nie tutaj. Podejrzewam, że obudzenie się w tych czasach było dla niego ogromnym szokiem. Poznawanie świata na nowo jest dosyć ciężkie i czasem nawet niemożliwe. Ja, tak jak on musiałam całkiem od podstaw zaznajamiać się z internetem i otaczającymi nas gadżetami. Ciekawie byłoby go poznać i razem nauczyć się, jak korzystać z Facebooka.

Klikając w ostatnią zakładkę, zobaczyłam, jak wygląda w całym swoim kostiumie. Od razu z kimś mi się skojarzył. Możliwe, że po mieście były rozwieszone jego plakaty, ale wydaje mi się, że okoliczności poznania go były trochę inne.

  – No tak! – olśniło mnie i weszłam na stronę swojej szkoły.

To jego puszczali na telewizorach jako tego, który przemawia do narodu i mówi jak się zachowywać. Ciekawe, czy go zmuszali, bo brzmiało to dosyć żałośnie. W każdym razie nie spodziewałam się, że pod tą maską skrywa się całkiem fajny mężczyzna. Chciałam go poznać.

Obok jego biografii podkreślone było słowo „Bucky". Opisany jako najlepszy przyjaciel Kapitana i również z podobnymi okolicznościami znalezienia się w teraźniejszości, od razu przykuł moją uwagę. „Bucky Barnes znany jako „Zimowy Żołnierz" działał jako marionetka w Hydrze. Ma na swoim koncie wiele zabójstw między innymi Howarda i Marii Stark". Odsunęłam się na krześle. Czy to byli rodzice pana Starka? Przetarłam pot z czoła i znalazłam potwierdzenie moich podejrzeń zdanie niżej. To musiał być cios. Autentycznie zrobiło mi się dosyć przykro, bo co musi czuć osoba, która straci rodziców w tak brutalny i nieludzki sposób? Ja ich nigdy nie miałam, więc nawet nie mogłam za nimi tęsknić. Nie oceniałam Bucky'ego. Nie wiedziałam, co tam się wcześniej działo. Mogłabym wyobrazić sobie, że był manipulowany, nie do końca świadomy tego, co zrobił. Zastanawia mnie tylko relacja Starka z Kapitanem Ameryką. Skoro oboje działają w T.A.R.C.Z.Y., a ten drugi uważa Bucky'ego za przyjaciela to jakim cudem jeszcze się nie pozabijali?

– Oj, Bucky dużo narozrabiał.

– Natasha! – podskoczyłam na krześle i zamknęłam laptopa – Możesz się tak nie skradać?

– Drzwi były otware – stwierdziła i wskazała na nie.

– Drzwi są otwarte, bo jest tu za gorąco – stwierdziłam – co nie oznacza, że możesz sobie tu wchodzić, kiedy chcesz.

Blackeye ||Iron Man [Nowe części starej historii]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz