006

1.9K 111 120
                                    

dedykejszyn dla SzaTaFakAp mayisdead_11 & Madelaineegirl za dużą aktywność i docenienie moich wypocin❤️

Jane oparta głową o szybę jechała zapatrzona w nudny, jednostajny krajobraz za oknem.

Dawno wyjechali już z Hawkins. Zmierzali do jakiegoś innego miasteczka, którego nazwy po prostu nie mogła zapamiętać.

Z resztą, mało ją to obchodziło. Chciała tylko nie wyjeżdżać. Zostać w Hawkins, mieszkać w małym domku z tatą, dalej spędzać czas z przyjaciółmi, być z Mike'em...

Nie rozstali się. El nie chciała, aby Mike przez nią nie korzystał z życia i nie poznawał innych dziewczyn. Ma w końcu już 18 lat.

Jednak chłopak upierał się, że choćby miało to trwać lata, on będzie czekał.

Będzie czekał, choćby mieli go za to zabić.

Urodziny Jane są za dwa dni. Nie spędzi ich z przyjaciółmi, nie zrobią jej przyjęcia urodzinowego.

A miało być tak fajnie...

Mike po powrocie do domu nie mówiąc nikomu ani słowa zamknął się w pokoju i płakał.

Jak bardzo przydałaby mu się teraz Nancy...

Jego siostra rano wyjechała z Jonathanem do jakiegoś duzego miasta, aby tam zacząć pracę, założyć rodzinę...

Doradziłaby mu teraz. Pocieszyła, szczerze porozmawiała. A na rodziców raczej nie może liczyć.

Nagle przyszedł mu do głowy pewien pomysł.

Wstał szybko z łóżka i wybiegł z pokoju. Biegiem skierował się w stronę piwnicy.

Po drodze wpadł na mamę.

- Michael! - krzyknęła. - Nie biegaj tak! Gdzie ci się tak śpieszy?

- Nie twój interes. - odwarknął i wymijając mamę zbiegł po schodach do piwnicy.

Wystrój od pięciu lat był taki sam. No, może poznikała większość zabawek.

Na kanapie siedziała Holly* z jakimś swoim kolegą i właśnie rysowali coś w jakiejś książce.

- Mike! - krzyknęła odskakując od chłopaka. - Co ty tu robisz?!

- Jakbyś chciała wiedzieć, piwnica jest moja, więc grzecznie powiem — wypierdalajcie stąd.

Zawsze był taki oschły gdy był zrozpaczony. Starał się nad tym panować, jednak nie zawsze mu się udawało.

Tak sobie radził ze smutkiem.

Holly wściekła chwyciła chłopaka za rękę i ruszyła w stronę schodów.

Gdy Mike usłyszał trzask drzwi, rzucił się w stronę kartona z „rzeczami sentymentalnymi".

Wszystkie prawie dotyczyły El. Plastikowy T-Rex ryczący, figurka Demogorgona...

Wywalił wszystko na ziemię i znalazł to, czego szukał. Krótkofalówka.

Usiadł na kanapie i wyciągnął antenę.
Znalazł kanał 11, z którego kiedyś zawsze dzwonił do El.

Ręce mu się zaczęły trząść.

Będzie odliczał kolejne dni. Znowu będzie zdesperowany gadać do krótkofalówki, mimo że doskonale wie, że El się nie odezwie.

Ale gdzieś tam głęboko w jego sercu istniał jeszcze malutki promyk nadziei, że może jednak da mu jakikolwiek znak...

Nawet wtedy, gdy przegadał do niej 353 dni, Jane ani razu nie odpowiedziała. Ale go słyszała.

Teraz też może usłyszy...

- E-El? - zaczął. - To dzień pierwszy. Nie ma cię zaledwie od kilku godzin, a ja już nie mogę sobie poradzić. Po tym jak się pożegnaliśmy, każdy rozszedł się do swoich domów. Nikt się nie odzywał. Ja nie byłem w stanie wracać do domu. Błądziłem bez większego sensu po Hawkins, a każde miejsce, każde jedyne przypominało mi ciebie. - z jego oczu znów popłynęły łzy, a głos zaczął się łamać. - W każdym miejscu mieliśmy jakieś wspólne przeżycie. Nie mogłem tego znieść. Nadal nie mogę. Cały mój dom, mój pokój, przyjaciele przypominają mi o tobie.

Nabrał drżąco powietrza, a przez łzy cały obraz mu się zamazał.

- El, kochanie, proszę. Wiem, że tam jesteś. Daj mi jakikolwiek znak, spróbuj się jakoś ze mną skontaktować, bo ja tu nie wytrzymam...

Po tych słowach szybko wyłączył krótkofalówkę, rzucił ją w kąt piwnicy i kładąc się na kanapie zaniósł się przeraźliwym szlochem.

••

- ...bo ja tu nie wytrzymam...

El z krzykiem otworzyła oczy, a z jej nosa poleciała strużka krwi.

Już dawno przyjechali na miejsce, a Hopper poszedł szukać jakiejś nowej pracy dla siebie.

Dziewczyna skuliła się na łóżku i zaniosła się rozpaczliwym płaczem.

Zostawiła go tam. Z tyloma wspomnieniami i przeżyciami, tak po prostu wyjechała i go zostawiła...

Ale co mogła zrobić? Ludzie z laboratorium napewno jej szukają.

Musi znaleźć jakiś sposób, aby go zobaczyć.

Fakt, mogłaby zadzwonić po prostu.

Ale Jim zabronił posiadania jakichkolwiek sprzętów, przez które mogliby ją namierzyć.

Nawet nie może pisać listów, bo również przez nie mogliby ją złapać.

Pozostaje jej tylko albo uciec, albo spróbować się z nim skontaktować za pośrednictwem swoich mocy.

Na ten czas bezpieczniejsza jest druga opcja. Uciekając, ryzykuje schwytanie przez laboratorium, równocześnie narażając swoje życie.

A martwa nie skontaktuje się z Mike'em.

To jest dopiero pierwszy dzień.
Jeden, nawet nie cały, chlolerny dzień.

A ona juz tęskni.

Tak bardzo tęskni...

*Holly ma 9 lat, Nancy 22, dzięki Jula za poprawę hah

~~~
napisałam coś, wow

postanowiłam, że będę dodawała rozdziały na zmianę, raz w „My Louie" a raz tu

to elo

I can't lose you again...//Mileven✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz