9 - Zemsta

277 18 3
                                    

Udaliśmy się we wskazane miejsce. Po drodze przebraliśmy się w coś wytrzymalszego. Ja w mój stary mundur jeszcze z Hydry, a Bucky w...

 Ja w mój stary mundur jeszcze z Hydry, a Bucky w

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Nie powiem...mrrrr. 

Wracając, obecnie siedzimy w lecie blisko bazy Hydry. Siedzieliśmy na drzewach, oglądaliśmy teren z lornetek. 

- Teren jest strzeżony. - szepnął Bucky.

- Widzę...patrol, po cztery osoby co godzinę. 

- Na dodatek w przebraniu cywilnych. Świetnie. - powiedział James, po czym schował lornetkę. - Trzeba zrobić dokładniejszy rekonesans. Nie wiemy gdzie jest baza... - kiwnęłam głową, tak samo jak Barnes, schowałam lornetkę i skoczyłam na kolejne drzewo. Poruszaliśmy się tak starając się być w miarę cicho. Kiedy zapadał zmrok znaleźliśmy bazę Hydry.

- Bingo. - szepnęłam. 

- Plan? - spytał Bucky uważnie przyglądając się okrągłej metalowej konstrukcji, przykrytą śniegiem i liśćmi. 

- Nie dać się zabić. - powiedziałam i zeskoczyłam z drzewa.

- Świetny plan. - wzdychnął Bucky i dołączył do mnie. Zabiliśmy wartowników i wdarliśmy się do środka. - Ty lewo, a prawo. - zarządził. Kiwnęłam głową i pobiegłam w lewy korytarz. Trafiłam do cel. Pozabijałam strażników i przeszukałam cele. Niektóre były puste w innych były zwłoki, aż w końcu trafiłam do swojej starej celi, którą dzieliłam z Barnesem. Masę wspomnień przelało się przez moją głowę. Tyle razy mało się tu nie wykrwawiłam. Przez to wszystko coś odbiło się od mojego lewego ramienia. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam strażnika. Szybko podbiegłam do niego i wbiłam mu nóż w gardło. Biegłam dalej i czyściłam za sobą drogę, aż trafiłam na Buckyego. 

- Znalazłeś go? 

 - Nie, ale zostało nam jeszcze jedno miejsce. - oboje spojrzeliśmy na pasywne dębowe drzwi. Otworzyliśmy je i ujrzeliśmy Sorokina mierzącego do nas rewolweru. Prychnęłam na ten widok. Zaczęliśmy iść w jego stronę zasłaniając się lewymi rękami, kiedy naukowcowi skończyła się amunicja przyśpieszyliśmy i rzuciliśmy się na niego. Bucky załapał Sorokina, a ja uderzałam go w brzuch dopóki nie zaczął wypluwać krwi. W końcu uderzyłam go w twarz tak mocno że naukowiec stracił przytomność. Zmęczona tym jakże satysfakcjonującym wysiłkiem usiadłam na biurko. Barnes zarzucił sobie Sorokina na ramię i spojrzał na mnie. - Ulżyło ci? - spytał.

- Nawet nie wiesz jak. - odpowiedziałam uśmiechając się. - Dam znać bratu, gdzie jesteśmy.

- Nie wiem czy to dobry pomysł...

- Bucky... - podeszłam do niego i położyłam dłoń na jego policzku. - Nie masz czego się bać. Nawet jeśli Tony, będzie chciał cię zabić, nie pozwolę mu na to...to nie była twoja wina... - powiedziałam patrząc mu głęboko w oczy. James położył swoją rękę na mojej dłoni. - Rozumiesz? - spytałam. 

Pov Bucky 

Dotknęła mnie nie metalową ręką. Jej dotyk był taki...delikatny...parzyłem jej głęboko w oczy. Poczułem coś czego nie czułem od wieków. 

- Rozumiesz? - spytała ponownie. 

- Tak... - szepnąłem. Alex uśmiechnęła się i skierowała się do wyjścia. Poprawiłem Sorokina i ruszyłem za nią. Bałem się...Tony już raz chciał mnie zabić i prawie mu się to udało. Wyszliśmy z bazy, a młoda Stark zadzwoniła do brata. 

- Cześć brat...tak...tak...przepraszam, wiem miałam częściej dzwonić...no sorry...tak, my już po. Mamy Sorokina...nie, nie zabiłam go...tak wiem że jesteś zdziwiony tym faktem, ja też...w Norwegii na granicy ze Szwecją...tak jest ze mną Bucky...ANI MI SIĘ KURWA WAŻ ANTHONY EDWARDZIE STARKU!!! Nie, nie przesadzam...to mój przyjaciel! Pogadamy o tym w domu! - po czym szybko zakończyła rozmowę. 

- Nie był zachwycony. - stwierdziłem. 

- Tak, no i? Jesteś moim przyjacielem i nie pozwolę...zresztą co ja się będę powtarzać. - powiedziała i usiadła na śniegu. Usiadłem obok niej i położyłem Sorokina pod naszymi nogami. 

- Może...

- Nie! 

- Ale...

- Bucky... - zaczęła łapiąc się za czoło. - Ucieczka nigdy nie jest dobrym pomysłem. - po parunastu minutach usłyszeliśmy helikopter. Na ziemi wylądował Iron Man. Jego maska otworzyła się ukazując zniesmaczoną twarz Starka. Spojrzał na mnie z pogardą i podszedł do siostry, która podniosła naukowca i przekazała go bratu.

- Spotkamy się w bazie Avengers. - powiedziała, a w jej głosie usłyszałem kipiącą złość.

- Alex...

- Muszę odprowadzić Bucka...

- Fury powrócił... - przerwał Tony. - Formuje nowych Avengers i...i chce was obu... - te słowa przeszły miliarderowi bardzo trudno. 

- Dobra. - czarnowłosa wzruszyła ramionami. - Gdzie lądujesz? 

- Pobliska polana, pięć minut. - rozkazał i odleciał. 

Niepamięć | BuckyWhere stories live. Discover now