Nie podchodz

120 18 3
                                    

Czułam sie obserwowana. Zaczęłam krążyć po pokoju szybimi krokiem. Wreszcie przepełniona emocjami wypadłam na korytarz i skierowałam  kroki w strone lśniącen skrzynki. Zaczęłam biec, mój oddech powoli zaczął zamieniać sie w parę, ale zimno mi nie doskwierało. Czułam pulsujace ciepło w głębi ciała. Stanełam przy teserakcie, zdawało mi się że cichy głos mnie wołał. Wyciągnęłam dłonie chcąc usilnie zaspokoić coś co zdawało się wkręcać mi w głowę. Zamknęłam oczy i szybko złożyłam dłonie do źrudła światła. Pod palcami poczułam chłód jednak nie było to to czego się spodziewałam. Nie czułam energi. Otworzyłam delikatnie oczy i zobaczyłam że moje dłonie spoczywają na czarnej skórze otoczonej zielonymi i zlotymi pasami. Uniosłam wzrok i zamarłam. Opierałam się o Lokiego ale coś było nie tak... jego skura zmieniła barwę na jasno niebieską a oczy nabrały barwy burgundu. Plecami przywierał do zrudła energi świecącego za nim jasnym swiatłem nadając mu mrocznej poświaty.
Odetchnełam się błyskawicznie przerażona tym co zobaczyłam.
- Jak to możliwe ? - krzyknęłam nie kryjac strachu. Mężczyzna widząc mój wzrok spojrzał na swe dłonie których barwa odbiegała od normalnej. Westchnal ciężko i odsunął sie od teseractu. Na jego twarz zaczęły powracać normalne barwy.
- To kolejna sztuczka tak ? - zapytałam drżącym głosem.
- Niestety nie.- powiedział chłodno. Moje usta zaczęły otwierać się aby zadać kolejne pytania.
- zamilcz... jeśli chcesz paść trupem to postępuj tak dalej, nie dasz sobie rady z taka iloscia energi. A mi nie odpowiada aby tak cenny materiał był uwieziony w twym nędznym ciele. Więc jeśli jeszcze raz tego spróbujesz to zadbam o to abyś kolejne miesiace spędziła przykuta do łóżka.- wolnym krokiem ruszył w stronę swej celi. Stałam przerażona tym jak bezkarna jest ta istota która powinna być wieziona.
- Zatrzymaj się wycedziłam- mężczyzna zwolnił,  powoli odwrócając się z uśmiechem na twarzy ruszył w moja stronę.
- Myślisz że masz jakiekolwiek prawo mówić mi co mam robic ? - krzyknął śmiejąc się. Nie odgrywałam wzroku od wysokiej sylwetki powoli zbliżającej się do mnie. Jednak w pół kroku zatrzymał się a z jego twarzy zniknął szyderczy uśmiech. Rozejrzal się nie moglac się ruszyć. Moje świdrujace spojrzeni coraz bardziej go przygniatało. Loki zaczął drżeć a jego kolana powoli uginały się w kierunku ziemi. Gdy wreszcie na nie opadł  twarz wykrzywil grymas bólu a z gardła wydarł się syk. Chciałam przestać ale coś nie pozwalało mi oderwac wzroki i przerwac więzi.
- Na odyna przestań- mężczyzna powiedział błagalnym tonen a po chwili sale wypełnił przeraźliwy krzyk. Usłyszałam jak drzwi za mną otwierają się ktos krzyknął głośne CHOLERA. Poczułam głuche echo uderzenia w głowie i powoli zaczęłam opadać na ziemie otoczona przez ciemność. Ostatni obraz jaki widziałam to loki podnoszony przez brata. Później spowiła mnie ciemność.

Wiem że dawno nic się tu nie pojawiało. Po części wina tkwi w braku weny  i czasu. Postaram się wrócić ale co z tego będzie nie wiem. Dzięki za wytrwałość 😘

Somebody To Die ForOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz