Był czwartkowy wieczór, a Klara właśnie stała przed drzwiami sąsiedniego domu. Zamierzała dotrzymać obietnicy złożonej Robertowi, a po drugie cieszyła się, że nie będzie musiała spędzać kolejnego samotnego wieczoru... Na początku może i było to dość przyjemne, bo mogła oczyścić swoje myśli i zastanowić się nad tym, co dalej. Niestety, po jakimś czasie zaczęła jej doskwierać samotność, a rozmowy z rodziną nie mogły zastąpić przebywania obok nich.
Tylko jedna myśl nie dawała jej spokoju. Tamtego dnia Robert wydawał się taki otwarty wobec niej, miała nawet wrażenie, że być może pragnął jej w pewnym sensie. Po tamtej rozmowie była pewna, że ją gdzieś zaprosi, że przyjdzie do niej czy cokolwiek innego.
Niestety, Robert zaczął zachowywać się zupełnie odwrotnie i niemal ją zignorował.
Przeprowadzili zaledwie kilka krótkich rozmów, ale za każdym razem szybko znikał. A Klara nie rozumiała jego zachowania. Nie miała pojęcia, w jaki sposób odczytać jego zachowanie.
Czy tak powinien zachowywać się facet, który jeszcze niedawno był wobec niej taki bezpośredni? Facet, który powiedział jej, że chce ją pocałować, tym razem już porządnie... Nie wiedziała i strasznie ją to frustrowało.
Klara wbrew sobie zaczęła za nim tęsknić i pragnąć jego towarzystwa. Kto by pomyślał, że takim zachowaniem ją do siebie przyciągnie. A może właśnie o to mu chodziło?
Może chciał pokazać, że wcale nie jest jej obojętny...
Czy mógłby próbować ją podejść w ten sposób? Jeśli tak, to najwyraźniej nieźle mu to wychodziło.
– Klara! Co tu robisz?
Z zamyślenia wyrwał ją radosny głos Michała, który właśnie otworzył jej drzwi. Włosy miał mokre, więc domyśliła się, że to z tego powodu tak długo jej nie otwierał.
– Cześć. – Posłała mu uśmiech. – Robert nic ci nie wspominał?
– O czym? – zabawnie uniósł brwi, najwyraźniej zdziwiony jej pytaniem.
– Hmm... świetnie – westchnęła. – Tak jakby mam zadbać o twój zbilansowany posiłek – zaśmiała się, niepewnie krzyżując ramiona na piersi.
– Serio? – parsknął śmiechem. – Dobra, wchodź do środka. Dość chłodno dzisiaj.
Otworzył szerzej drzwi i pozwolił wejść dziewczynie do środka.
Klara uważnie rozejrzała się po wnętrzu, które było trochę podobne do jej domu. A przynajmniej jeśli chodzi o rozkład pomieszczeń, bo dom Roberta zdecydowanie był bardziej zadbany i przytulny.
– Wiesz, że mogę zamówić sobie jakąś pizzę? Nie musisz mi gotować, nie wiem, co Robert sobie ubzdurał – westchnął. – Gdyby tu był, to powiedziałbym, że to pretekst, żeby się z tobą umówić.
– Spadaj – prychnęła, ale kąciki jej ust mimowolnie uniosły się do góry. – Dla mnie to nie problem, jeśli tylko masz ochotę na moje jedzenie – wzruszyła ramionami. – W domu i tak nie mam co robić, no i obiecałam Robertowi, że nie będziesz jadł tylko fast foodów.
– Z chęcią zjadłbym coś dobrego dla odmiany, nie żeby Robert nie umiał gotować. – Oboje cicho się zaśmiali. – Ale nie chcę ci robić problemu – powiedział już mniej śmiało.
– Dla mnie to nie problem a przyjemność. No i nie będę musiała sama siedzieć w domu – uśmiechnęła się.
– W takim razie czuj się jak u siebie – rozłożył ręce, szeroko się uśmiechając.
CZYTASZ
Piętno przeszłości
RomantizmNigdy nie wypierałam się tego, co zrobiłam, nigdy nie zaprzeczałam, że własnymi rękoma zabiłam człowieka. W końcu czułam miażdżące poczucie winy... Faktem jest jednak, że zostałam oskarżona nie do końca o to, o co powinnam. Możecie myśleć, że kłamię...