Jeongguk nienawidził się kłócić. Zwłaszcza ze swoim słoneczkiem.
Nienawidził, gdy nie odzywali się do siebie ani jednym słowem i mijali jak powietrze.
Był smutny.
Powinien panować nad swoimi emocjami, ale po prostu nie wytrzymał. On też nie jest idealny i robi błędy, ale czy błędem można nazwać martwienie się o swoją drugą połówkę i chęć wyciągnięcia z niej tych złych wspomnień, aby zastąpić je nowymi, lepszymi? Chciał po prostu pomóc Taehyungowi, co oczywiście mu nie wyszło.
Zacisnął usta w wąską linię, gdy zauważył jak starszy wchodzi do przedsionka. Jego ręce zaczęły drżeć, gdy usłyszał szelest kurtki. Zerknął na zegar i jeszcze bardziej ścisnął trzymany w dłoniach kubek kawy, aby po chwili odłożyć go z hukiem na blat, który zapewne słyszał drugi.
Nie mógł pozwolić, aby Taehyung wyszedł z domu. Nie po ich kłótni i po ostatnim incydencie, po którym wszystko zaczęło się walić.
Ruszył prężnym krokiem w kierunku hałasów i stanął w progu, opierając się o framugę. Nie chciał pokazywać tego, że był zdenerwowany, jednak pewnie jego napięte mięśnie i widoczne żyły na szyi to zdradzały.
Wpatrywał się w zakładającego buty chłopaka, czekając aż ten wstanie i spojrzy na niego. Nic takiego jednak przez kolejne sekundy się nie wydarzyło, a on poczuł się ignorowany. Wiedział, że sytuacja między nimi była napięta, po tym jak na balkonie (na którym kłótnia nie skończyła się na słowach Taehyunga) powiedział wszystko co mu leżało wtedy na sercu, nie dając dojść starszemu do słowa, ale pomimo tego wciąż go kochał i się o niego martwił. To nie był koniec ich związku przez jedną głupią awanturę.
— Dokąd masz zamiar pójść o tej porze?
Pytanie rozniosło się echem po mieszkaniu, jednak zawisło w powietrzu bez odpowiedzi. Było jedynie słychać tykanie zegara w kuchni, przez które Jeongguk jeszcze bardziej zaczął się denerwować.
— Nie zamierzasz mi odpowiedzieć?
Taehyung nadal pozostawał cicho. Wiedział, że jego zachowanie było strasznie dziecinne, ale nie potrafił odpowiedzieć, bo bał się, że głos mu się załamie przed dokończeniem zdania.
— Taehyung, odpowiedz mi do jasnej cholery!
Jeongguk wręcz warknął i szarpnął chłopaka, a wszystkie wcześniejsze zawahania Kima poszły w niepamięć.
— Nie dotykaj mnie! Gówno cię powinno obchodzić gdzie wychodzę, po co i z kim! Dosyć już powiedziałeś kilka godzin temu! Miałeś mnie rzekomo dość, więc dlaczego się nie cieszysz, że nie zobaczysz mojej twarzy przez następne kilka godzin?!
Jeongguk wyglądał jakby zobaczył ducha. Wpatrywał się szeroko otwartymi oczami w Taehyunga, na przemian otwierając usta i je zamykając. To prawda, powiedział kilka słów za dużo pod wpływem emocji, ale przecież nie miał tego naprawdę na myśli. Racja, miał dość, ale nie osoby chłopaka, a jego ciągłego kłamstwa i braku zaufania. Żądał od niego tylko szczerości, aby mógł mu w jakiś sposób pomóc.
— Taehyung... Wiesz, że to nie tak-
— Nie obchodzi mnie to!
Szarowłosy był wręcz czerwony ze złości. Zaciskał mocno materiał swojej cienkiej kurtki i wpatrywał się wrogo w chłopaka stojącego przed nim.
— Skończ swoje tłumaczenia, bo one i tak nic nie zmienią. Wychodzę i chuj ci do tego kiedy wrócę i w jakim stanie.
Mówiąc to, wyszedł i trzasnął za sobą drzwiami. Jeongguk był pewny, że obudził tym sąsiadów, ale to nie było dla niego ważne. Teraz jedyne co zajmowało jego myśli to jego słoneczko, które mogło zrobić naprawdę wszystko.
CZYTASZ
❝HAPPINESS❞ taekook
Fanfic❝i to właśnie od tamtego feralnego wieczoru jego słońce przestało świecić tak jak dawniej❞ |short story, depression, violence, topjk| © rvxvkv | 2018