4. Nowe miejsca i życzliwości

1.1K 134 29
                                    

Upewnijcie się, że przeczytaliście poprzedni rozdział. Wiem, że w tamten piątek był problem z powiadomieniami i pewnie nie każdy dostał wiadomość o nowym rozdziale. Miłego czytania :*

        – Hmm. To chyba jednak nie będzie takie proste.

        Klara stanęła w miejscu i spojrzała przed siebie, lekko przekrzywiając głowę w bok. Oparła dłonie o stojącą przed nią kosiarkę i zmrużyła oczy, patrząc na rozciągające się przed nią podwórko. A raczej coś, co kiedyś było podwórkiem.

        Gdy poprzedniego wieczoru wreszcie dotarła na miejsce, nie była w stanie posprzątać niczego poza swoją sypialnią, w której jakoś musiała spać. Może to dlatego, że było ciemno, ale wtedy ten dom wyglądał jakby był w o wiele lepszym stanie. Teraz, patrząc na niego w świetle dziennym, musiała przyznać, że było do zrobienia, o wiele więcej niż myślała.

        Rano wstała z łóżka przepełniona chęcią do działania i entuzjazmem, jakiego nie miała w sobie od dawna. Ubrała dżinsowe spodenki i jasną koszulkę, ciesząc się, że wszystkie siniaki wreszcie zniknęły. Miała zapał, a pogoda jak najbardziej dopisywała.

        Jedynym problemem było to, że naprawdę nie wiedziała, za co się najpierw zabrać.

        W końcu jednak podjęła decyzję i postanowiła, że skosi trawę tam, gdzie jest to możliwe. W innych miejscach musiała najpierw pozbyć się małych krzaków, które nie wiadomo skąd się wzięły.

        I pomyślcie, jak bardzo wkurzona była, gdy kosiarka tak po prostu nie odpaliła. Nieważne, ile razy Klara próbowała ją odpalić, prosiła, a nawet kopnęła tę kupę blachy. Na nic się to jednak zdało i kosiarka dalej nie działała.

        Przez tę krótką chwilę cały entuzjazm rozpłynął się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

        – Świetnie, to jest właśnie moje cholerne szczęście – warknęła zła, może trochę zbyt głośno. – No nie rób mi tego – wyjęczała, próbując jeszcze raz uruchomić to badziewie.

        – Coś się stało, może mogę jakoś pomóc? – usłyszała męski głos.

        Zaskoczona uniosła głowę znad nieszczęsnej kosiarki, a za swoim płotem zobaczyła nastoletniego chłopaka. Był dość wysoki i szczupły. Jego blond włosy, poskręcane w delikatne loczki wystawały spod czerwonej czapki, założonej daszkiem do tyłu, a niebieskie oczy patrzyły na nią z uprzejmością, jakiej nie widziała od dawna.

        Dla dziewczyny była to miła odmiana.

        – Wiesz co, dziękuję, że pytasz, ale nie ma takiej potrzeby – odparła z delikatnym uśmiechem, zakładając za ucho kosmyki, które wypadły z jej koka.

        – Ale ja mogę pomóc – powtórzył z niesłabnącym entuzjazmem.

        – Jedyne, co powinieneś zrobić to iść do szkoły – powiedziała, unosząc brwi i wskazując na plecak zawieszony na jego ramieniu.

        – Niech pani nie przesadza. Jeden dzień nie sprawi mi różnicy, w sumie to dzisiaj i tak nie mam ochoty na szkołę – wzruszył ramionami. – A lubię naprawiać różne rzeczy i, jak mi się zdaje, pani potrzebuje pomocy z tą kosiarką. Chyba nie chce pani kupować nowej – powiedział z pewnym siebie uśmiechem.

        Nawet gdybym chciała, to nie kupiłabym nowej – pomyślała z westchnieniem.

        – Po pierwsze żadna pani, jestem Klara. Mogę być parę lat starsza od ciebie – stwierdziła, podchodząc do płotu i ściskając jego dłoń. – A po drugie źle bym się czuła, odciągając cię od nauki. Sama jakoś dam radę.

Piętno przeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz