#23

532 45 8
                                    

Stark

Tykająca bomba w Wielkiej Brytanii, Hill u Fury'ego, Natasha u Clinta robiąc za niańkę dla jego dzieciaków i jeszcze Bruce szwendający się po hostelach, gdzie można było zostać maks tydzień przy uprzejmości właścicieli. Claire nawet nie wiedziała, dlaczego zostaje sama i co robi reszta, że akurat musieli wyjechać. Kolejne kłamstwo zostało jej wmówione, a ja sam nie wiem czemu. Pomimo tego, że niekoniecznie musiałem już doglądać dziewczyny i ponoć mógłbym mieć spokój, to i tak czułem się bardziej nerwowy. Gdy znajdowali się tu wszyscy, gwarancją było szybkie posprzątanie po ich ewentualnych powinięciach się nóg. Wiadomo, że nie będę latał po różnych krańcach Stanów Zjednoczonych bądź za ich granicę, by tylko pozamiatać brudy miotłą.

– Wysłałem ją do Szkocji.

– Gdzie?! – wideo rozmowa z Bannerem przebiegała dosyć gładko, póki nie usłyszał tych słów.

– Sprawiała problemy.

– Tony, to jeszcze dzieciak!

– Wyluzuj, jest z Visionem i Wandą. Masz coś? – wsadziłem sobie grzankę do ust.

– Mam tezę, która może ci się spodobać.

– Dawaj wszystko – rozłożyłem się na kanapie i postawiłem Bannera na stoliku.

Poszperałem w zapiskach i starałem się zrozumieć niedokładne wykresy naukowca, który chyba robił je po ciemku albo z oczywistych nudów. Rekonstrukcja twarzy tego czegoś, co siedziało gdzieś głęboko we wnętrzu Blackeye, stawała się coraz bardziej ludzka. Trudno było jeszcze powiedzieć, czy to faktyczny obraz, czy tylko jakieś dawane na ślepo sygnały, które wydawały się wiele wnosić a były po prostu złudne. Było mi szkoda, że przegapiłem okazję na przebadanie jej podczas ataku kosmitów na centrum Nowego Jorku. Nie przemyślałem, że takie rzeczy mogą się zdarzyć toteż nie przygotowałem się na to. A szczerze mówiąc, mogło to wnieść bardzo dużo.

– Coś prócz tych wypocin? – odsunąłem informację sprzed twarzy.

– Wydaję mi się, że wiem, dlaczego zachowanie Claire zmieniło się w zależności od stylu wykonywanych badań.

Zastanowiłem się, marszcząc czoło. To było w zasadzie dosyć oczywiste, na początku była kompletnie związywana i pozbawiana ruchu. Później, gdy mogła się poruszać, w dosyć małym pomieszczeniu, ale jednak mogła, może to ją trochę uspokoiło. Odpowiedziałem mu moim przypuszczeniem. Potwierdził je, ale chyba miał jeszcze coś w zanadrzu, czego niekoniecznie się spodziewałem. Jego odpowiedź przerwała urocza dama wchodząca do jego pokoju z jakimś posiłkiem. Próbował jak najmilej się jej pozbyć. Pozwoliłem się jednak z nią przywitać i pewnie widząc mnie w ekranie laptopa Bannera, trochę ją przygwoździło do podłogi. Nie to, żebym był taki pewny siebie, ale przecież nie mogło być inaczej.

– Nie mogłeś znaleźć sobie czegoś porządniejszego, tylko tę norę? – przyglądałem się pomieszczeniu za nim i rzeczywiście nie było to ciekawe wnętrze.

– Chodzi o to, żeby wtapiać się w tłum, a nie afiszować apartamentem za parę tysięcy...

– Z chęcią ci taki załatwię.

– Więc – powrócił do pierwotnego tematu – myślę, że nigdy nie chodziło o kontrolę i pozbawienie woli tego czegoś w środku – wskazał na swoją czaszkę, a ja przysunąłem się bliżej obrazu wyświetlającego duży łeb doktorka – bardziej o przekonanie, że to jest bezpieczne.

– Czyli, jeśli przyjmijmy hipotetycznie, że „to" chodziło kiedyś po ziemi, robiło zakupy, czuło, oddychało tak jak my i w jakiś sposób umyślnie wniknęło do mózgu losowego człowieka, w tym przypadku Claire, to chciało się tam ukryć? Pomóc sobie przed unicestwieniem, czy może ktoś je tam wsadził? – wykonywałem przeróżne gesty do kamerki, wierząc, że może przez aktywne ruchy przed moimi oczami jakieś trybiki zaskoczą i wysnuję coś nieprawdopodobnie szokującego i nowego.

Blackeye ||Iron Man [Nowe części starej historii]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz