~29~ I'm trying hard to take it back.

4.3K 209 171
                                    

-Czuję się, jakby ktoś próbował mnie podtopić. - Jęknął żałośnie Jug, patrząc na sterty prac domowych, które musi nadrobić. - Chciałem wrócić ze szkoły i wreszcie pójść spać, a muszę siedzieć nad idiotycznym esejem o propagandzie medialnej.

-To nie jest idiotyczny temat, Juggie. Aktualnie to jest bardzo ciekawe. - Powiedziała Betty, nie podnosząc głowy znad swojej pracy. - Musisz tylko znaleźć dobre przykłady i punkt oparcia.

-Przykłady? Oczywiście czasy komunizmu, ale też to, co czasem robią teraz. To nie tyczy się tylko teraźniejszości, prawda?

-Nie. Możesz napisać o ZSRR, ale też o tym, co dzieje się teraz. Albo nawet o fikcji, na przykład o Roku 1984 Orwella.

-Że też na to nie wpadłem! A to moja ulubiona książka! Betts, jesteś geniuszem. - Powiedział ucieszony chłopak i zajął się pracą. Betty zaśmiała się cicho i pomyślała, że są w tej chwili zwykłymi nastolatkami bez żadnych problemów. Przez ten moment, zawieszony w rzeczywistości.

•••

-Naprawdę, mogę sama przejść parę metrów do domu Keva. Jest jeszcze jasno. Nikt mnie nie porwie.

-Nie ma mowy. Zawiozę cię tam. I masz się ze mną nie kłócić, Elizabeth Cooper! I tak codziennie boję się, że zaraz tu do nas ktoś wparuje i będzie chciał ci coś zrobić. Jedziemy. - Jughead był nieugięty. Odkąd ktoś włamał się jego domu minął tydzień, a on nie odstępował Betty na krok. Cały czas się bał. - A właśnie. Kiedy twoi rodzice wracają? Przecież nie ma ich już tak długo.

Betty westchnęła i przeczesała włosy.

-Betts?

-Nie wiem, Juggie. Ostatnio coraz częściej wyjeżdżają i wracają dopiero po miesiącu, albo i później. Tłumaczą się pracą, zleceniami, ale nie wiem, czy to prawda, czy coś przede mną ukrywają. Czasem czuję się przy nich jak idiotka, bo chcę wierzyć w te bzdury, które mi opowiadają. - Westchnęła ciężko. Po chwili jednak poczuła wokół siebie ciepłe ramiona Jugheada.

-Hej, nie martw się nimi, kochanie. To ich strata, że nie przebywają dłużej ze swoją wspaniałą córką. - Powiedział i pocałował ją w czoło.

-Jesteś słodki, Juggie. - Uśmiechnęła się Betty i oparła o jego klatkę piersiową. - Szczerze mówiąc, ty jesteś moją rodziną dużo bardziej, niż oni. Jesteś teraz moją rodziną, Juggie. - Powtórzyła cicho, wdychając jego charakterystyczny zapach. - Kocham cię.

-Ja też cię kocham, Betts. A teraz chodź, pojedziemy do Kevina, bo chłopak zaraz tam zniesie jajko.

•••

-Więc, B, powiedz mi, czy zaliczyliście z Jugiem w końcu drugą bazę? - Zapytał Kevin, leżąc na brzuchu i przeglądając Netflixa.

-Kev! Nie. Oczywiście, że nie. - Westchnęła Betty, spoglądając na swoje paznokcie.

-Czemu według mnie brzmisz na bardziej rozczarowaną niż powinnaś?

-Kev... Po tym, co się stało, no wiesz... Z tym gwałcicielem... Jug od tej pory traktuje mnie jak jajko. Nic nie chce ze mną robić, chociaż próbowałam mu dać do zrozumienia, że już jestem gotowa.

-A jesteś?

-Chyba tak. Chciałabym wymazać wspomnienie tego... Czegoś z głowy i zastąpić to seksem z Jugheadem. Pamiętam, że nasz pierwszy raz był świetny. Nie było tak jak zwykle się opowiada,  czyli trochę niezręcznie, boleśnie i dziwnie. Przynajmniej dla mnie było wspaniale. A teraz, kiedy chciałabym to powtórzyć, Jug boi się, że mi coś zrobi. I co ja mam na to poradzić, Kev?

-Porozmawiaj z nim. Powiedz, co czujesz. Kiedy usłyszy to samo, co ja, jestem pewien, że ci nie odmówi.

-Ale też nie chcę, żeby to było tak, że on pomyśli sobie, że chcę to zrobić tylko po to, żeby zapomnieć o... Wcześniejszym. Chciałabym, żeby to było wyjątkowe i wspaniałe. Cholera, Kev, a on cały czas ma obsesję na punkcie tego Czarnej Zarazy. W ogóle, co to za nazwa? Czarna Zaraza. Czarny Smok, Czarny Tygrys, kurna, cokolwiek, co by się kojarzyło groźnie, ale nie śmiertelnie. Co ja plotę... - Westchnęła dziewczyna, chowając twarz w dłoniach.

-Betty. Jesteś cholernie zestresowana, zapewne tak samo, jak Jughead. Oboje zachowujecie się niczym spłoszone sarny, kiedy tylko usłyszycie głośniejszy dźwięk. Według mnie potrzeba wam weekendu na kompletny relaks. Co ty na to, żebyśmy zebrali grupę i wybrali się do domku letniskowego Ronnie? Wcześniej też urządzaliśmy sobie takie wyprawy. Pojechalibyśmy i użyli trochę odpoczynku.

-No nie wiem, Kev... A jeśli V nie będzie pasowało?

-No co ty. Ona uwielbia takie klimaty. Gwarantuję ci, że będzie wniebowzięta. To co? Dzwonić do Cheryl i Toni?

-No dobra, Kev. Ja powiem Jugowi i Archiemu. No i trzeba zadzwonić do V!

-Nie martw się, mam wszystko pod kontrolą, B.

•••

-Jesteś tego pewna?

-Jug, ostatnio jesteś tak zestresowany, że czasem boję się, że taki już zostaniesz. Kochanie. Proszę. To jeden weekend, który spędzimy z naszymi przyjaciółmi w przepięknym letniskowym domku. Może w końcu przestaniesz się tak wszystkim denerwować, skarbie. - Powiedziała Betty, uśmiechając się prosząco.

-No dobra. Ale jesteś pewna, że możemy tam jechać? Rodzice Ronnie się zgodzili?

-Tak tak tak! Kev wszystko załatwił. Ojej! Tak się cieszę, że się zgodziłeś! Jedziemy odpocząć i weekendowy wypad!... Ajjj! - Jughead brutalnie przerwał zachwyty dziewczyny, podnosząc ją do góry i okręcając w kółko.

-Dawno już nie widziałem cię tak zadowolonej.

-Naprawdę od pewnego czasu chciałam odpocząć choć na chwilę od tego miasta. Cieszę się, że chcesz jechać ze mną. - Uśmiechnęła się i odgarnęła chłopakowi włosy z czoła.

-Z tobą mogę jechać wszędzie, Betts. Wszędzie.

•••

-Kev, nie chcesz kogoś ze sobą zabrać? No wiesz, w sumie jedziemy wszyscy parami oprócz ciebie i zostanie wolna jedna dwuosobowa sypialnia. - Zapytała następnego dnia Veronica, puszczając do chłopaka oczko.

-Chciałbym, V. Chciałbym. Ale kogo mam wziąć? Joaquin wyjechał, nie odzywa się do mnie już od paru miesięcy. Moose cały czas udaje, że między nami nic się nie stało, a nikt inny nie przychodzi mi na myśl. - Westchnął Kevin.

-Hej, a może byś zaprosił Fangsa? Z tego, co wiem, a wiem dość dobrze, bo to mój dobry kumpel, jest bi. Może akurat coś zaskoczy? - Powiedziała Toni, uwieszając się na szyi Cheryl.

-Myślisz, że to dobry pomysł?

-Świetny, Kev. - Przyznał szybko Jughead. - Już za długo czekasz na jakikolwiek znak od Joaquina. Skoro on cię olał, to ty powinieneś zrobić to samo. A Fangs to fajny koleś.

-Wiecie co? Okej. - Zdecydował Kevin. - Macie rację. Pora przestać użalać się nad wcześniejszą relacją i otworzyć na coś innego. Jedziemy na relaksacyjny weekend i wszystko może się zdarzyć. Może nawet rzeczywiście wyleczę swoje złamane serce.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 16, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Unforgivable//BugheadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz