Rozdział V Zwierzęta

2.9K 116 58
                                    

Wstałam z samego rana. Postanowiłam dzisiaj ubrać się w białą bluzkę z przewiewnego materiału, do kompletu czarne krótkie, jeansowe spodenki oraz czarne trampki. Tutaj nigdy nie jest zimno, więc pozwalam sobie na takie letnia ubrania. Nawet jeżeli poza obozem jest zima u nas nawet nie będzie padać, z powodu magicznej bariery.

Przed wyjściem związałam włosy w warkocz, oraz wzięłam swój naszyjnik.

Weszłam do pawilonu. Było tam kilka osób przy stole Ateny, kilkoro chłopców przy stole Hermesa oraz Percy z Tysonem przy stole Posejdona. Jak zwykle usiadłam przy najwyższym stole. Na śniadanie były płatki. Zjadłam kilka łyżek a następnie chciałam wrócić do pokoju, ale ktoś mi zagrodził drogę. Tym kimś był Percy.

- Cześć Percy - powiedziałam

- Cześć, gdzie wczoraj byłaś? - zapytał

- U siebie - odparłam

- Nico mówił, że cię nie było w domu

- Ugh... - mruknęłam pod nosem - Nie twoja sprawa - powiedziałam

- Layla coś się stało?

- Nie i się odczep - wyminęłam go, moim pierwotnym planem było pójść do domu, ale muszę odreagować. Postanowiłam pójść do miasta.

Kiedy przekraczałam bramę obozu ktoś mnie dogonił i złapał za ramię. Annabeth.

- Co robisz? - zapytała

- Idę do miasta - powiedziałam po czym odwróciłam się na pięcie i szłam dalej w kierunku celu

- Zaczekaj! - krzyknęła za mną. Zatrzymałam się

- Na co mam czekać? - zapytałam

- Idę z tobą - odparła

- Słucham?

- No idę z tobą, a i dołączy do nas Percy

- Ale wy nie możecie wychodzić - chciałam iść sama, ale chyba nic z tego

- Ty też nie, ale jakoś idziesz

- Dobra ale się pospiesz - powiedziałam i usiadłam pod drzewem w oczekiwaniu na Annabeth i Percy'ego.

Po kilku minutach przyszli oboje. Percy miał białą bluzkę a na niej jeansową kurtkę, długie jeansowe spodnie, niebieskie trampki i granatowy plecak, natomiast Annabeth miała szarą bluzkę, ciemnoszary sweterek, krótkie czarne spodenki, czarne trampki i białą torbę

- To idziemy? - zapytałam i wstałam spod drzewa

Ruszyliśmy w kierunku miasta. Annabeth jak zwykle zachwycała się architekturą niektórych budynków, a Percy udawał, że ją słucha. Myślałam nad tym, kim jest ten gość, który bogowie uważają, że jest moim ojcem.

- A ty co sądzisz Layla? - zapytała Annabeth

- Ale co? - nie słuchałam, wolę spędzić czas ze swoimi myślami

- Do jakiego sklepu idziemy? Ja chcę do księgarni a Percy do cukierni - powiedziała

- Ja idę do sklepu zoologicznego - powiedziałam - Wy idźcie gdzie chcecie, spotkajmy się tutaj o trzynastej - powiedziałam i odeszłam w kierunku sklepu

Spojrzałam na ogromny bilbord tuż nad budynkiem. Ten sklep jest jednym z najlepszych w Nowym Yorku, ponieważ można tu znaleźć wszystkie zwierzęta, oprócz tych ze wsi. Weszłam do sklepu. Czuć było sierść, różnego rodzaju karmę i mięso. Zaczęłam przechadzać się miedzy zagrodami lub klatkami dla zwierząt. W obozie chyba tylko Percy ma zwierzę, a ja się nudzę praktycznie całe dnie.

GoddesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz