*Spotkanie*

1.6K 91 46
                                    

*Port Brytanii*

Walka była wyrównana. Jednakże anioły były świadome, że wsparcie smoków dotrze tu lada chwila. Sytuacja była krytyczna zważając na to, że Archaniołowie prawdopodobnie przez zbyt późne wysłanie prośby o wsparcie jeszcze nie wiedzą o sytuacji. Jednak szanse z tak marną ilością wojowników były niskie, to ich dowódca - Czarnoskrzydła Anielica, następczyni tronu, podnosiła szanse o wiele procent. To, że największą słabością aniołów są skrzydła wie każdy. Jednakże jej czarne skrzydła były wręcz niezniszczalne. Nigdy nawet nie odpadło z nich pióro, choć jej treningi były zabójcze i każdy normalny anioł stracił by siły po jednym dniu. To ona wytrzymała cały proces szkolenia bez problemu z brakiem energii. Jest wręcz studnią bez dna wypełnioną po brzegi energią. Mimo iż na pierwszy rzut oka nie wydaje się być potężna - Czerwone włosy. Błękitne oczy i blizny na policzkach. Nawet spory biust wypychający zbroję od środka. Jest lekko niskiego wzrostu. Nie mierzy więcej niż 165 cm - Dlatego była często lekceważona przez przeciwników. Nikt nie wiedział (nawet walczące teraz smoki), że do bitwy zmierza właśnie przyszły władca smoków, wraz ze swoim oddziałem. Następca tronu jest wręcz zabójczo podobny do rudowłosej anielicy. Czarne włosy, takie same niebieskie oczy i blizny na policzkach. Ma maks. 175 cm wzrostu. Z natury spokojny. Nigdy nie daje się ponieść smoczym instynktom. Właśnie dlatego jako pierwszy w historii smok potrafi walczyć wręcz. Podobnie jak Anielica jest bez wad, które jego rasa posiada. Oboje idealni wojownicy. Oboje to następcy tronu. Oboje są rodzeństwem i oboje zaraz się ze sobą zmierzą....

Blond włosy demon był już prawie na miejscu. Z daleka widział port na którym walczyły smoki i anioły. Wyczuwał tam jedno potężne źródło energii. Do tego nie daleko wyczuł podobnie silne źródło mocy. Był naprawdę blisko. Nie zdąży przed nim...

- Cholera!! Dlaczego teraz? - Zapytał sam siebie

- Naruto, wróciła... -  Zaczął lis ale blondyn mu przerwał

- Tak, wiem Kurama... Moja moc.... wróciła

* Port Brytanii *

Walka trwała nieustannie lecz w jednym momencie wszyscy zaprzestali walki. Przybyło smocze wsparcie. Teraz porażka aniołów jest nie unikniona, do walki dołączył książę smoków. Wliczając w to przewagę liczebną. Prawdopodobieństwo aniołów wynosiło równe  0%. Nawet rudowłosa anielica to wiedziała. Mimo to nie miała zamiaru się poddać. Spojrzała w miejsce gdzie aktualnie stoi smoczy książę i zamarła. Ich spojrzenia się skrzyżowały i reakcja chłopaka była taka sama jak i jej. Wyglądali tak samo. Jedyną różnicą był kolor włosów... Wywołało to poruszenie u oby dwóch armii. Zaczęli iść w swoim kierunku. Gdy byli dosyć blisko dziewczyna zaczęła

- Kim jesteś? - Zapytała patrząc mu w oczy

- Jestem Menma. Smoczy książę. Pytanie kim ty jesteś? - 
Zapytał

- Dlaczego wyglądasz tak jak ja? - Zapytała ignorując pytanie

- Kto wie? Nie mam pojęcia - Odpowiedział zgodnie z prawdą

Byli świadomi, że nie mają pochodzenia swoich ras. Urodzili się wśród ludzi. Byli także świadomi, że muszą mieć jakąś rodzinę. Tylko nie spodziewali się, że ta właśnie rodzina będzie ich największym wrogiem.

- Pokaż mi gadzie, co potrafisz - Powiedziała złowrogo wyciągając zza pleców święty miecz - Ekskalibur...

- Oho, przystanę na twoją prośbę, ptaszynko - Odpowiedział i uśmiechnął się złowrogo. Wyciągając z pochwy przy biodrze smoczą katanę, tak czarną jak najciemniejsza noc.

Odrzucili siebie. Nie próbowali się porozumieć. W tym momencie nie zaakceptowali swoich więzi. Tak naprawdę nie znają się. Ich jedyną rodziną była ich rasa. Bynajmniej im się tak wydawało. Ruszyli na siebie. Jednak za nim zdążyli skrzyżować ze sobą ostrza na pole bitwy przybył ktoś jeszcze. Zatrzymali się czując w pobliżu aurę demona. Spojrzeli w w bok i ponownie doznali szoku. Przybysz wyglądał tak samo jak oni. Blond włosy, błękitne oczy i blizny na policzkach. Takiego samego wzrostu jak czarno włosy. Przybył sam, więc było to dodatkowym zaskoczeniem.

- Yo, Naruko, Menma - Powiedział machając raz ręką na przywitanie

- Skąd znasz moje imię? - Zapytali
- Skąd znasz moje imię? - Jednocześnie

- Jak to skąd? Przecież jesteśmy rodzeństwem - Uśmiechnął się lekko i wbił w nich swój wzrok

- Łżesz! - Krzyknęła dziewczyna - Nie możliwe, że moją rodziną jest brudny smok i parszywy demon!

- Ach, ten wredny los - Skwitował krótko - Nie mam ochoty na walkę ani na wzruszające rodzinne pogaduszki. Więc wracajcie do swoich dziur... Szczury - Oczywiści skłamał. Musiał zrobić wszystko by zapobiec ich walce

- Pff, muszę przyznać, że masz jaja - Zaczął czarno włosy - lecz, nie będę marnował na ciebie czasu parszywa gnido - Ishtar, Darius - Zróbcie z nim porządek - Rozkazał dwójcę swoich najlepszych ludzi

- Więc tak? Wiesz Menma... słaby będzie z ciebie król jeżeli posyłasz swoich ludzi na pewną śmierć - Powiedział widząc biegnących w jego stronę wojowników

- Shamshel, Lilith - Zwróciła się do aniołów - Też idźcie w końcu to demon. Przy okazji załatwcie te gady

- Hai, Naruko-San - Odpowiedzieli wspólnie biegnąc w stronę blondyna, który tylko przerażająco się uśmiechnął

- KAI! - Powiedział Basowy szorstki i przerażający głos. Nagle zza jego pleców wyrosły ogony a z głowy wyrosły lisie uszy. Blizny na policzkach stały się bardzo wyraźne a jego palce zdobiły długie, ostre pazury. W uśmiechu było widać ostre i długie kły. Okrążyła go czarno-fioletowa straszna aura. Która przytłoczyła wszystkich wojowników. Zbliżająca się czwórka tylko jednym zamachem została pozbawiona głów... Wszyscy byli przerażeni.

- C-Co to jest? - Zapytała rudowłosa wbijając wzrok w kreaturę stojąca nieopodal.

- To nie jest normalna moc...

- Tak szczeniaku... Przed tobą stoi prawdziwy, oryginalny demon... - W głowie Smoka i Anielicy rozbrzmiał głos Dziewięcioogoniastego








Demon W Ludzkiej SkórzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz