Część V

2.9K 76 102
                                    

P.O.V. An:

Nie wiem ile byliśmy w tej galerii, ale wiem że karta Tony'ego trochę się uszczupliła... Trochę. Każdy z naszej czwórki trzymał po dziesięć może nawet więcej toreb wypchanych ciuchami. Nie wiem co kupiłam, ale łatwiej powiedzieć czego nie kupiłam. Kiedy wróciliśmy byłam padnięta. W dodatku miałam jeszcze rozpakować te przeklęte torby... Chociaż... Przecież ja umiem czarować. Ze mnie naprawdę jest idiotka. Stuknelam się z całej siły w czoło i zaczęłam się śmiać, oczywiście z samej siebie.

Następnego dnia wstałam o 6.00. Poszłam do toalety i przebrałam się w to:

Moje włosy lekko się pofalowały, więc tak je zostawiłam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Moje włosy lekko się pofalowały, więc tak je zostawiłam. Weszłam do pokoju i zabrałam z łóżka moją cudowną torebkę:

I spakowałam do niej książki i zeszyty, piórnik i jakiś telefon

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

I spakowałam do niej książki i zeszyty, piórnik i jakiś telefon. Jakaś dziwna technologia... Naprawdę. Po co mi takie metalowe coś? Dobrze, że przynajmniej Peter powiedział mi, że mnie po szkole nauczy z niego korzystać i takie tam.

Spojrzawszy na zegarek ujrzałam zbliżając się godzinę 7, ja niewiem jak ten czas tak szybko leci. Zabrałam wszystkie potrzebne rzeczy i zeszła zjeść śniadanie. Potem nudziłam się strasznie, wszyscy jeszcze spali. Kiedy usłyszałam, że ktoś wchodzi pomyślałam, że to może być Peter albo Emilio... Jednak zobaczyłam spoconego Steva. Uśmiechnęłam się do niego promiennie, odwzajemnił to i usiadł naprzeciwko mnie. Od razu wstałam, a on zmarszczyl brwi, a jego oczy lekko posmutniały... Dziwne...Wstałam by dać mu coś do picia i jedzenia.

- Proszę Steve. Napój się i zjedz coś. Napewno jesteś głodny - powiedziałam i zajęłam swoje wcześniejsze miejsce.

- Jesteś aniołem, a nie człowiekiem... Znaczy elfem. Jak tam przed pierwszym dniem szkoły? - szybko zmienił temat i lekko się zaczerwienił. Był taki słod... Znaczy...

- Czuje się tak podekscytowana, że trudno dobrać jakie kolwiek słowa. Ale zastanawia mnie po co wam te telefony. Jakieś dziwne są. - przechyliłam lekko głowę i spojrzałam na niego.

- Sam nie wiem. Też na początku nie wiedziałem po co mi to. Ale jest nawet spoko? - powiedział i tak zaczęła się nasza rozmowa.

Miło mi się z nim rozmawiało. Naprawdę polubiłam Steve'a. Jednak wszystko co dobre szybko się kończy. Do kuchni wszedł Pete i Emilio. Przywitalismy się przyjacielski uściskiem. Kiedy mieliśmy już wchodzić do windy przypomniałam sobie o Steve'ie i szybko do niego pobiegłam. Dalej siedział, ale teraz był przygaszony? To naprawdę dziwny człowiek. Podeszłam do niego, przytuliłam, powiedziałam pa oraz z lekkim zawachaniem pocałowałam w policzek, by w następnej chwili wybiec szybko, czułam purpure na twarzy... Co się ze mną dzieje?! Zjechałam na dół i razem z moimi przyjaciółmi udałam się do szkoły. Pierwszą miałam matmę. Na szczęście chodziliśmy razem do klasy więc nie było żadnych problemów. Matematyka okazała się bardzo podobna do naszej Likwini (odpowiednik w innych ośmiu światach). Następną mieliśmy biologię, która była chora... No bo co to jest kot? Albo fotosynteza. My czegoś takiego nigdy nie mieliśmy. Angielski był najłatwiejszy. Od zawsze kochałam czytać... I pisać😁😁❤️

Księżniczka ponad prawem|| Peter ParkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz