R10: Baekhyun

88 10 0
                                    

Baekhyun starał się nie pokazywać po sobie, jak bardzo ranią go słowa, jakie kieruje w niego osoba, która jeszcze nie tak dawno temu była jego całym światem. Przyrzekali sobie miłość i umawiali się od roku. Baekhyun miał się za szczęśliwca, bo znalazł kogoś, kto traktował go dobrze, z szacunkiem i nie wstydził się pokazywania z nim.

Co więc zmieniło relacje, jaka panowała pomiędzy chłopcami, który z dnia na dzień stali się swoimi największymi wrogami? Impreza, na której chłopak Byuna pozwolił swoim kolegom na zbyt wiele? Wybór, jaki przed nim postawił? Czy to, że pomimo odmowy był na tyle bezczelny, że prawie skrzywdził młodszego?

Baekhyun próbował zrozumieć. Naprawdę ciężko pracował, by w racjonalny sposób wytłumaczyć swojej osobie, swojej skrzywdzonej duszy i złamanemu sercu, że najwidoczniej na to sobie zasłużył. Dlatego właśnie dzielnie znosił wszystkie upokorzenie takie jak plucie mu w talerz na szkolnej stołówce, czy zamykanie go w szatni na wf, za co później dostawał opierdol od nauczyciela. Wmawiał sobie, że po tym, jak zerwał ze swoim sunbae zasłużył, by jego przyjaciele wyładowywali na nim złość, zupełnie jakby był workiem treningowym.

Był luty, a Baekhyun wracał późno do domu, bo jak zwykle zatrzymał go wuefista, karząc wyszorować podłogę w sali gimnastycznej, za spóźnienie się na lekcje po raz kolejny. Chłopak nie dostał nawet miotły, tylko szczotkę, przez którą na kolanach musiał jechać i szorować hale.
Był wściekły, a zarazem zrozpaczony, bo nie wiedział, jak długo da radę jeszcze to ciągnąć.
W dni takie jak ten, gdy zbliżał się już wieczór, a mróz piekł go w ręce i twarz, miał ochotę płakać.

Mijał właśnie stary sklep krawiecki i po przejściu przez pasy wszedł na chodnik prowadzący wzdłuż mostu, który musiał przejść, by dostać się na przystanek autobusowy. Naprawdę niespieszno było mu wracać, bo wiedział, że jego mama znów zapyta czemu tak późno i będzie musiał ją okłamać. Było mu przykro to robić, bo kobieta i tak wystarczająco męczyła się, samotnie zajmując się jego rocznym braciszkiem. Nie chciał więc zawracać jej głowy swoimi problemami. Wystarczało mu, że nie miała pretensji o to, że umawiał się z 3 lata starszym kolegą. Chociaż teraz zastanawiał się, czy jego życie nie byłoby lepsze, gdyby mu zabroniła.

Już dochodził do końca mostu i kolejnego przejścia, gdy ktoś silnie pociągnął go za kaptur i upadł na ziemię. Przez chwilę zakręciło mu się w głowie, gdy goła głowa spotkała się z betonem pokrytym cienką warstwą lodu. Ktoś schylił się nad nim i gdy zawroty ustały Baekhyuna przeszyła panika. Przed sobą miał chytry uśmiech swojego byłego, trzymającego go za szalik, który zaczynał robić się coraz ciaśniejszy na jego szyi. Baek nie wiedział co robić, próbował rozejrzeć się czy nikogo nie ma w pobliżu, ale ulice o tej porze w tym regionie były puste. Oprawca przyciągnął go do siebie i chłopak poczuł silne uderzenie w nos, a zaraz za nim ciepłą krew spływająca po wardze.

Wohyun zadał mu jeszcze kilka ciosów, nie tracąc okazji do wyrzucenia z siebie kilku niemiłych epitetów w stronę swojego młodszego, byłego chłopaka. Był wkurwiony, bo jego, kapitana drużyny piłkarskiej nikt nie miał prawa odrzucać. Nawet taki szczur jak Baekhyun, którego uważał tak naprawdę za bezużyteczną zabawkę, nadającą się tylko do rozkładania nóg. Baek nie wiedział o tym, ale wszyscy ze starszych roczników drwili z Wohyuna, który został rzucony przez młodszego gówniarza. Cały szacunek, jaki sobie zbudował w szkole, lęgnął w gruzach, bo mały skurwiel nie chciał się zgodzić, aby nagrać film podczas ich ruchania. Kapitan drużyny postanowił więc, że dopilnuje, aby Byun pierdolony Baekhyun gorzko pożałował swojej decyzji. Gdy zdał sobie sprawę, że chłopak jest już ledwie przytomny, kopnął go ostatni raz pod żebra i spluwając na jego włosy, ruszył przed siebie.

Not Far Away [XiuChen] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz