Spojrzałam w tamtym kierunku i zobaczyłam...
---------
Kronosa.
[Teraz takie BAM BAM BAAAAMMM dop. aut.]
Stał tam. W garniturze. Blondyn o złotych oczach skaczących z mojej osoby, na boga stojącego obok mnie.
- Czego tu szuka? - zapytał mnie Ares, dość cicho szczególnie jak na niego
- Nie wiem - odpowiedziałam zgodnie z prawdą
Spojrzałam po widowni. Każdy patrzył w kierunku tytana, oprócz Annabeth i Nico, który patrzyli się na mnie. Słyszałam szepty typu 'Co on tu robi?' 'Dlaczego nie siedzi w Tartarze?' 'Kto go uwolnił?'. Nie wiedziałam czy mam się przywitać, czy też uciec stąd jak najdalej
~ Nie uciekaj - odezwał się głos w mojej głowie. Nie słyszałam go tak dawno
~ Tato co tutaj robisz?
~ Muszą poznać prawdę
~ Proszę nie! - krzyknęłam w myślach i spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem
~ Muszą
~ Dlaczego? - zapytałam a do moich oczu napłynęły łzy
~ Nadchodzi wojna
~ Jaka? Kto będzie walczył z kim?
~ Tytani z bogami, tak jak kiedyś
~ Nie... Nie możecie...
~ To nie ja zdecydowałem, tylko Zeus, skazali cię na śmierć kochanie
Podeszłam powoli do tytana, wszyscy teraz patrzyli z wyczekiwaniem na moją osobę, włącznie z Aresem i Chejronem, którego zobaczyłam kątem oka. Przytuliłam się do ojca na co słyszałam wiele głosów typu: 'Jak ona może!' 'Kim oni dla siebie są!?' 'Jak' 'Dlaczego?' i wiele innych. Postanowiłam pokazać prawdę.
Przemieniłam się w swoją normalną wersję, zawierającą złotą zbroję, oraz złote oczy. Spojrzałam po widowni. Kilka osób, czyli Percy, Annabeth, Nico i o dziwo Jason patrzyli na mnie bez strachu ale ze smutkiem.
Kierowałam się powoli do wyjścia z areny, ale zostałam powstrzymana. Ktoś złapał mnie za ramię i przystawił mi miecz do szyi. Tym kimś był bóg wojny. Chyba poznał werdykt bogów.
Zamachnął się mieczem, a ja zamknęłam oczy czekając na koniec. Ale nic takiego nie nastąpiło. Kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam, że woda odciągnęła Aresa ode mnie. Spojrzałam w kierunku, gdzie siedział Percy, ale nie było go tam. Stał kilka metrów ode mnie z wyciągniętą przed siebie ręką. Obok niego stali Annabeth, Nico i Jason.
Na trybunach było ogromne poruszenie i kolejne głosy 'Dlaczego to robią?' 'Dlaczego ją bronią?' 'Może my też pomożemy?', kiedy usłyszałam to ostatnie pytanie spojrzałam na osobę, która, przynajmniej jak mi się wydawało zadała to pytanie. Chyba była to Clarisse.
Gdyby moje życie nie było zagrożone stałabym jak słup soli i gapiła się na nią ze szczęką dosięgającą ziemi, kiedy schodziła z kilkorgiem dzieci Aresa i stanęli przede mną
- Polubiłam cię, nie jesteś zła - powiedziała - Ale Kronosa nadal nie lubię - spojrzała na mojego ojca mrużąc oczy - Ale pomogę ci, nawet jeżeli znaczy to walkę z olimpijczykami i ojcem - powiedziała i odwróciła się w kierunku ojca
- Dziękuję - powiedziałam szczerze i wstałam
- Tato?
- Tak? - znalazł się koło mnie
CZYTASZ
Goddes
FanfictionJestem Layla. Nieuznana półbogini, a przynajmniej tak myślałam, do czasu. Jak bardzo jedno wydarzenie potrafi zmienić życie? Pogląd? Wszystko? Wystarczy tylko chwila... -~*~- ff Percy Jackson #1 w herosi ❤