~10~ You're all I taste.

2.5K 196 101
                                    

Nazajutrz Betty szła do szkoły z silnym postanowieniem, że przestanie zwracać na Niego uwagę. Przestanie się Nim przejmować. Nie ma na to siły i odwagi. Musi przestać żyć wspomnieniami i czuć to mdlące przyciąganie w Jego stronę. To jedyny sposób, żeby przetrwać.

•••

Zobaczyła jego postać z daleka na korytarzu i uznała, że wygląda strasznie. Jego oczy były podkrążone, jakby nie spał przez całą noc, a czarne ubranie wisiało na nim żałośnie. Zauważyła, że co chwila zaciska dłonie w pięści, miażdżąc sobie palce w kurczowym uścisku. Kiedy dojrzała obok niego Cheryl, zrozumiała, dlaczego.

Mimowolnie podeszła szybko do tej dwójki, wyłapując jakieś inwektywy ze strony rudej i złapała dziewczynę za rękę.

-Cher, pomogłabyś mi z zadaniem z matmy? Nie zrobiłam tego jednego podpunktu...

-Coo? O, B. Tak, tak, oczywiście, tylko skończę z tym tu.

-Nie warto. - Powiedziała szybko blondynka, odciągając ją od chłopaka, który odprowadził je zmęczonym wzrokiem. Betty zadrżała, kiedy uświadomiła sobie, jak pusty i pozbawiony nadziei on był...

•••

Myśl o nim dręczyła ją przez cały dzień. Kiedy tylko zauważała go na korytarzu, odwracała wzrok, ale i tak nie mogła nie zauważyć tego przejmującego bólu w jego spojrzeniu. Na lekcjach nie mogła się skupić, myśląc tylko o nim i o tym, co powiedział jej wczoraj.

Podczas lunchu oczywiście przy ich stoliku znów rozgorzała kłótnia. Veronica nawrzeszczała na Cheryl za obrażanie Jugheada,  Cheryl nawrzeszczała na Veronicę i Kevina, który wziął stronę brunetki, a Archie i Toni kłócili się o to, które zajęcia dodatkowe są najciekawsze. Betty siedziała cicho, obserwując stołówkę i szukając znajomej szarej czapki, która jednak się nie pokazała, tak samo jak jej właściciel.

-Kogo szukasz w tłumie, B? - Odezwał się cicho Kevin, wyrywając się najwidoczniej z wielkiej awantury bez szwanku i pozostawiając na placu boju same dziewczyny. - Czyżbyś wypatrywała szarej czapki przylutowanej do głowy właściciela? - Betty przekręciła oczami i lekko się uśmiechnęła.

-Nie mów, że nigdy go nie widziałeś bez niej. - Powiedziała lekko, ale zmarszczyła brwi, kiedy zobaczyła niedowierzanie na twarzy chłopaka.

-NIKT, dosłownie NIKT z nas nie widział go bez tej jego czapki. Kiedy Veronica spytała się go, czy pokaże się nam, tylko pokręcił głową i powiedział, że nigdy jej nie zdejmuje. Kiedy ty niby go widziałaś bez tego jego kultowego nakrycia głowy?

-Wczoraj. - Wzruszyła ramionami, ale wzdrygnęła się słysząc podniesiony głos Kevina.

-WCZORAJ?! WCZORAJ?! JAK TO, WCZORAJ?!

-Normalnie. Spotkałam go nad rzeką, zamieniliśmy parę zdań i w sumie tyle. Na koniec zdjął czapkę i przeczesał sobie włosy palcami. Ale to przecież nic dziwnego. Kiedyś, kiedy tylko zostawaliśmy sami, ściągał ją...

-Kiedy byliście SAMI. Betty, czy ty rozumiesz, co to oznacza? On nadal traktuje cię jak kogoś wyjątkowego, skoro normalnie, bez skrępowania zdjął tą głupią czapkę. Czemu wy nie widzicie, że nadal się kochacie? - Wyskomlał żałośnie chłopak, spodziewając się ostrego zaprzeczenia. Odpowiedziała mu jednak tylko cisza. Spojrzał więc szybko na Betty, ale ona nie patrzyła w jego stronę, tylko przyglądała się Jugheadowi, który właśnie wszedł do stołówki.

-Czemu on nic nie je? - Zapytała cicho dziewczyna, obserwując ruchy bruneta, który wziął tylko sok i powoli skierował się do wyjścia. Na jego nieszczęście zauważyła go również Cheryl.

-Jones! - Wrzasnęła na całą stołówkę, a Betty poczuła, jak jej włosy stają dęba.

-Cheryl... - Zaczęła Veronica, ale przerwała jej Betty.

-Do jasnej cholery, przestań zachowywać się jak zacięta płyta, Cheryl! Wygarnęłaś mu wszystko trzy razy więcej, niż to było potrzebne. Daj nam wszystkim spokój! - Cała sala, łącznie z Cheryl i Jugheadem, patrzyła na nią w szoku. Blondynka zaczerpnęła powietrza, potoczyła wokoło wzrokiem i wstała, kierując się bez słowa do wyjścia. Zatrzymała się jednak obok Jugheada, czując, że ma ochotę pocałować go tu i teraz przy wszystkich. Wpleść palce w jego czarne kosmyki, zasmakować tych słodkich ust i sprawdzić, czy cały czas smakują kawą i miętą. Skrzyżowała jego spojrzenie ze swoim i zatonęła w tych niebieskich oczach. Mimowolnie zagryzła wargę i powiedziała cicho:

-Jug... - Zaraz jednak przypomniała sobie to uczucie upokorzenia i zdrady, kiedy dowiedziała się o jego zakładzie. - A ciebie, wciąż cię nienawidzę. - Wyrzuciła z siebie, nie zastanawiając się za bardzo nad swoimi słowami.

-Wiem. Niczego innego nie oczekiwałem. - Powiedział pustym głosem, wpatrując się w jej wargi. - A zaraz zrobię coś, przez co znienawidzisz mnie jeszcze mocniej. - Jednym krokiem pokonał dzielącą ich odległość, złapał dziewczynę w pasie i pocałował ją mocno. W pierwszej chwili Betty skamieniała, ale potem jej umysł się wyłączył i rozchyliła swoje wargi, dostrajając się do rytmu nadanego przez Jugheada. Cały czas smakował kawą i miętą, a do tego wszystkiego dołączyła delikatna nutka tytoniu. Bezwiednie objęła jego szyję dłońmi, głaszcząc po karku i ciągnąc za kosmyki wystające spod jego czapki. Opanowała ją niesamowita euforia, jakiej nie czuła od bardzo dawna. Jedyne, na czym się skupiła, to jego miękkie wargi. Kiedy zaczęło jej brakować tchu, oderwała się od jego ust, na koniec jeszcze je przygryzając, jak to zawsze robiła kiedyś.

A potem uświadomiła sobie, co się stało i zamarła z przerażenia. Spojrzała na chłopaka, który był w podobnym szoku, co ona, ale pochylił się i wyszeptał jej do ucha:

-Chciałem zrobić to ten jeden, ostatni raz, Betts. - Po tych słowach opuścił stołówkę, pozostawiając za sobą szeroko otwarte ze zdziwienia usta.

•••

-Jeszcze nigdy nie widziałem tak słodkiego, a jednocześnie namiętnego pocałunku. To było... To było wołanie o miłość! To było tak seksowne i niespodziewane, a zarazem spodziewane, takie... Takie wspaniałe! Czułem się tak, jakbym oglądał jakiś dramat romantyczny! Veronica, przyznaj mi, że jeszcze nigdy nie widziałaś Jugheada w takim wydaniu. W jednej chwili zamienił się po prostu w boga seksu, który zawładnął Betty i owinął ją sobie wokół palca! Kiedy do niej podszedł, byłem pewien, że ona zaraz to przerwie i przywali mu w twarz, a tutaj taki psikus! Teraz nawet Cheryl nie będzie mogła zaprzeczyć, że bije z nich wprost zwierzęce pożądanie i miłość.

-Uspokój się, Kev. - Westchnęła Veronica, nie mogąc już wytrzymać paplania przyjaciela, ale sama była pod wrażeniem tego, co się stało podczas lunchu. W jednej chwili ta dwójka się żarła i kłóciła, a w drugiej zachowywali się jak stęsknieni swojego dotyku kochankowie. Ich relacja była cholernie skomplikowana i tak daleka od końca, jak to było możliwe. A tego, że ta dwójka jeszcze wszystkich zadziwi, była w stu procentach pewna.

Unforgivable//BugheadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz