Z trudem otworzyłam oczy i poczułam mocny ból w okolicach klatki piersiowej, który powoli stawał się coraz gorszy jednak starałam się go ignorować i odnaleźć w zaistniałej sytuacji. - Leże na czymś metalowym i jestem do tego czegoś przypięta, obok mojej głowy leży jakiś dziwny stwór podobny do pająka tylko o wiele większy i z ogonem ? Nie chcę nawet wiedzieć czy to jeszcze żyje, a ostatnie co pamiętam to ten stwó... racja to spotkanie nie mogło się dobrze skończyć. W takim razie postrzelajmy sobie. Prawdopodobnie mnie porwał. Tak to jest bardzo prawdopodobne - Rozmyślałam tak aż tej czynności nie przerwał mi kolejny stwór który był bardzo podobny do tego który wymordował prawie całe laboratorium w którym pracowała moja siostra. Mimo to był trochę inaczej ubrany? Nie mam bladego pojęcia czy mogę tak to określić ale chyba tak. Stwór zaczął coś naciskać na urządzeniu znajdującym się na jego ramieniu czy gdzie to tam jest, Agh... mogłam słuchać tej baby od biologii, no trudno. W każdym razie już po chwili z urządzenia tak jak myślałam wydobył się dźwięk.
- Kapitan stwierdził, że jesteś interesującym okazem który mógłby zostać jego prawą ręką. Jednak aby tak się stało postanowił poddać cię testowi który ma sprawdzić twoją siłę - następnie ponownie zaczął coś naciskać a ból w klatce piersiowej stawał się nie do zniesienia. Czułam się jakby coś we mnie było i próbowało się wydostać.
- Jeśli po jego wyjściu i odczekaniu pewnego czasu przeżyjesz, naprawimy cię i oficjalnie zostaniesz prawą ręką kapitana - dźwięk przestał się wydobywać a ja spojrzałam na niego przerażona i spytałam
- Po czyim wyjściu ? - a następnie coś dosłownie wyszło z mojej klatki piersiowej. Zrobiło mi się słabo, czułam jak tracę siły, jak umieram. W końcu to coś dosłownie mnie rozerwało. Stwór który wcześniej mnie jakże miło poinformował mnie o tym zadaniu szybko i zwinnie zabrał to coś i wyszedł z nim z pomieszczenia wracając po kilku chwilach. Mimo iż zaczynało brakować mi sił to musiałam przeżyć. Nie mam zamiaru tak umrzeć ! Jestem za młoda, jeszcze całe życie przede mną. Poza tym musze ukatrupić tą podstępną żmiję zwaną Lucas. W końcu po upływie, według mnie wieczności, stwór odpiął mnie od od jak w sumie mogłam przypuszczać metalowego jakby stołu, wziął na ręce a następnie wyniósł z pomieszczenia ciągle coś do mnie mówiąc, jednak ja po prostu zamknęłam oczy i odpłynęłam.
Po pewnym czasie otworzyłam oczy. I jestem pewna, że jakiś czas już minął od tamtego zdarzenia gdyż niemożliwym jest aby już po kilkunastu minutach kogoś wyleczyć, a zwłaszcza jak ci coś z piersi wypełzło ! Szybko się podniosłam z pozycji leżącej do siadu i nie zwracając już nawet uwagi na to, że mam na sobie tylko bieliznę spojrzałam na miejsce gdzie powinna być wielka blizna której nie było.
- Okej, ich medycyna pozwala na usunięcie blizn albo coś w tym stylu, mimo to pewnie leżałam tu z tydzień - pomyślałam a następnie skapnęłam się, że od kilku minut wpatruje się we mnie jeden z tych stworów. Hmmm... chyba zacznę wymyślać im imiona ponieważ nudzi mnie już nazywanie ich stworami. Jak jakaś głupia wskazałam na istote palcem i szczerząc się jak głupi do sera powiedziałam.
- Chrzczę cię na Brajana ! - powiedziałam a następnie przypominając sobie, że on może w każdej chwili mnie zabić walnęłam się w czoło w kółko powtarzając jaka to ja jestem nie rozsądna, dziecinna i wiele innych. Istota tylko wstała podała mi jakąś tacę i kazała połknąć to co na niej się znajdowało. Posłusznie wykonałam polecenie a następnie spytałam.
- Brajan ! Powiedz mi ile już tu leżę ? - na co ten usiadł z powrotem na swoje miejsce i spokojnie odpowiedział.
- Nie długo, kilkanaście minut - odpowiedział a ja spojrzałam na niego niepoważnie.
- Wybacz ale to niemożliwe , żebyście wyleczyli mnie tak doskonale w kilkanaście minut i jakim cudem ja z tobą rozmawiam skoro nic nie naciskasz na tym swoim urządzeniu - spytałam zbita z tropu.
- Kapitan stwierdził, że skoro masz być jego prawą ręką to problematycznym było by ciągłe pisanie, dlatego korzystając z naszych możliwości umożliwiliśmy ci rozumienie naszej mowy. Powinnaś czuć się zaszczycona, ludzka istoto - powiedział a ja zrobiłam oburzoną minę i odwróciłam się do niego plecami, co było głupotą z mojej strony. Ten na szczęście mi nic nie zrobił tylko wyszedł z pomieszczenia zostawiając mnie samą sobie, jednak nie na długo gdyż po niedługim czasie wrócił z Kapitanem ?
CZYTASZ
Don't Go
Romance- Ile to trwało ? - - Niecały rok - - Byłaś świadoma tego co robisz czy cię zmuszono ? - - Byłam w pełni świadoma - - Jest jego ? - - Tak - - Wiesz, że to będzie miało duże konsekwencje ? - - Tak, wiem - - Masz świadomość tego, że jesteś dla nie...