12 - Odkrycie tożsamości

5.8K 362 419
                                    

- Marinette! Masz gościa! – zawołała Sabine we wtorkowe popołudnie.

Marinette natychmiast pojawiła się u szczytu schodów. Adrien spojrzał w górę i ruszył po schodach, kiwnąwszy wcześniej do mamy Marinette na pożegnanie.

Na podłodze rozłożony był już plakat z ich prezentacją na lekcję chemii. Od soboty Marinette zdążyła uzupełnić rysunki, które naszkicowali podczas poprzedniego spotkania.

- Widzę, że nie próżnowałaś – skomentował.

- Nie mogłam wczoraj zasnąć – wyznała. – Rysowanie zazwyczaj pomaga mi się wyciszyć.

- Nadal masz kłopoty sercowe? – spytał, zanim zdążył ugryźć się w język. – Rany, znów robię się wścibski!

- W porządku! – Roześmiała się w odpowiedzi. – Po prostu miałam wczoraj szalony dzień. Ciężko mi było po tym wszystkim dojść do siebie.

- Dobrze chociaż, że upiekła nam się klasówka z fizyki – przypomniał.

- Właśnie. Dzięki tak w ogóle za pomoc przy powtórce. Gdyby nie ty, pewnie bym zawaliła ten sprawdzian.

- Przecież i tak się nie odbył.

- W sumie racja! Trzeba będzie jeszcze raz powtórzyć materiał, bo profesor Mendelejew na pewno nam nie odpuści.

- Z szybkiej śmierci zrobi jeszcze szybszą śmierć. Zada te same pytania i skróci czas o połowę.

- Obyś nie był złym prorokiem! – Wystraszyła się.

- Dasz sobie radę, Marinette – dodał jej otuchy, kładąc jej dłoń na łopatce.

Zdziwiło ją, że ten gest nie zrobił na niej spodziewanego wrażenia. Już nie pierwszy raz w ciągu ostatniego tygodnia czuła się kompletnie znieczulona na urok Adriena.

- Zastanówmy się, co by tu jeszcze dać na ten plakat... - zmieniła temat i odwróciła się w stronę biurka po zestaw pasteli i flamastrów, uwalniając się tym samym spod dotyku Adriena.

Jego ręka zawisła w powietrzu, a on poczuł się nagle nieswojo. Opanował się jednak szybko i zerknął na plakat.

- Wiesz, myślałem o tym trochę i jednak bym dał definicję zasad.

- Tak myślisz? – spytała z powątpiewaniem Marinette.

- Profesor Mendelejew jest trochę tradycjonalistką. Myślę, że będzie zadowolona, jeśli nasza prezentacja będzie choć trochę podręcznikowa.

- No dobra. Przekonałeś mnie. – Westchnęła Marinette. – Gdzie ją napiszemy?

Pochylili się nad plakatem, dopracowując szczegóły i szukając odpowiedniego miejsca na zapisanie definicji. Wreszcie Marinette sięgnęła po czarny marker.

- To może ja napiszę? – zaproponował Adrien, wyciągając rękę po flamaster. – Ty zrobiłaś tak dużo, że czuję się zupełnie niepotrzebny.

- Ja tylko narysowałam to wszystko, co kazałeś. – Roześmiała się Marinette. – To twoja wiedza jest na tym plakacie, choć narysowana moją ręką.

- Świetnie się uzupełniamy w takim razie – podsumował.

- Rzeczywiście... - powtórzyła zdumiona i spojrzała mu w oczy.

- No to... pozwolisz mi zepsuć ten plakat? – Zarumienił się od jej spojrzenia.

- A umiesz kaligrafować?

Pocałunek prawdziwej miłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz