»Rozdział 12 - Szwy«

698 38 0
                                    

Po pocałunkach Nick dotknął mnie w rękę. Tą którą miałam z ranami, które wcześniej sama sobie zrobiłam. Od razu syknęłam z bólu bo ręka przez cały czas mnie bolała i krew nie przestawała lecieć w niektórych miejscach. Chłopak odwinął rękaw od swetra i popatrzył się na mnie ze wściekłością, bólem i zdziwieniem w oczach.

- Dlaczego? - szepnął delikatnie

Co ja mu powiem? Że pokłuciłam się z Filipem a wcześniej spotkałam się z Lou i nie wytrzymałam tego wszystkiego? Co jeśli Nick wkurzy się na Filipa i się pokłócą?

- No... No tak jakoś wyszło... - odpowiedziałam nie patrząc się na niego. Czułam że jeśli to zrobię to się rozpłaczę

- Becky powiedz mi, dlaczego zrobiłaś to sobie? Nie możesz się tak krzywdzić.

- Nie krzywdzę się, tylko sobie pomagam. Aaa... No zrobiłam to... Bo ja już nie mogłam... To za dużo dla mnie, najpierw ten wózek, potem Louis mnie zostawił. Potem na mieście przez przypadek go spotkałam i Filip pod wpływem emocji się wygadał, że wcześniej przez niego płakałam i na koniec się kurwa jeszcze pokłuciłam z Filipem i tak wyszło... - łzy lały mi się po policzkach, ale Nick chyba tego nie wiedział bo twarz miałam zasłoniętą włosami.
Chłopak położył delikatnie swoją dłoń na mój podbrudek i skierował moją twarz tak abym na niego patrzyła.

- Wszystko będzie dobrze. Masz więcej tego nie robić bo się na ciebie pogniewamy, rozumiesz? A teraz mam pytanie. - chłopak podniósł się z łóżka na którym siedział obok mnie i klęknął na jednym kolanie przede mną. Moja twarz wyrażała jedynie wielkie zdziwienie. - Becky, ja wiem, że dla ciebie to może być trochę za szybko i zrozumiem jeśli powiesz nie ale... Chciałabyś zostać moją dziewczyną?

- Masz rację, jest to dla mnie trochę szybko. Ale jakoś nadążam i moja odpowiedź brzmi TAK.

Po tym jak Nick usłyszał moją odpowiedź podniósł się szybko i mnie mocno przytulił. Niestety urażając mnie przy tym w rękę, przez co ta zaczęła jeszcze bardziej krwawić i krew zaczęła przesiąkać przez bandaż.
Pierwsze co mój (już) chłopak powiedział to było "O kurwa, przepraszam". Dopiero po chwili powiedział, że zabiera mnie do szpitala. Mimo moich protestów i tak musiałam jechać, bo wyszło na to, że rzucił mnie na swoje ramię jak jakiś worek kartofili a w drugą rękę wziął moje kule.

W szpitalu okazało się, że co niektóre rany źle się goją i będę miała szycie i będę musiała zostać trochę w szpitalu na obserwacji. Oczywiście jak wszyscy nie dzwonili ci pięć minut to jeszcze przyjechali i narobili rabanu kurwa, że co mi strzeliło do głowy. Przecież było powiedzieć, że coś jest nie tak to by mi pomogli. Nawet Nathan który nigdy się nie przejmował niczym przyjechał. Aż trochę dziwne. Jedynie kto mnie najbardziej rozumiał i stawał za mną był właśnie Nick. Gdy wszyscy już wyszli oprócz niego zapytałam

- Dlaczego ty się na mnie tak nie drzesz ani nic? Przecież znając ciebie to myślałam, że wyskoczysz na mnie jak oni przed chwilą.

- Wiesz... Czasami jak się chce coś da się bardzo dobrze ukrywać...

- Co to ma znaczyć?

- To ma znaczyć, że u mnie nie zawsze było tak kolorowo jak się wszystkim wydawało. Ten śmiech to był coś na rodzaj maski. Pamiętasz okres, gdzie praktycznie zawsze chodziłem w ciemnych bluzach na długi rękaw i nie zdejmowałem ich nawet na zajęcia wf-u gdy na dworzu było około 30 stopni...

- Byłeś wtedy inny z zachowania, ale nigdy nie sądziłam, że ty możesz coś takiego zrobić... - przerwałam mu - wiedziałam, że coś nie gra u ciebie, ale bałam się o to zapytać bo sądziłam, że jakoś cię urażę mimo, że chciałam pomóc. Powiedz mi co się wtedy stało i czy już tego nie robisz,bo ty nie możesz.

- Dowiedziałem się wtedy że...

I can't wait to kiss youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz