Myślał, że nic nie będzie w stanie wyprowadzić go z równowagi do tego stopnia, jak zrobiła to ona. Ta czysta, niczym nie przysłonięta nienawiść i przypomnienie tego, co powiedział o nim Chuck. Śmieć. Śmieć. Śmieć... To jedno słowo krążyło w jego głowie, kiedy siedział w rogu Blue&Gold, szlochając.
-A co się robi ze śmieciami? Wyrzuca. Utylizuje. - Wyszeptał do siebie drżącym głosem. Jeśli wcześniej miał jeszcze jakieś wątpliwości, liczył na coś, co poprawi jego sytuację, to teraz wszystko się wyklarowało. Chce z tym skończyć. Z tą szkołą, z tymi ludźmi, z Betty... Ze wszystkim. Z życiem.
•••
Betty stała przed drzwiami do sali, zastanawiając się, czy tam wejść i go przeprosić, ale w końcu wygrała jej niekończąca się duma. Uznała, że chłopak sobie poradzi i postanowiła wrócić do klasy. Westchnęła głęboko, wchodząc spóźniona jakieś dziesięć minut, przeprosiła nauczycielkę i usiadła na swoim miejscu.
-Wcale tak nie myślisz, prawda? - Zapytał półszeptem Kevin, patrząc na nią poważnie. Dziewczyna tylko pokręciła bezsilnie głową i zaczęła rysować bezmyślnie znaki w zeszycie, zostawiając ich konwersację. Bała się jednak, że Kev tak łatwo nie da za wygraną.
•••
Jughead nie pojawił się już na lekcjach do końca dnia. Wiele osób, w tym Cheryl, chciało rozmawiać z Betty o incydencie w sali, ale ona zdecydowanie kręciła głową i odpowiadała półsłówkami. W końcu jednak zobaczyła wściekłą Veronicę, zmierzającą w jej stronę.
-Betty Cooper. Czy ty jesteś normalna?! - Wrzasnęła brunetka, groźnie zaciskając dłonie na torebce z Prady.
-O co chodzi, V? - Westchnęła blondynka, wpatrując się w swoje palce.
-Posłuchaj mnie, Cooper. Możesz nienawidzić Jugheada za to, co ci zrobił. Rozumiem to. Skrzywdził cię. I mnie samą również obrzydza to, co odwalił! Dlatego z nim nie rozmawiam. Ale nie masz prawa obrażać go przy całej klasie i traktować jak robaka, kiedy nie zrobił nic złego. Nic złego! On cię bronił. Reggie nazwał cię dziwką i spytał się, czy jesteś łatwa. A Jughead go wtedy uderzył. Nie oczekuję od ciebie jakiejś wielkiej wdzięczności, ale to, że nazwałaś go po tym wszystkim śmieciem... A co zrobiłaś, kiedy za nim wybiegłaś?! Może go jeszcze skopałaś, bo ci nie wystarczyło?! Jak, do cholery, mogłaś?! To już nie była tylko zemsta za to, co ci zrobił. To było straszne, okrutne i po prostu złe. - Dziewczyna tupnęła na koniec, wpatrując się z furią w zaszokowaną blondynkę. Kiedy Betty otworzyła usta, żeby coś odpowiedzieć, na nieszczęście odezwała się Cheryl.
-A ja uważam, że Betty miała pełne prawo, żeby go tak potraktować! Co z tego, że ją obronił?! Zrobił to pewnie tylko i wyłącznie po to, żeby wszyscy uważali go za bohatera!...
-Nie. - Przerwała jej cicho i spokojnie Betty, ledwo kontrolując to, co wydobywa się z jej ust. - Jug nigdy nie chciał być bohaterem. Nigdy na takiego nie pozował. Po prostu chciał mnie obronić. Juggie... - Urwała, uświadamiając sobie, co mówi i odchrząknęła, czując, jak oblewa się rumieńcem. - Po prostu... Wiem, że nie miał... Że nie powinnam go tak nazwać. Ale... No cóż... Po prostu emocje wzięły nade mną górę. - Powiedziała, ciągnąc się za włosy i zagryzając wargi. - Mu...muszę już iść. Do zobaczenia. - Nie zastanawiając się długo, wybiegła na dwór, postanawiając ominąć dwie końcowe lekcje i pójść na długi spacer wzdłuż rzeki, którą wcześniej zauważyła. Uznała, że dzięki temu przesortuje swoje myśli i emocje, odzyskując spokój. Nie wiedziała, co ma zrobić z tym, że Jughead Jones coraz częściej wkradał się nieproszony do jej myśli, przywodząc najgorsze i najlepsze wspomnienia. Przymknęła lekko oczy, przypominając sobie, jak słodki był, kiedy miała okres...
•••
-Betts. Co się dzieje? Przez cały dzień jesteś podenerwowana i smutna. Czemu? - Zapytał mnie ostrożnie Jughead, kiedy wychodziliśmy ze szkoły, a ja tylko warknęłam, żeby był cicho i poszłam dalej. Wiedziałam, że zachowuję się jak suka, ale nic nie mogłam poradzić na to, że miesiączka wyciągała ze mnie najgorsze cechy. I do tego ten okropny ból i skurcze, które nie przechodziły mimo leków...
-No nie, nie będziesz się na mnie gniewać za to, że się o ciebie martwię. Co z tobą jest?
-Co ze mną jest?! Co ze mną jest?! Ty tego nie zrozumiesz! Jesteś facetem! Oni nigdy tego nie rozumieją! - Krzyknęłam, czując, że zaraz się rozpłaczę. Jughead stał chwilę bez ruchu, a potem podszedł do mnie, i nie zważając na moje protesty, wziął na ręce.
-Nie mogłaś mi od razu powiedzieć, że masz okres? - Spytał się z delikatnym uśmiechem na wargach.
-Co ty robisz? - Odezwałam się obrażona.
-Niosę cię do twojego domu, przygotuję ci relaksacyjną, ciepłą kąpiel, skoczę po czekoladę i lody, a potem zrobię ci długi masaż. - Powiedział, patrząc na mnie tymi wspaniałymi, niebieskimi oczami. Właśnie w tej chwili zrozumiałam, że on naprawdę mnie kocha. A ja kocham jego. Nigdy nie przestanę.
•••
Veronica wychodziła ze szkoły cały czas zdenerwowana kłótnią, którą urządziła Cheryl po tym, jak Betty uciekła ze szkoły. Nawet Toni, która zwykle ogarniała swoją dziewczynę, teraz nie dawała rady. Jedynym wsparciem Veronici okazał się Kevin, który mocno stał przy opcji, że pomiędzy tą dwójką uczucie wcale nie wygasło i oni cały czas coś do siebie czują. Veronica miała swoje obiekcje, ale w ostateczności mogłaby się przychylić do wersji Keva. Znała Jugheada chyba najlepiej z nich wszystkich i widziała, że przez ten rok czegoś mu brakowało. Czasem wyglądał tak, jakby bardzo mocno za kimś tęsknił, a kiedy się go i to pytała, odwracał wzrok i mówił wymijająco, że chodzi o jego siostrę i mamę. Veronica wiedziała jednak, że chłopak kłamie. Kiedyś przyznał się jej, że w jego życiu była pewna dziewczyna, którą kochał, ale to już zamknięty rozdział. A teraz ktoś na siłę próbuje rozwalić kłódkę, zamykającą całą ich historię i chce dopisać ciąg dalszy. Veronica obawiała się jednak, że może być on niezbyt szczęśliwy dla obojga zainteresowanych. Bo wielka miłość, zamieniona w wielką nienawiść, nie przemieni się tak od razu z powrotem w miłość. Trzeba do tego krwi i żelaza. Żelaza i krwi.
CZYTASZ
Unforgivable//Bughead
FanfictionBetty przybywa do tego samego miasta, w którym mieszka chłopak, odpowiedzialny za złamanie jej serca. Nie spodziewa się, że oprócz nienawiści może znów poczuć do niego coś więcej. ~ -Nienawidzę cię, Cooper. -Z wzajemnością, Jones. -I nienawidzę też...