Pov Alex
Bucky powiedział mi o rozmowie odbytej z moim bratem. Od razu pobiegłam do jego pracowni. Wbiegłam jak torpeda nie patrząc na ludzi których wpadałam. Spojrzałam na brata, który majstrował coś w zbroi. Nie zauważył mnie, a ja rzuciłam się mu na szyję. Zaskoczony Tony upuścił narzędzia i spojrzał na mnie.
- Alex? - spytał zdziwiony. - Co ty robisz?
- Przytulam się do najlepszego brata pod słońcem. - odpowiedziałem śmiejąc się. Brat zarechotał i zmierzwił mi włosy.
- No już, spokojnie. - dodał. - Muszę jeszcze poprawić parę rzeczy w zbroi.
- Mogę ci pomóc jeśli chcesz. - powiedziałam puszczając Starka. Tony spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- Z chęcią.
***
Po paru godzinach Mark 50 był gotowy.
- Skąd wytrzasnąłeś nanotechnologie? - spytałam starając się wytrzeć smar z twarzy i rąk.
- Cóż, jak jest się, przystojnym i bajecznie bogatym mężczyzną to można mieć wszystko. - zaśmiał się, a ja uderzyłam go lekko w ramię.
- I skromnym. - dodałam śmiejąc się. - Dobra lecę się umyć. Spotkamy się na kolacji - powiedziałam i ruszyłam do swojego pokoju.
- Cześć Alex. - usłyszałam za sobą znajomy głos.
- Cześć Bucky. - powiedziałam z uśmiechem i spojrzałam na niego. - Czekaj, chwilę...OMG! - krzyknęłam widząc jego włosy upięte w kitkę. - Gdyby nie fakt że jestem cała w smarze to bym cię przytuliła, choć w sumie... - zaśmiałam się i rozłożyłam ręce.
- O nie, wont siło nieczysta! Idź się umyć! - zaśmiał się i cofnął parę kroków.
- Oj chodź do przyjaciółki. - po czym zaczęłam go gonić. Wbiegliśmy do salonu gdzie siedziała Natasha, Steve, Tony i Wanda, którzy spojrzeli na nas jak na chorych psychicznie. Rzuciłam się na Bucky'ego i wysmarowałam go smarem.
- Alex! Zostaw mnie! - krzyknął rozbawiony. Spojrzałam kątem oka na brata, który uśmiechnął się delikatnie.
- Lex! - krzyknął Tony.
- Lex? - spytałam przestając. Nagle to ja leżałam pod Buckym.
- Przejęzyczenie. - wytłumaczył brat.
- Podoba mi się. - powiedziałem wstając.
- Czyli teraz mamy cię nazywać Lex? - spytał Steve patrząc na nas rozbawiony.
- Tak! - odpowiedziałam wstając. Pomogłam wstać swojemu przyjacielowi.
- Dobra Lex. - zaśmiał się brat. - Oboje pod prysznic.
- Tak jest. - powiedzieliśmy jednocześnie i śmiejąc się poszliśmy do swoich pokoi.
Okazało się że mamy pokoje naprzeciwko siebie, co mnie ucieszyło. Pożegnałam się z Buckym i weszłam do środka. Na przeciwko drzwi było ogromne okno na całą ścianę. Na prawo było ogromne dwuosobowe łóżko z szarą pościelą i pomarańczowo, czerwone poduszki. Ściany były czarne, a podłoga biała. Na środku był pomarańczowy dywan. Po lewej stronie była biała komoda na której leżał mój pamiątkowy nóż i parę innych drobiazgów. Dalej były drzwi do łazienki. W prawym końce przy łóżku stał manekin z moim pancerzem jeszcze z czasów Hydry. Mimo to że nienawidziłam pobytu w tej organizacji to lubiłam ten pancerz. Był wygodny, odporny na większość obrażeń i ładny. Podeszłam do komody i wyjęłam z niej ubrania na zmianę i bieliznę po czym pomaszerowałam do łazienki. Umyłam się, przebrałam i postanowiłam coś zjeść. Wyszłam z pokoju i poszłam do kuchni. Ugotowałam spaghetti i nałożyłam sobie porcje, a resztę schowałam do lodówki. Mało kto umie tu gotować więc reszta powinna się ucieszyć z gotowego posiłku.
- Cześć Lex! - przede mną pojawiła się Wanda z uśmiechem od ucha do ucha.
- Cześć Wanda. Co tam?
- Nic ciekawego. - odpowiedziała czarownica, po czym usiadła obok mnie. - Widziałam dzisiaj jak się bawiłaś z Bucky'm. - powiedziała i uderzyła mnie łokciem w żebra, ruszając przy tym znacząco brami.
- Nie wiem co ci tam po głowie lata, ale wybij to sobie z głowy. - zaśmiałam się.
- No weź...bylibyście uroczą parą. - powiedziała zawiedziona. W tym momencie zakrztusiłam się jedzeniem.
- Że co? - spytałam.
-No wiesz...ty i Bucky...moim zdaniem i nie tylko, jesteście dla siebie stworzeni. - Mówię ci Lex weź się za niego. - poradziła.
- Tak jak ty Visiona?
- Ha, ha, ha, bardzo śmieszne. - porozmawiałyśmy jeszcze chwile, a kiedy skończyłam posiłek wróciłam do pokoju uprzednio żegnając się z Wandą.
Pov Bucky
Postanowiłem iść na siłownie. Podczas pobytu w Wakandzie trochę zardzewiałem. Powoli skierowałem się do sali, a w środku spotkałem Steva.
- Bucky! - krzyknął radośnie, przestał uderzać w worek i poklepał mnie po ramieniu.
- Cześć Steve. - powiedziałem uśmiechając się lekko, po czym podszedłem do bieżni i zacząłem ćwiczyć.
- Cieszę się że tu jesteś. - zaczął blondyn. - Słyszałem twoją rozmowę ze Starkiem. Alex ma na niego dobry wpływ. Na ciebie zresztą też.
- No cóż ona taka jest. - wzruszyłem ramionami i kontynuowałem trening. Zaczęliśmy rozmawialiśmy i wspominaliśmy stare czasy. Jeszcze wszystkiego nie pamiętałem, ale Rogers skutecznie mi pomagał.
YOU ARE READING
Niepamięć | Bucky
FanficCzy można nazywać mnie człowiemiem jeśli nie znam ludzkich emocji? Czy jestem maszyną do zabijania jeśli nie potrafie zabić bliskiej mi osoby? Czy możesz mówic do mnie "morderco" patrząc na moją duszę? Nazywam się Death i jestem jednym z Zimowych Żo...