Rozdział 17 polsat i info

999 69 18
                                    

- Nie ruszaj się. - szarowłosy trzymał broń przy szyi przeciwnika. - To koniec. Szepnął w jego stronę na tyle głośno, aby mogli usłyszeć. Wszyscy patrzyliśmy się na tą dwójkę przestraszeni. Nigdy nie słyszałem o tym człowieku, a co dopiero o tym, aby walczył ze staruszkiem!
- Su... Super! - Naruto wydarł się, podziwiając mistrza.
Nagle Zabuza się zaśmiał.
- To koniec? Nic nie rozumiesz. Nie pokonasz mnie. Twoimi małpimi imitacjami. Gwarantuję ci to.
Szósty zniżył lekko głowę. Momochi znowu zaczął się śmiać. To było okropne! On jest jakoś nie skażony!
- Ale i tak jesteś niezły. W czasie, kiedy... Już skopiowałeś moją technikę Wodnego Klona, powiedziałeś; Nie pozwolę zginąć nikomu z mojej drużyny. Kazałeś klonowi powiedzieć te słowa, żeby przyciągnąć moją uwagę, w czasie, gdy Ty schowałeś się we mgle, i obserwowałeś moje ruchy. Tak, czy inaczej... - za Kakashim pojawił się ten sam shinobi. - Ze mną nie wygrasz tak łatwo.
Klon przed mężczyzną się rozpadł.
- Ten też jest fałszywy?! - ojczulek zaczął krzyczeć.
Zabuza zamachnął się swoim wielkim mieczem. Szarowłosy w porę zrobił unik. Broń wbiła się w ziemię. Zamaskowany odepchnął się za rękojeść, i kopnął mężczyznę. Chwycił miecz, i zaczął biec w jego kierunku. Nie wiedziałem co się dzieje. Jak dla mnie za dużo... Zbyt gwałtownie się dzieją nagle ruchy.
Na drodze Momchiego znalazły się kolce. Zatrzymał się, i odwrócił.
- Jakiś ty głupi... - po tych słowach, wskoczył tyłem do jeziora.
- Mistrzu! - Siódmy krzyknął, a ja spojrzałem się na przestraszoną ciotkę.
- W taijutsu. Też jest wytrenowany... - pan Sasuke zniżył głos, patrząc się w głąb wody.
Szósty powoli się wynurzył, a zaraz za nim ich przeciwnik.
- Głupiec. - powiedział, i zaczął składać pieczęcie. - Technika Wodnego Więzienia!
Wujaszek odwrócił głowę, patrząc się na napastnika. W mgnieniu oka, znalazł się w wodnej kuli, w której również znajdowała się ręka Zabuzy.
- Co Ty na to? - zaśmiał się, patrząc na byłego Hokage. - Trzymam cię teraz w specjalnym więzieniu, z którego się tak łatwo nie wydostaniesz. Ciebie, Kakashi, mogę wykończyć później. Teraz, pozbędę się tych dzieciaków.
- Technika Wodnego Klona. - obok, wynurzyła się podróbka. - Ubrali ochraniacze na czoło, i już myślą, że są Ninja. - zaśmiał się, a ja, i reszta drużyny Siódmej patrzyliśmy się z wielkimi oczami. Gdy spojrzał się na nas, myślałem, że oszaleję.
- Ale wiecie co? Prawdziwy ninja to ktoś, kto nie raz otarł się o śmierć. Innymi słowy, możecie uważać się za ninja dopiero, gdy znajdziecie się w "zeszycie Bingo". Ale wasza trójka, nie zasługuje na miano ninja.
Spojrzałem się na ojca. Cały się trzęsł. Nagle podskoczyłem, gdy zobaczyłem, że kopnął go na tyle, aby mógł spokojnie odlecieć kilkanaście metrów dalej. Aż spadł mu ochraniacz, na który Momochi nadepnął. Miałem ochotę go rozszarpać. W końcu, to Tylko Gennin.
- Zwykle bachory.
Wujek, i ciotka odwrócili sień przestraszeni do Siódmego.
- Naruto!
- Hey, wy! Zabierzcie stąd Tazune, i uciekajcie! Przeciwko niemu, nie macie żadnych szans! Tak długo, jak trzyma mnie w tym wodnym więzieniu, nie może ode mnie odejść! Wodny klon może być sterowany, tylko w bliskiej odległości od właściciela. Uciekajcie!
Spostrzegłem, że pan Sasuke stara się analizować sytuację. Nie wiem jak, ale jest bardziej spokojny niż przed chwilą.
Razem spojrzeliśmy się na nadal trzęsącego się ojca.
- Musimy to zrobić! - zaczął biec w stronę Zabuzy. Zgłupiał? Zgłupiał. Nie wierzę! Rzucił w niego kilkoma shurikenami, które niemal od razu zostały odbite.
- Szykuj się! - krzyknął, spadając z kunai'em na napastnika. Nawet nie wiedziałem kiedy!
- To zbyt proste...
I miał rację... Zręcznym ruchem złapał go za szyję, i rzucił dalej.
- Sasuke! - piskliwym głosem zawołała za czarnowłosym.
- Sasuke oberwał... - blondyn trzęsł się jeszcze mocniej. Oparł się o zranioną dłoń. - Ah...!
Przez dłuższą chwilę obserwował swoją rękę. Zastanawiałem się, co ma w tej chwili w głowie. Oparł się o kolano, i patrząc na zdeptany ochraniacz, powoli wstał, zaciskając pięść. Nagle zaczął biec. Kolejny nie wyżyty...
- Idioto! Nie rób tego!
- Argh, Naruto! - różowowłosa złapała się za głowę. - Co ty sobie myślisz?! - powiedziała już wyższym głosem, od którego oczy mi wypływały.
- Huh, głupiec.
Zaczął krzyczeć. Nie na długo, bo ponownie zawitał z butem Momochiego.
- Co chcesz osiągnąć, rzucając się na niego w pojedynkę?! Nawet Sasuke nie mógł tego zrobić! Nie ważne, jak bardzo się staramy, my, Gennini nie mamy szans przeciwko niemu!
Staruszek zaczął się powoli podnosić. Zauważyliśmy, że ma w ręku swój ochraniacz. Uśmiechnąłem się pod nosem.
- Hey... Dziwaku bez brwi...
To ma być tekst na wroga?! Moje czoło było czerwone od uderzania. Więc pan Sasuke nie kłamał, jak mówił, że w przeszłości, "był praktycznie do niczego"...
- W twoim "zeszycie Bingo", dodaj sobie... Człowieka, który pewnego dnia zostanie Hokage. - mówiąc to, zawiązał ochraniacz. - Ninja stylu Konoha... Uzumaki Naruto!
Gdy to usłyszałem, padłem na kolano.
Jak bardzo mógł być jeszcze upierdliwy... Przez ten tytuł, olewa naszą rodzinę! Zmarszczyłem brwi, i przyglądałem się w spokoju, jak potoczy się dalsza walka.

Ohayo
Ciąg dalszy tego rozdziału nastąpi
Chce bardzo podziękować tej osobie która ostatnio mi bardzo pomaga z rozdziałami Samantalli Ale też dziękuje Scented_freckles za pomoc w stworzeniu tej książki❤❤❤

Zobacz PrzeszłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz