#17

600 47 4
                                    

Claire

Prowadzona przez Marię jak jakiś skazaniec powchodziłam na chyba wszystkie schody budynku i zwiedziłam więcej niż w ciągu ostatnich miesięcy. Żyłam w puszcze, od początku wiedziałam, że siedziba T.A.R.C.Z.Y. to pewnego rodzaju więzienie, z którego wychodzi się na przepustki. Jak ją zdobyć? Pewnie trzeba przejść testy kontroli nad własnym ciałem. Ciekawe, jaki był próg i ile mi do niego brakowało, bo z każdym kolejnym dniem tutaj mam ochotę uciec, ale nie do końca wiem co dalej.

Korytarz z czasem wydawał się coraz węższy. Może z tych nowoczesnych ścian wypadały maski tlenowe jak w samolocie, gdy komuś dwoi się przed oczami. W każdym razie przechodziły mnie co chwilę jakieś dziwne dreszcze związane chyba ze stresem, bo nie do końca wiedziałam, dokąd zmierzamy. Kolana uginały mi się, gdy kazano mi wejść na kolejne stopnie, a ciało ledwo podtrzymywałam o poręcze. To jakiś test sprawnościowy?

Zatrzymałyśmy się przed ciemnymi drzwiami. Kobieta wskazała mi ręką, żebym weszła do środka pierwsza. Nigdy jeszcze nie byłam na tym piętrze, ale wydawało się typowo biurowe. Tylko po co ja tutaj? Nacisnęłam na klamkę dosyć lekko, bojąc się, że przed oczami ukaże mi się głodna bestia. Rozglądnęłam się po pomieszczeniu. Szare ściany, nowocześnie urządzone wnętrze z jasnymi komodami, na których stały segregatory w stonowanych kolorach i białe biurko na środku. Dostrzegłam mężczyznę wpatrującego się w budynki przez wielkie szklane szyby. Miałam nadzieję, że to nie były okna, które przegrałam u Starka.

Nie znałam go ani nikogo mi nie przypominał. Ewentualnie Rhodey'go, bo miał ciemny kolor skóry. Przyjaciel Iron Mana nie był ogolony na łyso i nie ubierał się w długie płaszcze. Poza tym chyba jakby coś ode mnie chciał, to przyszedłby do mojego pokoju, a nie kazał się fatygować moim biednym nogom po schodach. Czemu nie pojechałyśmy windą?

- Szefie! - odezwała się Maria, na co spojrzałam na nią, marszcząc brwi, a potem znowu wróciłam do mężczyzny.

Odwrócił się na pięcie. Ledwo widocznie się uśmiechnął na mój widok. Prawie tego nie dostrzegłam. Kim był ten człowiek?

- Dzięki Hill - zwrócił się do Marii - Możesz już odejść.

Kiwnęła głową i odchodziła wprost do wyjścia. Chciałam krzyknąć, żeby została, bo czułam się dosyć niekomfortowo z dojrzałym facetem sam na sam w ciasnym pomieszczeniu, ale w tym samym momencie drzwi przytrzymał jej Stark. A ten tu czego? Za nim wszedł Banner i rzucili ciche słowa przywitania.

- Też was miło widzieć, Stark, Banner.

- Claire, to jest Nick Fury - Stark wlepił w niego wzrok, jakby widział w nim wroga.

- Dobrze, że Pan mówi, bo kompletnie nie poznałam! -Bruce parsknął, ale po osaczeniu przez nieprzyjemny wyraz twarzy Starka wyprostował się i tłumił śmiech.

- Jestem dyrektorem tego miejsca - rozłożył ręce Fury - Dbam o twoje bezpieczeństwo.

- Nie przedłużając, chciałeś wiedzieć wszystko o Claire, to proszę - Stark położył na biurku coś owalnego.

Po chwili odpaliło się i w powietrzu wisiało już sporo informacji o mnie. W zasadzie to chyba wszystko, co wiedziałam ja sama, a może i nawet więcej.

- F.R.I.D.A.Y. streść te wiadomości, po co Nick ma się wytężać - Stark wydawał się irytować jego obecnością.

Zdziwiłam się, ale to chyba mało powiedziane. Kazano mi tu przyjść, ale w jakim celu? Żeby uświadomić sobie, kto dba o mój tyłek? Jak na razie to wydawało mi się, że całym sprawcą zamieszania jest biedny Stark, który musi się ze mną użerać, a okazuję się, że jest ktoś jeszcze nad nim, albo obok niego? Zakołowało mi się pod czaszką, stopy przywarły do ziemi jakby przybite gwoździami. W głowie tłumił mi się głos F.R.I.D.A.Y. a ja nie wiedziałam, w która stronę patrzeć, żeby nie zawstydzić się jeszcze bardziej.

Blackeye ||Iron Man [Nowe części starej historii]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz