20. Niespodziewany gość

1K 126 23
                                    

        Klara siedziała na krześle barowym, machając nogami, niczym mała dziewczynka, i rozglądając się wokół siebie. W barze był zadziwiająco mały ruch jak na piątkowy wieczór, więc pierwszy raz od dawna nudziła się na swojej zmianie.

        Całe szczęście, że zostało jej tylko pół godziny do końca. Może i czasem narzekała na zbyt duży ruch, ale wolała to niż nic nierobienie.

        Znudzona rozejrzała się wokół siebie i z radością dostrzegła, że w jej kierunku zmierza jej ulubiona para. Chyba jeszcze nikomu tak nie kibicowała jak tej dwójce.

        Michał ciągle był trochę nieśmiały i do tej pory nie odważył się nikomu powiedzieć o swojej orientacji. Adam także czekał na wyjście z przysłowiowej szafy, by przypadkiem nikt nie powiązał Michała z tą sprawą. Klara uważała, że to strasznie urocze z jego strony.

        Mimo tej całej nieśmiałości i strachu, gdy Michał stał u boku Adama, wydawał się promieniować, zupełnie jakby przy jego ukochanym nie istniały żadne troski.

        – Jak tam się miewają moi ulubieńcy? – zapytała ze śmiechem, gdy do niej podeszli.

        – Świetnie – wyszczerzył się Adam, kątem oka zerkając na zawstydzonego Michała z jakimś błyskiem w oku.

         Klara mogła się tylko domyślać, co robili w to sobotnie popołudnie, zanim przyszli do baru. Cóż, sądząc po ich minach, na pewno nie próżnowali z czułościami.

        – Nie dopytuję – uśmiechnęła się pod nosem, unosząc ręce do góry. – Napijecie się czegoś? W ogóle nie mamy dziś klientów – westchnęła.

        – Wybacz, ale nie. Zaraz wychodzimy, bo muszę odwieźć Michała do domu – powiedział, ukradkiem dotykając dłoni młodszego.

        Michał od razu delikatnie się uśmiechnął, a na jego policzki wypłynął krwisty rumieniec.

        – Dlaczego dzisiaj mój brat tu z tobą nie siedzi? – zapytał, a w jego głosie można było wyczuć lekkie zawiedzenie. – Wtedy zazwyczaj nie pilnuje, o której wracam do domu.

        – Wybacz – zaśmiała się Klara. – Kazałam mu trochę odpocząć, bo był strasznie zmęczony.

        – Spoko, nie martw się – odparł Adam, posyłając jej uśmiech. – Dziś w miarę się sobą nacieszyliśmy – zagryzł wargę. – Ale nie pogniewalibyśmy się, jakbyś któregoś wieczoru zabrała Roberta do siebie. Może na całą noc – dodał ciszej, prowokująco szczypiąc Michała w bok.

        – Cicho – powiedział czerwony z zawstydzenia nastolatek i nerwowo rozejrzał się wokół. – Nie mów takich rzeczy Klarze – dodał już spokojnie, ciągle jednak strasznie zawstydzony.

        – No co? Ja miałem tylko na myśli, że chciałbym cię przytulać przez całą noc. To ty masz zbereźne myśli – powiedział, udając niewiniątko.

        – Skończ go zawstydzać, bo zaraz nam ucieknie – zaśmiała się Klara, obserwując, jak zarumieniony Michał wtyka zagubione loczki pod swoją czapkę. – I możecie na mnie liczyć – dodała, mrugając do Adama.

        To, że sama od dawna nie była tak blisko z mężczyzną, nie oznaczało, że nie wiedziała, jak napaleni potrafią być nastolatkowie. Gołym okiem dostrzegała, że Adam ledwo utrzymuje przy sobie ręce, a Michał wcale nie był lepszy. A to, że się przed wszystkimi ukrywali, na pewno nie polepszało sytuacji. W towarzystwie innych nie mogli nawet dać sobie zwykłego buziaka.

        – A potem mi powiedział, że jest pieprzonym pedałem, rozumiesz? – Klara gwałtownie uniosła głowę, słysząc niedaleko przepełnione wściekłością słowa. – Przysięgam, że jak ten mój bachor wróci do domu, to sobie z nim poważnie porozmawiam – wysyczał mężczyzna po pięćdziesiątce, siedzący dwa krzesła dalej.

Piętno przeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz