35. Utracone nadzieje

907 114 24
                                    

        Michał od kilkunastu minut siedział w kącie, bezwiednie wpatrując się w czarne plamy na jasnych ścianach. Nie ruszał się ani nie odzywał, zupełnie ignorując to, że w jego głowę wciąż jest wycelowany pistolet.

        Nie potrafił się tym przejmować, gdy od jak mu się wydawało, całej wieczności nie wiedział co z Klarą. Od czasu, gdy razem z Mileną usłyszeli głośne trzaśnięcie drzwiami, nie zabrzmiały już żadne dźwięki.

        Z jednej strony się cieszył, bo jeśli Dawid skrzywdziłby Klarę... chyba by krzyczała, prawda? Jednak z drugiej strony ta cisza wydawała się jeszcze bardziej przerażająca. A dodając do tego wszystkiego wściekłość na twarzy Mileny... miał złe przeczucia.

        Najwidoczniej wiedziała coś, czego on nie wiedział lub się nie domyślał.

        I z każdą kolejną minutą czuł się coraz gorzej, bo on siedział sobie skulony w kącie, podczas gdy z Klarą mogło dziać się wszystko.

        Zawiódł... Pojechał za nią, by ją ochronić, a wszystko jeszcze bardziej skomplikował...

        Obiecał Klarze, że ucieknie nawet wtedy, gdyby ona nie mogła, ale... chyba nie byłby w stanie. Zdecydowanie nie mógłby tak postąpić...

        Kochał Klarę i pragnął, by razem z Robertem zawsze go kochali i martwili się o niego. Tak jak robi się w prawdziwej rodzinie...

        Nie mógł jej tak po prostu stracić.

        Zacisnął oczy i zobaczył uśmiechniętą twarz Adama. Na samą myśl o chłopaku ścisnęło mu się serce. Nie był pewien, jak długo przebywali w tej piwnicy, ale był to zbyt długi czas spędzony bez jego ukochanego.

        Co, jeśli już nigdy się nie zobaczą? Co, jeśli razem z Klarą zginą w tej obskurnej norze, a Dawid nigdy za to nie odpowie?

        Michał tak bardzo starał się być silny, ale nie potrafił. Chyba po prostu stracił nadzieję i nic nie umiał z tym zrobić...

        – Nie rycz, bachorze. Chociaż ty mnie nie wkurzaj – warknęła Milena, sprawiając, że podskoczył w przestrachu.

        Otarł łzę z policzka, z której obecności nie zdawał sobie sprawy i z trudem przełknął ślinę.

        – Co... po co ją zabrał? – odważył się szepnąć.

        Niepewnie uniósł spojrzenie na jej rozkojarzoną twarz.

        Być może to właśnie była szansa, o której mówiła Klara. Powinien wykorzystać rozkojarzenie Mileny i spróbować uciec. Jednak nie mógł tego zrobić. Za żadne skarby świata...

        – Jesteś taki naiwny – pokręciła głową, a z jej ust wyrwało się parsknięcie, które jednak nie miało w sobie krzty prawdziwego śmiechu, a raczej wściekłość. – Mam nadzieję, że nie to, co myślę, bo zastrzelę gnoja – zacisnęła wargi i odwróciła wzrok, co było znakiem, by więcej się do niej nie odzywać.

        – Michał westchnął, a jego niepokój tylko wzrósł.

        I nagle, jakby na zawołanie, drzwi z trzaskiem się otworzyły, ukazując wysoką, silną sylwetkę Dawida.

        Michał z przerażeniem, niczym w zwolnionym tempie widział, jak mężczyzna zdejmuje Klarę ze swojego ramienia i niemal rzuca jej bezwładnym ciałem na podłogę, zupełnie jakby była jakimś workiem śmieci.

        Przez kilka długich sekund wpatrywał się w jej ciało, nie będąc w stanie się poruszyć, czy jakkolwiek zareagować. Całkowicie zamarł w bezruchu...

Piętno przeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz