Jeongguk sam chciał płakać, gdy widział ból Taehyuga. Czuł się winny, gdy jego maleństwo cierpiało, a on nie mógł nic z tym zrobić. Pragnął zabrać całe cierpienie na siebie, aby tylko jego słońce mogło spać spokojnie.
I tak było też tego dnia.
Taehyung przebudził się nad ranem z powodu ogromnego bólu brzucha. Wręcz płakał z bezsilności. Wyczołgał się bezszelestnie z łóżka i podtrzymując się wszystkiego po drodze ruszył do kuchni. Bardzo często się tak czuł. A konkretnie od tamtego wieczora. Wiedział, że powinien iść do lekarza.
Wiedział, ale nie chciał jeszcze bardziej martwić tym Jeongguka.Miała rację. Był dla niego tylko ciężarem.
Teraz jeszcze bardziej zdał sobie z tego sprawę. Tego jak żałosny był i jak przez swoje zachowanie ograniczał chłopaka.
Chciał odejść. Chciał zwrócić mu dawną wolność, którą utracił właśnie przez niego. Jeongguk był idealnym człowiekiem i wiedział, że z nikim nie będzie mu lepiej. Kochał go. Bardzo go kochał.
Ale nie zasługiwał na niego.
Uważał, że Jeongguk był godzien lepszej osoby. Bardziej wartościowej.
I naprawdę chciał odejść i dać mu wolną rękę.Ale nie mógł.
Nie mógł, gdy tak jak teraz patrzył na chłopaka, wchodzącego do kuchni w poszukiwaniu swojego szczęścia. Nie mógł po tym jak ten podchodził do niego i chował w swoich ramionach.
Zawsze przez tą jedną chwilę czuł, że Jeongguk naprawdę jest z nim szczęśliwy. Czuł, że to właśnie on jest tym wszystkim czego pragnie.
Nie wiedział, że tak rzeczywiście było.
— Co się stało, skarbie?
A on tylko mocno wtulił się w jego klatkę piersiową, chcąc jak najdłużej przeciągnąć tą chwilę.
— Nic.
— Na pewno?
— Na pewno.
Jeongguk wiedział, że kłamał. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę i bolał go fakt, że nie zauważył nawet, w którym momencie Taehyung przestał mu mówić o swoich głębszych odczuciach, będąc zaślepionym jego pięknem. To było dla niego nie do zrozumienia.
Kiedyś mówili sobie o wszystkim, nie mieli żadnych tajemnic i był cholernie zły, że to się zmieniło. Kochał słuchać głosu starszego, gdy ten opowiadał mu kolejną niezmiernie głupią historię o ich wspólnym przyjacielu Jiminie. Uwielbiał go słuchać nawet, gdy mówił coś kompletnie bez najmniejszego sensu, leżąc na jego kolanach i kreśląc palcem w powietrzu dziwne znaki.
Dla niego liczyły się najbardziej właśnie te chwile, gdy nie musieli nikogo przed sobą udawać. Zachowywali się jak chcieli i mówili o rzeczach z kosmosu, będąc po prostu sobą w pełnej okazałości. Takie... mogłoby się wydawać codzienne zdarzenia były dla niego najpiękniejszym wspomnieniem.
I bał się, że przez ten jeden przeklęty wieczór wszystko mogło zniknąć.
A on przysiągł sobie, że nigdy do tego nie dopuści.
CZYTASZ
❝HAPPINESS❞ taekook
Fanfic❝i to właśnie od tamtego feralnego wieczoru jego słońce przestało świecić tak jak dawniej❞ |short story, depression, violence, topjk| © rvxvkv | 2018