Obudziłam się cała spocona i miałam mokre policzki co wskazywało na to, że płakałam przez sen. Cieszę się, że to tylko sen. Nie wytrzymałabym gdyby okazało się, że to prawda. Wzięłam do ręki swój telefon który leżał na szafce obok łóżka, aby sprawdzić godzinę. Jest 5.48. Świetnie. Zeszłam z łóżka, aby udać się do łazienki, bo mój pęcherz dawał o sobie znać jak nigdy. Po załatwieniu potrzeby położyłam się spowrotem do łóżka.
Obudziłam się ponownie o 8.00. Wyniki moich badań mają być coś około 12.00 więc trochę jeszcze muszę poczekać. Przynajmniej nie będę sama, bo ktoś przyjedzie do mnie. Ale i tak nie mogę przestać myśleć o tym śnie. Coś musi być nie tak, skoro śnią mi się takie rzeczy. Muszę o tym pogadać z Nickiem. Przy okazji zjem sobie szpitalne śniadanie, normalnie pycha. Dzisiaj jest twarożek i kanapki z szynką, zawsze mogło być gorzej. Fajnie tu jest, bo czasami jak jest dobrze to do obiadu dostanie się galaretkę albo coś słodkiego. Przynajmniej sobie można życie osłodzić. Akurat gdy byłam w połowie posiłku do sali wszedł mój chłopak. Chyba dostał jakiejś głupawki czy czegoś bo zachciało mu się bawić w "otwórz buzię, leci samolocik." I tak właśnie dokończyłam śniadanie, pomijając fakt, że miałam pół twarzy w twarogu a on mi trochę zjadł. I tak bym pewnie tych kanapek nie zjadła bo się w pełni najadłam "samolocikiem" więc szkoda żeby się zmarnowały. Zjedzenie śniadania trochę nam zajęło i wyszło na to, że skończyliśmy praktycznie o 10.00. Czyli zostały jeszcze 2 godziny do wyników badań. Damy radę.•••
Przyszła pora na wyniki, najchętniej to bym stąd wyszła i dlatego czuję lekkie zdenerwowanie. Mój lekarz prowadzący przyszedł do mnie z jakimiś kartkami i powiedział, że mogę się pakować, bo objawy które miałam wcześniej to była pewnego rodzaju reakcja alergiczna mojego organizmu na leki które mi podali.
I nie wiedzieli o tym, że mój organizm tak zareaguje.
Jezu jak się cieszę. Od razu po wyjściu lekarza zaczęłam pakować i przyszedł do mnie Nick. Chyba się zorientował, że wychodzę, bo szeroko się uśmiechnął i pomógł mi się pakować. Rozmawialiśmy chwilę i stwierdziłam, że muszę iść po wypis i ewentualne recepty jeśli jakieś są. Jak wyszliśmy z budynku zobaczyłam czarnego matowego Mustanga. Gdy go zobaczyłam oniemiałam. Nick powiedział, że dostał taki prezent na urodziny od swojej siostry która mieszka we Francji. No to niezły prezent dostał. Nie pomyślałam że ona jest taka bogata. Z resztą nie wiele o niej wiedziałam. Bo Nick prawie wogóle o niej nie mówił. Nigdy. Jestem ciekawa dlaczego. Chyba muszę go o to spytać. Tylko się trochę boję. Bo skoro sam unikał tego tematu to musi coś być z tym nie tak. Właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że pierwszy raz będę jechać z Nickiem kiedy on prowadzi. Jakoś nigdy nie było okazji odkąd zrobił prawko. Jestem tym faktem podekscytowana jednak się lekko boję. I najgorsze jest to, że sama nie wiem czego.
CZYTASZ
I can't wait to kiss you
Teen FictionDruga część opowiadania "I am a bad girl". Jeśli nie przeczytałeś/aś pierwszej cześci to musisz to zrobić Zapraszam do czytania i zostawiania gwiazdek. Z góry przepraszam za błędy :) Książka skończona❣️ Mam nadzieję, że wam się spodoba :* :)