Magia

68 3 3
                                    

Następnego dnia zdecydowałam z chłopakami ,że zostanę pare dni. Mamy się zgodziły , więc nie było problemu. Zaczęliśmy rozmowę o magii choć Gumball w nią nie wierzył.
- A w co wierzysz?- spytałam ciekawa.
-E... chyba w nic.- jęknął.
-Ja wierzę w telepatie, życie po śmierci... chyba to tyle. -rzekłam.
-A wiesz ,że możemy zmieniać się w inne postacie?- szepnął Darwin.
-Nie wiem. Skąd miała bym wiedzieć?- spytałam.
Wtedy Gumball zmienił się w postać z Dragonballa.
-WOW!!!! Ja tak nie umiem...- zaczęłam.
-Naprawdę? To nic trudnego! Raczej każdy w Elmore może tak robić.- powiedział Gumball.
-Ty pewnie też.- poparł Gumballa Darwin.
-Jeszcze tego nie sprawdzałam.- zwierzyłam się im.
-Zdenerwuj się! To wtedy się powinnaś w coś zamienić...-zapadło milczenie.
-Ciężko jest mnie zdenerwować, więc... Wam się nie uda.-powiedziałam z uśmiechem na twarzy.
Starali się mnie zezłościć , a ja starałam się nie uspokajać jak to zwykle robiłam gdy ktoś mnie denerwował. Do szału doprowadziło mnie zdanie Gumballa:
-Ty jesteś wielką, śmierdzącą...kupą! - wrzasnął.
W tym momencie poczułam gorąc w głowie. W oczach pojawiły się łzy. Zawrzeszczałam. Zrozumiałam ,że nie jestem w swoim ciele , bo Darwin,aż zemdlał, a Gumball znieruchomiał ze strachu. Wtedy złość minęła.
-Czy coś nie tak?- spytałam przestraszona.
-Ty...ty...ty byłaś...-wysapał Gumball.
-Kim?-z zaciekawieniem czekałam na odpowiedź.
- Duchem, a zarazem diabłem jak i aniołem. -- wyjąkał Darwin gdy już wstał z ziemi.
-Piękną postacią , która w oczach miała piekło.-uściślił pełen lęku Gumball.
-E... a nadal jestem?- spytałam przestraszona.
-Nie już nie.- szepnął Darwin.
-Ale się mnie nie boicie?-
- Nie no coś ty!- rzekł pewny siebie Gumball.
-Jestem dziwna ,ale bez przesady. -powiedziałam uspokajająco.
Zapadło milczenie.
Szybko wbiegli do swojego domu.
Pobiegłam ,więc za nimi.
Zjedliśmy na śniadanie dużo płatków " Misiów".
Po dwóch miskach płatków "przenieśliśmy" się do czarnego tła. Przeszło nam przez głowę 1000 pomysłów. Gdy to się skończyło Gumball był w wodzie przebrany za księżniczkę, Darwin był na lampię zapięty kajdankami  z różowym puchem, a na pupie miał dziarę. Ja zaś byłam naga i siedziałam na fontannie. Na szczęście ubrania były obok mnie , więc szybko się ubrałam.
-Co to miało być?- spytałam przerażona.
-Co my robimy?- Oni tylko powiedzieli , że to przez płatki.
O nic już nie pytałam. Wróciliśmy do ich domu. Darwin chciał się pozbyć tatuażu , a Gumball zmienił ubranie.
-Skąd wziąłeś kajdanki ? One naprawdę dziwnie wyglądają. -rzekłam mając nadzieję , że mi to wytłumaczą. Niestety ani Darwin ani Gumball nic nie pamiętali. Ja z resztą też.
-Jezu! Co my robiliśmy ?- oni najwyraźniej się tym nie przejmowali jakby to było codziennością.
-Raczej nic złego! Bo by nas policja zgarnęła.- powiedział uspokajająco Gumball.
Nie drążyłam dalej.
-A co chcecie dziś porobić?-spytałam.
-Może zagramy na konsoli. - mówił Gumball.
-Albo zagramy w naszą grę?- rzekł Darwin.
-Jaką grę?-
-W knuj i walcz.- powiedzieli razem na głos.
-To może zagramy najpierw w tą "Waszą" grę okej?-
-Dobra tylko uważaj bo niektóre zadania są ciężkie.-wyrwało się Darwinowi.
-Nie bój się to tylko gra.- wycedził Gumball.
Zaczęliśmy grać. Niektóre zadania były o Pannie Simian. Oczywiście je robiłam, choć były wakacje. Najgorszym zadaniem okazało się przebranie za szynkę. Pan Richard gonił mnie po całym domu. Gdy wreszcie mnie złapał , chciał mnie ugryźć ,ale ja zamieniłam się znowu w to coś i z piskiem wrzasnęłam :
-Nie jestem szynką!!!- Wówczas pan Watterson odskoczył ode mnie z przerażeniem w oczach.
Uspakajałam go chyba z godzinę.
Skończyliśmy grę, zmęczeni i głodni.
To ja w nią wygrałam, choć to nie dało mi satysfakcji. Byłam brudna , więc powiedziałam wszystkim , że idę się wykąpać.
Już miałam wchodzić pod prysznic , a tu wchodzi mi do łazienki Gumball. Zasłoniłam się tą zasłoną przy prysznicu i zaczęłam wrzeszczeć. On odrazu uciekł. Zaminiona w tą dziwną postać przez gniew chciałam rozwalić całą łazienkę ,ale opanowałam się z trudnością. Byłam już prawdziwą sobą.
Wyszłam z łazienki. Poszłam prosto do pokoju Gumballa i Darwina. Tam ich nie było. Poszłam , więc na dół. Kolacja była już na stole , a ich nie było. Spytałam pana Richarda gdzie jest Gumball i Darwin. Niestety ich nie widział. Poszłam na dwór. Już byłam blisko namiotu gdy nagle usłyszałam rozmowę Darwina z Gumballem.
-Wszedłem do łazienki gdy się kąpała.-powiedział roztrzęsiony Gumball.
-I co jej powiesz? Powiesz jej prawdę?-spytał przestraszony Darwin.
-No nigdy jej nie powiem , że weszłem specjalnie. -odpowiedział rozgoryczony. Nie wiedziałam czy płakać czy być na nich zła. Pobiegłam do ich domu i zaczęłam jeść kolację. Przyszli po jakichś dwóch minutach.
Przy kolacji było bardzo niezręcznie.
Oni chyba bali się ze mną rozmawiać by nie wypaplać prawdy. -Lubicie naleśniki?- spytałam by poruszyć jakiś temat.
-Tak- powiedzieli razem. Znowu zrobiło się nie zręcznie.
-A co robiliście w namiocie? Szukałam Was.-
-Naprawdę?-spytał przerażony Gumball. Więcej się nie odezwałam.
Po kolacji poszliśmy do namiotu. Anais nie mogła wtedy spać w namiocie, a mama zadzwoniła i powiedziała ,że Suzanne przyjdzie bo nie może zostać sama. Przyszła około 20.00
-Hejka Gumball i Darwin .- rzekła moja siostra.
-Hej.- ponuro przywitali Suzanne.
-Co jest z Wami?-spytała. - A...nic ssiostra. Tak tylko jakoś nieswojo.-odpowiedziałam.
-Suzanne możesz nas na chwilę zostawić samych?- zapytałam grzecznie.
-Muszę? Ej no możecie rozmawiać przy mnie.-powiedziała rozgoryczona.
-Proszę.-
Poszła do Anais na górę.
-Gumball ja wiem o czym rozmawialiście w namiocie.-w końcu nie wytrzymałam.
-Niby o czym? -spytał z oburzeniem Gumball.
-No właśnie o czym?- spytał wtórując Gamballa Darwin.
-O tym ,że specjalnie weszłeś do łazienki gdy miałam się kąpać!- wykrzyczałam na cały głos pokazując palcem na Gumballa.
W tym momencie prawdopodobnie z domu wychodziła pani Nicole.
Słysząc to zajrzała do namiotu.
-Czy dobrze usłyszałam?-zapytała z nadzieją ,że to co powiedziałam było nie prawdą.
-Za dużo powiedziałam...- wykrztusiłam. Chłopcy zaczęli się tłumaczyć.
-Czyli dobrze usłyszałam. Tak nie wolno chłopcy!- oburzyła się pani Watterson. -Nie tego Was uczyłam.-westchnęła.
Wyszła, gdy nagle jeszcze raz zajrzała. -A... jeśli coś jeszcze zrobią głupiego to mi powiedz Leslie. Dobranoc.- rzekła z uśmiechem. Odpaliła samochód i pojechała. -Chłopaki... ja Was przepraszam...-powiedziałam cicho.
-To ja powinienem Cię przeprosić Leslie. Nie wiem co mi strzeliło do głowy by wejść do łazienki. -odezwał się Gumball.- To było nie rozsądne.-zakrył oczy dłońmi.
-Teraz mi głupio bo widziałeś mnie rozebraną...-wykrztusiłam.
Położyłam się.
-Dobranoc...- mruknęłam.
-Dobranoc Leslie.-szepła siostra ,która w magiczny sposób znalazła się w namiocie. -Dobrej nocy.-szepnął Darwin.
Gumball się nie odezwał. Szkoda.
______________________________
Mam nadzieję ,że się podoba rozdział. To chyba jeden z dłuższych rozdziałów ,które napisałam. Dziękuję ,że czytacie moją książkę.<3
                   Małe info^^
Jeżeli chcecie jakiś konkurs to piszcie "konkurs" w wiadomościach bo mam pomysły na konkursy.
Do przeczytanka ^^

Świat MarzeńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz