Kiedy agenci T.A.R.C.Z.Y przyjechali zareagowali tak samo jak my. Wróciliśmy do bazy Avengers.
- Steve jeszcze nie wrócił? - spytałam rozglądając się po bazie.
- Najwidoczniej... - prychnął brat. Rozciągnęłam się i spojrzałam na Starka.
- Dobra to ja idę się kąpać i odpocząć. - powiedziałam i wróciłam do pokoju. Wzięłam długą i ciepła kąpiel z pianą. Przyznaję że nie przepadam za takimi rzeczami, ale po takiej misji wręcz trzeba. Po chyba godzinie albo dwóch wstałam, wytarłam się ręcznikiem, ubrałam i wysuszyłam moje długie włosy, po czym spięłam je w niechlujny kok. Sięgnęłam po jedną z moich ulubionych książek. Rozsiadłam się na fotelu znajdującym się w swoim pokoju. Czytałam książkę "Ogród Letni" autorstwa Paulliny Simons*. Zimowy Żołnierz z wypranym mózgiem i wypaczoną psychiką czyta romansidło, wiem jak to brzmi, ale tak jest. Historia Tani i Aleksandra bardzo mnie zaciekawiła. Poza tym jestem dziewczyną więc mogę! Kiedy byłam na środku książki usłyszałam ciche pukanie do drzwi. - Proszę! - krzyknęłam nie podnosząc wzroku.
- Cześć Lex. - powiedział doskonale znany mi głos. - Słyszałem na co się napotkaliście, nie powiem zawsze natrafiasz na najciekawsze. - zarechotał. Spojrzałam na Bucky'ego.
- No wiem. - zaśmiałam się i odłożyłam lekturę. - A u was coś ciekawego się wydarzyło? - spytałam.
- Taki tam mały magazyn nowoczesnej broni. Takie tam. - odpowiedział, po czym położył się na moim łóżku.
- Ej! - krzyknęłam i wstałam. - To moje łóżko! - podeszłam do niego i spojrzałam z dezaprobatom. Bucky usiadł i spojrzał na mnie rozbawionym wzrokiem. Nagle złapał mnie w pasie i rzucił na łóżko. - Buck! - krzyknęłam rozbawiona. Sięgnęłam po poduszkę i uderzyłam go nią.
- O ty mała... - zarechotał i uderzył mnie drugą poduszką. Bawiliśmy się tak przez paręnaście minut, aż w końcu Barnes przyszpilił mnie do materaca. Złapał moje ręce i trzymał je nad moją głową, a sam James wisiał nade mną. Spojrzał na mnie uśmiechnięty od ucha od ucha, a w jego oczach błyszczały ogniki radości. To był chyba pierwszy moment kiedy kompletnie zapomniał o tym co go spotkało w Hydrze. Wykorzystałam tą chwilę i przewróciłam go na plecy. Usiadłam na nim okrakiem i zachichotałam. Bucky usiadł i położył ręce na mojej tali, uśmiechając się lekko. Moje serca zaczęło szybciej bić, a moją twarz zalała fala gorąca. - Ty się rumienisz. - zachichotał Barnes, po czym dotknął zdrową ręką mojego rozgrzanego policzka.
- Spieprzaj... - szepnęłam. Buck spojrzał na moje usta. Niepewnie położyłam ręce na jego szyi. Nagle wbił się w moje usta. Jego zarost był miękki i lekko drażnił moją twarz. Przez chwile nie wiedziałam co robić. W końcu odwzajemniłam pocałunek. Wplotłam palce w jego włosy i przycisnęłam go mocniej do siebie. Przeniósł swoje pocałunki na moją szyje, a ręce powędrował pod moją bluzkę błądząc po moich plecach. Mimo szorstkiej dłoni i zimnego metalu zamiast drugiej ręki, jego dotyk był najprzyjemniejszą rzeczą w moim życiu. Lekko wbiłam palce w jego głowie i jęknęłam cicho. Po chwili to ja dotykałam plecami materaca, a Bucky znów zaczął mnie całować w usta. Kiedy zabrakło nam tchu oddaliliśmy się od siebie. Patrzyłam zagubionym wzrokiem w jego piękne błękitno-szare oczy. Oddychałam ciężko. - Co...co to było? - wyjąkałam. Barnes pochylił się nade mną.
- Ja... - zaczął. - Wybacz, ale...ja po prostu nie mogłem się powstrzymać... - przyznał spuszczając wzrok. Niepewnie dotknęłam jego policzka.
- Buck... - szepnęłam. Kiedy brązowowłosy znów na mnie spojrzał wpiłam się w jego usta. Zaskoczony Barnes przez chwile nie wiedział co zrobić, ale kiedy szok minął oddał pocałunek.
- Panno Alex. Tony wzywa do swojej pracowni. - powiedziała sztuczna inteligencja. Oderwaliśmy się od siebie.
- Już idę. - powiedziałam nadal patrząc w oczy Bucky'ego.
- Nienawidzę Fryday. - szepnął. Zachichotałam cicho i pocałowałam go w czoło.
***
- Cześć braciszku. - powiedziałam radośnie. Tony spojrzał na mnie i uśmiechnął się. - Co się stało? - spytałam.
- Przejrzałem informacje które zdobyliśmy.
- I?
- Skądś dorwali resztki Chitauri i badali je. Przez co zrobili coś w stylu mieszanki zwłok i technologi, przy okazji... - zaczął i kliknął coś na ekranie. Momentalnie pojawiły się informacje o modyfikacjach Zimowych Żołnierzy.
- Co... - szepnęłam i zakryłam usta dłonią.
- Planowali wszczepić wam szczątki tych kosmitów co umożliwiałoby lepszą kontrole nad wami. Nazwali to Projekt Podniesienia. - wytłumaczył. - Badałem cię przez dwa lata i nie wykryłem u ciebie niczego takiego.
- A Bucky? - dopytywałam. Brat wybrał jakiś folder, gdzie byli opisywani obiekty które badali.
- James Buchanan Barnes, Zimowy Żołnierz... - czytał na głos. - Przebłyski dawnego życia. Model prawie doskonały, ale przestarzały. Nie podlega projektowi Podniesienie. Alex Jane Stark, Death. Sukces w kwestii wymazania wspomnień. Doskonale wyszkolona, młoda, zaliczona do projektu Podniesienie.
- Jebani popierdoleńcy... - szepnęłam. - Pieprzeni sadyści! Popierdolone chuje! - zaczęłam krzyczeć i chodzić nerwowo po pokoju.
- Spokojnie. Nic ci nie zrobili. - powiedział Tony. Podszedł do mnie i położył ręce na moich ramionach. - Nadal jesteś sobą. - szepnął, a ja się rozpłakałam.
- Dobrze wiesz że nie...
- Lex...jeśli była byś maszyną do zabijania, nie płakała byś teraz. - spojrzałam w oczy Tony'ego i przytuliłam go mocno.
***
Siedziałam razem z Buckym w kuchni. Opowiedziałam mu o tym co powiedział mi brat.
- A myślałam że już nic mnie w życiu nie zdziwi. - prychnął.
- Też tak myślałam... - szepnęłam popijając kawę, którą sobie zrobiłam.
- Witam nasze gołąbki! - krzyknął Steve kiedy nas zobaczył. Na jego słowa przewróciłam oczami. Rogers usiadł obok Barnesa i sięgnął po jabłko.
- Co ty znowu wymyśliłeś? - spytałam.
- A razem z Wandą, Samem i o dziwo Vision wpadliśmy na Bulex.
- Co to Bulex? - dopytywał ciemnowłosy.
- Bucky i Lex. Tak się podobno robi kiedy się kogoś shippuje. - zakrztusiłam się kawą.
- Co? - spytałam zaskoczona.
- Zaraz, zaraz, ej. Czy wy chcecie byśmy byli parą? - spytał zdziwiony Buck.
- Co w tym dziwnego? - odpowiedział pytanie na pytanie głosem w stylu "przecież nic się nie stało", albo "chyba sobie coś zjem".
- Taki stary, a bawi się w shippowanie. - sarknęłam.
- To że mam 99 lat nic nie zmienia. - zachichotał blondyn. Wstał i podrzucając jabłko zaczął iść w stronę wyjścia z kuchni. - Miłość rośnie wokół nas. - zaczął nucić i wyszedł.
- On jest nienormalny. - skwitowałam po dłuższej chwili milczenia.
YOU ARE READING
Niepamięć | Bucky
FanfictionCzy można nazywać mnie człowiemiem jeśli nie znam ludzkich emocji? Czy jestem maszyną do zabijania jeśli nie potrafie zabić bliskiej mi osoby? Czy możesz mówic do mnie "morderco" patrząc na moją duszę? Nazywam się Death i jestem jednym z Zimowych Żo...