Jeongguk zawsze wpatrywał się z uśmiechem w Taehyunga. Uważał, że nie potrzebował niczego więcej niż tego beztroskiego, wiecznie radosnego chłopaka.
Był jego małym szczęściem. Małym promykiem, który rozświetlał mu każdy nowy dzień. Był jego przyjacielem, a także wielką miłością.
Kochał jego uśmiech. Kochał, gdy ten był szczęśliwy, bo wiedział, że wtedy wszystko było w jak najlepszym porządku. Ich porządku.
Kochał go całym swoim sercem, a można by było rzec, że biło ono tylko i wyłącznie dla niego. Taehyung był jego tlenem, który dawał mu żyć. Który pokazywał co to znaczy być naprawdę szczęśliwym.
Był jego słodką, przekoloryzowaną historią, która skończyła się w momencie, w którym jego wielka miłość przekroczyła próg ich wspólnego mieszkania ze zranioną twarzą.
Jeongguk widział wszystkie emocje na twarzy swojego kochanka. I może nie byłoby w tym nic złego, bo lubił, gdy potrafił wyczytać z niego wszystko. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby jego twarz nie była przepełniona ogromnym bólem, który z dalszymi poczynaniami chłopaka zmieniał się w wszechogarniającą ogromną, zwykłą, przerażającą dla niego pustkę.
Pustkę, której mimo że nigdy u niego nie widział, zdążył znienawidzić.
I to właśnie od tamtego feralnego wieczoru jego słońce przestało świecić tak jak dawniej.
A Jeongguk przyrzekł sobie, że odnajdzie powód zabrania im ich wiecznego szczęścia i sprawi, że ono ponownie zawita u ich progu.
CZYTASZ
❝HAPPINESS❞ taekook
Fanfiction❝i to właśnie od tamtego feralnego wieczoru jego słońce przestało świecić tak jak dawniej❞ |short story, depression, violence, topjk| © rvxvkv | 2018