rozdział następny

195 21 0
                                    

Stałam przed wejściem do wielkiego wieżowca. Obracałam w palcach czarny kartonik ze złotym grawerynkiem.
Dlaczego ktoś taki jak Stark prosi mnie o kontakt ... czy już zrobilam coś źle?
Te myśli nie dawały mi spokoju... tak samo jak te czarne tajemnicze schody. Bywałam ciekawska ale w tam to miejsce coś mnie ciagnęło. Wyciągnęłam papierosa i szybko zapaliłam go jaśniejącą zapałką. Oddychałam głeboko, zamknełam oczy i oparłam plecy o zimną powieszchnie. Nagle poczułam jak ktoś wyciagą papierosa z mojich ust. Otworzyłam oczy zaskoczona.
- Nie wiesz że palenie szkodzi zdrowiu? - Obok mnie stał wysoki brunet w podobnym wieku do mnie. Nie znałam go dlatego zdziwiło mnie i obużyło że właśnie spod jego buta wyłaniały się resztki dymu. Uniosłam wzrok rozwścieczona.
- Przepraszam co pan sobie wyobraża?!- powiedziałam głośniej niż mi sie wydawało, jednak on stał nie wzruszony.
- Widziałem cię w auli... wydawałaś się całkiem przyjemną osobą, ale te papierosy nie ładnie.- Powiedział zadziornie.
- To chyba nie upoważnia pana do takiego prostackiego zachowania. Masz chyba spaczone poczucie własnej wartosci jesli tak traktujesz ludzi. - wysyczałam mu prosto w twarz. Szybkim krokiem odeszłam popychajac go lekko. Obruciłam lekko głowę, zobaczylam że za mna idzie, sytuacja robila sie nie ciekawa. Przyspieszyłam kroku ale on zbliżał sie coraz bardziej. Zaczełam biec jednak on był szybszy, chwycił mnie za rękę i odwrócił brutalnie w swoją stronę.
-Mnie się tak nie traktuje rozumiesz! Patrz na mnie kiedy do ciebie mówię!-  wydarł mi się prosto w twarz, ale ja zachowalam spokój. Wiedziałam że jeśli zacznę panikować może się to źle skończyć. Pociągnął mnie gdzieś, probowałam się wyrwać ale niestety nie udało się. Wzięłam głęboki oddech i wsunęłam rekę do torby gdzie na wszelki wypadek trzymałam nóż myśliwski po ojcu. Wyczyłam okazje ciągnął mnie tylko jedną reķą. Zatrzymałam się nie pozwalając iść dalej. Odwrucił się w moją stronę wściekły ja wtedy przeslizgnęłam się pod jego ramieniem i wykreciłam je do tyłu. Chłopak zaskocony pochylił sie do przodu pod wpływem bólu. Gdy szok minął w furi odwrocił się chcąc mnie złapać ale zatrzymał się gdy poczuł zimną stal na krtani. Obok ostrza pojawiła się mała stożka krwi.
- Jeśli jeszcze raz mnie dotkniesz lub odezwiesz sie do mnie bedziesz tego goszko żałować- wycedziłam przez zęby nie patrzac w jego strone
- Słyszysz co powiedziałam?! - przyciągnęła nóż mocniej - Mogła bym cię tu wypatroszyć ale nie chce prosić się o kłopoty. Nie to co ty.-
Chlopak powoli pokiwał głową a ja zdjełam nóż z jego szyji odwrociłam sie i szybkim krokiem ruszyłam w stronę głownej drogi. Miałam szczęście nie szedł za mną, drugi raz nie udało by mi się go zaskoczyć. Asy w rękawie mi się skończyły. Kiedy dotarłam na przystanek metra oparłam cię o scianę oddychajac ciężko. Chciałam być już w domu, gdybym nie miała doświadczenia taka sytuacja przeraziła by mnie do szpiku kości.
Opadłam twarzą na łóżko. Westchnełam i po chwili poczułam ciepłe futro mej kotki przytuliłam ją mocno.
- Oj Lili czym ja sobie na to zasłuzylam?- Wyszeptałam głaszczac ją delikatnie po glowie.

Somebody To Die ForOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz