Jongdae przez spory natłok pracy w sklepie i zajmowanie się przyjacielem, nie miał już tyle czasu na dłuższe przesiadywanie w hospicjum. Ostatnimi czasy bywał tam bardzo rzadko i nawet nie potrafił sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz widział się z Minem. Strasznie tęsknił za mniejszym, ale chciał skupić się na pracy, by zrobić mu niespodziankę i powiedzieć, że znalazł dla nich fajne mieszkanie, w którym mogliby czasami spędzić wspólnie weekend.
Dzisiaj jednak udało mu się skończyć pracę wcześniej i postanowił, że wpadnie do niego z którą wizytą. Jakie było jego zdziwienie, gdy usłyszał od pielęgniarki w recepcji, że Minseok opuścił szpital dwa dni temu. Nie zostawił mu, żadnej wiadomości, informacji, czegokolwiek. Był zszokowany i długo stał w miejscu, zanim jego nogi pozwoliły mu wyjść z hospicjum. Przez głowę przebiegły mu wszystkie możliwe myśli i scenariusze. Ruszył prosto przed siebie, nie zważając na to, dokąd idzie. Potrącił wiele osób, ale i to nie zatrzymało go przed dotarciem do obskurnej knajpy, w której nie raz już zapijał smutki. Zamówił butelkę mocnej wódki i usiadł przy pojedynczym stoliku w samym rogu, tak by nie rzucał się nikomu w oczy. Wziął kilka szybkich szotów i rozluźnił się, gdy poczuł w gardle gorzki smak alkoholu. Emocje powoli zaczynały brać nad nim wodze i po chwili Jongdae płakał jak małe dziecko, myśląc, że przez własne zaniedbanie stracił Minseoka na zawsze i już nigdy nie przyjdzie im się spotkać. Szlochając pod nosem, Kim wyciągnął z kieszeni spodni swoją komórkę i wykręcił numer do Chanyeola. Odłożył telefon łapiący połączenie i ułożył swoją głowę na blacie stolika. Przyjaciel odebrał po chwili i sam jego głos sprawił, że nowe łzy zajęły spływać po twarzy Chena.
- Halo? Chen, coś się stało? - chłopak zapytał po drugiej stronie słuchawki.
- Straciłem go, nigdy więcej się z nim nie zobaczę. - Jongdae zaszlochał.
- Czekaj. O czym ty mówisz? - Chanyeol nie ukrywał zdziwienia w swoim głosie.
- Minseok.. On.. Opuścił szpital i nie chcą mi powiedzieć, gdzie jest. - nastolatek bełkotał niewyraźnie do słuchawki telefonu.
- Dae, uspokój się i powiedz mi, proszę, gdzie jesteś. Zaraz po ciebie przyjdę. - przyjaciel starał się opanować sytuacje, jak tylko potrafił.
- Nie zobaczę go już, rozumiesz! I to wszystko kurwa przeze mnie! - Jongdae krzyknął ile sił w płucach.
- Muszę kończyć, czekaj tam na mnie, zaraz będę! - Chanyeol zakończył połączenie, a Dae jedyne co zrobił, to wziął kolejny duży łyk wódki prosto z gwinta.
Kim był już mocno pijany, gdy Chanyeol wraz z Baekhyunem znaleźli go w kącie baru. Chłopak nie potrafił złożyć kilku poprawnych zdań, więc przyjaciele chwycili go pod ramiona i wyprowadzili na zewnątrz. Ostrożnie wsadzili go na tylne siedzenia taksówki i wrócili do domu. Następnie wprowadzili go przez drzwi i posadzili na kanapie w salonie. Nie minęło dużo czasu, a Jongdae wstrząsnęły konwulsje i chłopak zwymiotował. Chanyeol ruszył do niego pędem i podłożył mu pod brodę miskę, podaną przez Baeka. Nastolatek wypruł z siebie ostatnie resztki jedzenia i alkoholu, a Baek zaraz potem wytarł mu usta i wraz z wyższym ułożyli przyjaciela na kanapie, aby odpoczął. Sami zaś odeszli na bok do kuchni, by zamienić ze sobą zdanie.
- Co się wyprawia z Jongdae? - Byun spytał bardzo zaniepokojony.
- Nie mam pojęcia, jedyne co mi powiedział to, że Minseoka przenieśli i że nigdy się już nie spotkają. - Chanyeol przejechał dłońmi po swoich potarganych włosach, ponieważ od tego wszystkiego zaczęła boleć go głowa.
- Musi być załamany... - Baek spojrzał na kanapę w salonie i skuloną postać swojego gościa. - Jak możemy mu pomóc? - zapytał, łapiąc za ramię Yeola, aby zwrócić jego uwagę.
CZYTASZ
Not Far Away [XiuChen]
FanfictionMinseok chce do końca wierzyć, że cuda istnieją i wszystko jeszcze zmieni się na lepsze. Jongdae zaś desperacko pragnie znaleźć swoje miejsce, w którym wreszcie przestałby być niechcianym gościem. Chanyeol zaczyna gubić samego siebie, doznając, jak...