32. Powracające niebezpieczeństwo

875 112 23
                                    

        – Klara! Skarbie, słyszysz mnie?

        Do zamglonego umysłu dziewczyny zaczęły przedostawać się niewyraźne słowa, których nie umiała dopasować do konkretnej osoby. Niby kojarzyła ten głos i czułe słowa, ale nie była w stanie zrozumieć, do kogo należą.

       Po kilku, jak jej się zdawało, bardzo długich minutach, zacisnęła oczy, a potem zamrugała nimi, by po krótkim wysiłku w końcu je otworzyć.

        – Kochanie, tak bardzo mnie wystraszyłaś.

        Nad sobą zobaczyła zmartwioną twarz swojego ukochanego, który trzymał jej głowę na swoich kolanach i z czułością gładził jej chłodny policzek, jakby za chwilę miała się przed nim rozpaść na kawałki.

        Delikatnie się uśmiechnęła, a potem się skrzywiła, uświadamiając sobie, co się stało. Zemdlała po zobaczeniu nekrologu... Nekrologu na jej nazwisko.

        Od razu przeszły ją dreszcze, a całe jej ciało zadrżało.

        – Jak się pani czuje? – usłyszała kolejny głos, a nad sobą zobaczyła młodego policjanta z czarnymi, zmierzwionymi włosami i piwnymi oczami.

       Kucał obok niej, a na jego twarzy można było zobaczyć lekkie współczucie.

      – Może powinniśmy wezwać pogotowie – odezwała się tym razem Magda, stojąc za plecami mężczyzny.

        – Nie – wychrypiała Klara. – Nic mi nie jest.

        Chcąc udowodnić swoje słowa, zaczęła się podnosić. Trochę zakręciło jej się w głowie, ale Robert dopilnował, by się nie zachwiała. Nawet wtedy, gdy już siedziała, ciągle obejmował jej plecy i uważnie przyglądał się jej twarzy, jakby szukając jakichś niepokojących oznak.

        – Chciałbym z panią porozmawiać, ale nie chciałbym, by pani ponownie zemdlała. Może jednak warto skontaktować się ze szpitalem? – zasugerował.

        – Nic mi nie jest – powtórzyła z uporem. – Niech mi pan wybaczy moje zasłabnięcie, ale niecodziennie czytam własny nekrolog – powiedziała sarkastycznie.

        Była zła, ale nie wiedziała na kogo. Może na siebie? Ta wiadomość zdecydowanie nie była żartem, a ona najwyraźniej zbyt pochopnie uznała, że jest bezpieczna.

        Nie była bezpieczna i zaczęła się zastanawiać, czy to nie ktoś inny ją prześladował...

        Naiwnie czuła, że Bartek nie zrobiłby czegoś takiego, a chyba istniało małe prawdopodobieństwo, by miała kolejnego wroga...

        – Przepraszam – mruknął zawstydzony. – Posterunkowy Marek Wroniecki – wyciągnął do niej dłoń, którą uścisnęła. – Czy ma pani podejrzenia, kto mógł to zrobić? Jacyś wrogowie?

        – A co jeśli to Marcel? – krzyknęła nagle Magda. – Był wściekły, że go zwolniłam i nie mógł przeboleć, że dalej trzymamy twoją stronę.

        Policjant odwrócił się w stronę Magdy, zainteresowany jej słowami, gdy Robert się odezwał.

        – To nie Marcel – szepnął i posłał Klarze zmartwione spojrzenie.

        Najwyraźniej zrozumiał, tak jak ona, że prześladowca wcale nie usunął się w cień.

        – Magda... bo wy nie wiecie wszystkiego – Klara przełknęła ślinę, patrząc na przyjaciółkę. – Ktoś mnie prześladował. Myślałam... myślałam, że wiem, kto to, że już nic mi nie grozi, ale teraz myślę, że może jednak się myliłam.

Piętno przeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz